hokr Napisano 29 Wrzesień 2006 Napisano 29 Wrzesień 2006 no wiesz, ja nigdy OOBE nie probowalem, z tego co czytalem to pisalo, ze wejscie w OOBE jest znacznie trudniejsze niz w LD ale ze tez mozna latwo przechodzic z LD do OOBE jak pisze nigdy nie probowalem sie podciagac na linie :P ani nic, bo jak mialem LD to wolalem sobie polatać albo postrzelac jak songo ku lol xD
drem Napisano 30 Wrzesień 2006 Autor Napisano 30 Wrzesień 2006 to juz od ciebie zalezy co wolisz;) oobe na pewno jest wiekszym przezyciem od ld :D
kurt_hectic Napisano 1 Październik 2006 Napisano 1 Październik 2006 hi, to sie porobilo! sporobuje wutlumaczyc wam kilka rzeczy, o ktorych wiem, ze sa prawdziwe, poniewaz denerwuje mnie ignorancja i glupota pevnych osob... 1rwsza sprawa to wtc i ten caly atak... nie powiem wam kto go przeprowadzil oraz kto za tym sotii ale fakty sa takie, ze w wtc zginelo 3 000 osob, a obecnie w iraq i afganistanie co 15 minut sa przeprowadzane rozne ataki i zamachy, w ktorych gina ludzie. duzo ponad 30 000 cywilow zginelo od amerukanskich rakiet...("every time u drop the bomb u kill the God, u try they...") SOAD ot takie bledy w obliczeniach trajektori lotow i ataki na wszelki wypadek> co by zaden talib nie ******** "pytasz czemu nie ma teraz lasow, zaraz Ci powiem, zpalili wszystkie, go chowali sie w nich talibowie" Fisz dalej- co do rodu bin-laadenow... ojciec busha > bush senior robil z nimi interesy... ogolnie >w amerykasnich bankach jest tyle SAUDYJSKIEGO hajsu (chyba 12%), ze gdyby arabowie w 1 czasie "wyjeli" ten hajs to gospodarka amerkanska miala by powazne problemy... zaintresujcie sie tez tym kto w tym momencie exportuje rope z iraq.... irakijczycy czy moze ktos inny ? > w obliczu takiej forsy zycie 3000 amerykanow nie mialo znaczenia, bush o tym wie.... ile fabryk produkuje bron w usa? ile osob ma prace? wiecie jak to napedza gospodarke? wiecie ile amerykanskich firm bedzie odbudowywac irak? kwestia wiary, Boga, oobe... pogadalem sobie z czlowiekiem, ktory jest obeznany w tym temacie i on od razu pozbawil mnie zlodzen co do tych praktyk... wiedzialem juz to wszystkim ale po prostu przeslonila mi oczy swiadomosc, a raczej uluda, ze jest to cos jest QL i moze mi w jaki kolewiek sposob pomoc:\ w skrocie> 1 przyklad: otoz, gdy podczas oobe oposzczasz swoje cialo wtedy jest one pozbawione "straznika" i w tym momencie obca dusza moze zamieszkac w Twoim ciele ;(... reszte mozecie sobie dopowiedziec, oczywiscie sprowadza sie to do EGZORCYZMOW. ksiadz lub osoba, ktora ( nie wiem jak to ujac [...]) korzystajac z mocy BOGA wyrzuca zle duchy z ciala czlowieka, ktory zwatpil i ktory szukal czegos czego nie powinien...chyba nikt nie ma watpliwosci czemu kosciol sprzeciwia sie tym praktykom?. jak wierzacy w Boga czlowiek przestaje wierzyc, ale tak prawdziwie, a nie glupio i prymitywnie jak wy, czyli po prost piszac " nie wierze" ( sorry, ze to pisze ale czasem prawda jest bolesna) przestaje wierzyc tak, ze sie od niego odwraca, szuka ukojenia i prawdy gdzie indziej....przechodzi na ciemna strone mocy, to w tym momencie otwiera sie sie na nia, jest podatny na dzialanie zla > diabla (diabel > aniol, podwladny Boga, ktory chcial byc na rowni z nim, chcial mu dorownac, zbntowal sie i dowrocil od niego)...jak w tym momencie mozecie pisac, ze nie wierzycie w Boga? zaden wasz wujek czy znajomy nie byl opetany? u mnie w rodzinie kilka osob podrozuje po swiecie i na wlasne oczy widzialo cudy, uzdrowienia i egzorcyzmy... podsumowujac.... ja bardzo sie podjaralem LD i oobe, poniewaz chcialem to wykorzystac do osiagniecia jakis konkretnych materialnych korzysci oraz do dlatgo aby w jakis sposob wplynac na materialne zycie... uwolnic sie z matrixa . :\...niestety jak na razie to chyba wyglada na to, ze nici z magicznego wplywania na zycie, rozbudowany, niesamowity sen, i wogule jakie kolwiek nie standartowe rozwiazania.... cos jak wall hacki w fpp, czy kody w grach :\. jak ktoc "cos" wiecej wie to niech napisze plz. ja nic wiecej nie napisze, bo musze sie udac do miejsca gdzie chodzi sie w takie dni jak ten.
Vorek Napisano 1 Październik 2006 Napisano 1 Październik 2006 Dzięki że nas oświeciłeś o Wielki, my niczego nie rozumiejąca masa tępych istotek kłaniamy Ci się i całujemy w stopy !! Ja jestem ateistą i nie wydaje mi się zeby było to w jakikolwiek sposób sztuczne czy prymitywne. Powiedz mi jak mam się odwracać od Boga skoro w niego nie wierzę ? Nie widzisz tu sprzeczności ? Nie można nienawidzić czegoś co nie istnieje. Do diabła też się nie udam bo w jego istnienie też nie wierzę. Zastanów się zanim napiszesz "glupio i prymitywnie jak wy..." Naucz się szanować zdanie innych.
kurt_hectic Napisano 1 Październik 2006 Napisano 1 Październik 2006 to w koncu Cie oswiecilem czy nie? a tak na serio, to szkoda, ze jest jak jest.
Marcin Napisano 1 Październik 2006 Napisano 1 Październik 2006 hmm, jestem ateistą od kąd pamiętam. Naprawde nie lubiłem kościoła z kilku względów. Widząc jak babki klepią sobie punkty poźniej siadając po mszy na ławce i plotkując miedzy sobą na tematy nie znane nawet SB. Mnie osobiscie nie cieszy jakoś cotygodniowe ganianie na szabaty i pokutowanie jaki to ja jestem zły i pokorny, no i ze codziennie przepraszam za moje grzechy ktore po mszy jak zwykle popełniam na nowo. Fakt jest taki ze znam wielu ateistów ktorzy postępują lepiej niz samozwani "katolicy". W nadprzyrodzone cudy tez nie wierze, dla mnie telewizor to nie pudełko z małymi żywymi ludzikami jak to kiedyś ludzie zwykli myśleć. Razi mnie to że w kraju tak skorumpowanym przez religie osoba o innym wyznaniu lub bez niego nie może normalnie egzystować. Powiedzieć swojej babci ze chodze do kościoła tylko dla tego zeby nie sprawić jej przykrości ? Pewnie oblała by mnie święconą wodą i sprawdziła czy mnie nie poparzy.
Shogun 3D Napisano 2 Październik 2006 Napisano 2 Październik 2006 Kurt: w Iraku 99% ropy wydobywają rosyjski Łukoil i francuski Elf. Reszta to wydobycie rodzime. Tego by było na tyle odnośnie ropy. Co do wojny w Iraku i Afganistanie: okupacja kraju, jak to było do niedawna w Iraku, oraz walka z terrorystami, prowadząacymi walke partyzancką jest równie skuteczna, jak polowanie na mole za pomocą strzelania do nich kulkami na mole. Afganistan to są w wiekszości góry znacznie wyższe i niebezpieczniejsze niz nasze Tatry, niemal calkowicie pozbawione dróg, na dodatek pełne dzikich zwierząt biegających bez kagańca. Walka ofensywna w takim terenie ma szansę powodzenia dopiero, gdy proporcje sił wynoszą 1:10 000 000. Przez ponad 20 lat armia radziecka, co łagodniejsza jest od dziecka, później armia rosyjska, ponosząc kolosalne straty w ludziach wytłukła 70% narodu Afgańskiego, z czego większośc to kobiety i dzieci. Ci Afgańczycy, którzy przeżyli, stanowią teraz absoutna elitę militarną, uzbrojona po zęby w najnowocześniejsze technologie, kupione za handel narkotykami, stanowiącymi główny towar eksportowy tego kraju. Tam po prostu nie ma już złych żołnierzy: źli żołnierze gryzą piach. Nie poradzili sobie z nimi Rosjanie, ale Amerykanie obrali całe szczęście inną politykę: odbudowę panstwa afgańskiego pod rzadami Afganczyków, a nie Talibów. I dopiero teraz, mając jako wsparcie rodzimy afgański rząd, mają narezcie bardzo nikłe szanse na znalezienie Bin Ladena. Nikłe, a nie żadne, dlatego, że odcięli Bin ladenowi dopływ gotówki, co naraża go na zdradę jego własnych ludzi, którym nie będzie miał czym płacić. A nagroda za jego łeb rośnie. To jest najstarszy i najskuteczniejszy sposób walki ze zorganizowaną przestępczością, mającą określone władze. Irak to troszkę inna bajka: tutaj głowa reżimu juz została złapana, natomiast jego poplecznicy stanowiący mniejszośc narodową - nadl zachowali sporo sił, i nie mogąc odzyskać utraconej władzy skutecznie sieją terror z którym cięzko jest walczyć: terroryści mają strukturę o bardzo zdecentralizowanej wladzy, często są to akcje oddolne, robione z czystej złośliwości, bez gratyfikacji innej niz satysfakcja. odpowiednikiem takiej mentalności jest mentalnośc naszego kibola, który spuści łomot policjantowi tylko dla frajdy. I jeszcze kumple go pochwalą. Kurt, co do oskarzania Jankesów o to, ilu to co godzine ginie Irakijczyków, to pamiętaj, ze znikomy procent, wręcz promil spośród tej liczby to smierc zadana przez Jankesów. Tak naprawdę winni tej smierci są terroryści reżimu Husajna. To jest bardzo ważne rozróżnienie i jasny gwint, nie dajcie się zwieśc plotom opozycji Busha, ze to wina jego rządu. Bush podjął się walki, bedącej niestety - mimo szlachetnych pobudek - w dużej mierze skazanej na porażkę, aczkolwiek dzięki tej walce dwa kraje odzyskały prawowitą władzę oraz szansę na wproadzenie systemu demokratycznego, którego wczesniej tam nie było, a który jest podstawą kazdego współczesnego nowoczesnego panstwa o wolnym rynku. Te kraje teraz czeka wiele lat odbudowy po wojnie, terrorze, odbudowa - a w przypadku Afganistanu - zbudowanie gospodarki opartej na legalnych produktach na nowo, nieomal od zera. To będzie wymagało potu, krwi i łez, lat edukacji i zmiany mentalnosci kolejnych pokoleń, ale bez tej zmiany kazdy kraj jest skazany na marginalizację ekonomiczną i kazdą inną we wspólczesnym świecie. Każdy, kto zna historię, wie, ze najkrwawsze walki i wojny, to były wojny religijne, czy może - ujmujac to szerzej - ideologiczne. I z taką wojną mamy tu do czynienia. Wycofanie się Jankesów z iraku i Afganistanu oznaczałoby załamanie sie tych bardzo niestabilnych jeszcze rządów, gdyz kazdy z tych krajów jak dotąd w swoich dziejach opierał swą strukturę spoleczną na władzy przywódców plemiennych. Jeden rząd mający władzę ponad ta strukturą jest dla nich całkowitą nowością i minie wiele lat, nim zostanie zaakceptowany przez znaczną część konserwnego społeczeństwa. Póki co rząd składa się z elity intelektualnej tych krajów, ale - jak ktoś zna historię, to wie, na jakie traktowanie ów rząd jestt skazany. Przed wojna znienawidzony byl w Polsce Kwiatkowski, mimo, ze dzieki niemu Polska nie załamała się rynkowo i nie cofneła do epoki kamienia łupanego. Teraz po upadku PRL ten sam manewr zastosował Balcerowicz, ale nsze kochane społeczeństwo uznało, i nadal czesto twierdzi, że Balcerowicz musi odejść... Tfu, plugastwo, nie naród... Dodam jeszcze, odpowiadając z góry na pytanie, po co tym narodom demokracja - iż podstawa demokracji jest świadomośc narodowa i tolerancja. My, polacy wbrew pozorom wyrośliśmy z tradycji tolerancyjnej. Ta tradycja rozwijała się u nas od średniowiecza, Polska stała sie wówczas azylem dla Żydów, przesladowanych w pozostałych regionach Europy. Żydzi pomogli nam, razem ze strukturami koscioła Katolickiego (tak, KK tez czasem mimowolnie robi cos dobrego) zbudować stabilną i bogatą gospodarkę. Rzeczpospolita Obojga narodów stanowiła w XVIIw. świadectwo apogeum rozwoju tolerancji spolecznej: obok Polaków, Żydów, Litwinów, Rusinów, Kozaków, Niemców, żyło tu badzo wiele innych narodowości, które tworzyly bardzo skomplikowaną, ale jednak żyjacą we wzglednej zgodzie mieszankę wielokulturową. Kulminacja i owocem tej tradycji było podpisanie Konstytucji 3 maja. Podobny manewr zastosowali niewiele wcześniej Amerykanie, podpisując Deklarację Niepodległości i uchwalając Konstytucję USA. Była to bezprecedensowa nowość w skali światowej: setki tysięcy ludzi o pochodzeniu z dziesiątek różnych narodowości, postanowiło stworzyć jeden naród, który z racji zasiedlenia nowego kontynentu postanowił się uniezaleznić od zróznicowanych władz w Europie. USA nie miałoby szans zaistnieć, gyby nie solidarność w obliczu kontrataku wojsk Brytyjskich, Francuskich i Hiszpańskich, oraz wspólna świadomośc narodowa i... tolerancja. Owocem tej tolerancji była współpraca gospodarcza na skalę całego młodziutkiego narodu, efektem czego był bardzo dynamiczny wzrost gospodarczy. Co prawda początki USA oparte byly na niewolnictwie, jednak wojna secesyjna ukręciła łeb temu procederowi i - choć z dużymi oporami - przekształciła tysiące niewolników w obywateli. Od tamtej pory USA rozpoczęły bezprecedensowy w skali historii ludzkości skok gospodarczy, którego owocem jest wpółczesna pozycja USA w świecie. Proponuję to sobie przemyślec przed snem... Sorki za ogromny OT, bo tu nie ma ani słowa o OOBE, ale poruszonych zostało kilka kwestii, co do których nie chcialbym zostawiać niedopowiedzeń. 1
thorgal Napisano 2 Październik 2006 Napisano 2 Październik 2006 ktos ze zgromadzonych wyszedł z ciała ? Tak JunioRze, ktos ze zgromadzonych tutaj wyszedl :eek::eek::eek: /*----------------------------------------*/ /*----------------------------------------*/ Widze ze powoli wchodzimy na temat wiary i Boga.. Zawsze mnie zastanawiało dlaczego tak duzo ludzi na tym forum jest osobami niewierzącymi.. Ateistami Nigdy nie potrafilem zrozumiec, jak mozna nie wierzyc w nic? Niech każdy z WAS, nazywających sie ATEISTAMI wytlumaczy mi sens swojego zycia, chcialbym zrozumiec... Po co zyjecie... 1
SansSerif Napisano 2 Październik 2006 Napisano 2 Październik 2006 Nigdy nie potrafilem zrozumiec, jak mozna nie wierzyc w nic? Niech każdy z WAS, nazywających sie ATEISTAMI wytlumaczy mi sens swojego zycia, chcialbym zrozumiec... Po co zyjecie... :] ............................................
Shogun 3D Napisano 2 Październik 2006 Napisano 2 Październik 2006 Widzisz, cała trudność życia ateisty polega na tym, że sam sobie nadaje cel w życiu i bierze za ów cel odpowiedzialność przed samym sobą i wlasnym otoczeniem, ludźmi, posród których żyje. To nieprawda, że ateiści nie wierzą w nic. Równie dobrze mozesz o to samo posadzić Buddystów, którzy nie czczą zadnego boga, tylko system wartości, w którym najwyższą wartościa jest bardzo szeroko pojęta równowaga, natomiast Budda był jedynie człowiekiem, który jako pierwszy ową równowagę (nirwanę) osiągnął. Buddą, czyli oświeconym, staje się zresztą kazdy, kto osiągnie nirwanę. Ateiści nie mają nad sobą siły wyższej, która jest dla nich sędzią, katem, wyrocznią, fatum, nieskończonością, natchnieniem itp. Wartośc wlasnego zycia muszą oni określić sami i daje im to ogromną niezalezność, oraz siłę wyplywającą z nich samych. Ogladałes ekranizację "Troi" z Bradem Pittem? Jest tam scena w której to Achilles tłumaczy Brzeidzie, czemuż to bogowie zazdroszczą ludziom. Otóz jego zdaniem zazdroszczą im oni śmiertelności, o tyle, iż każde przeżycie, gest, myśl, uczucie... może być dla człowieka ostatnim, przez co ludzie żyją intensywniej. Lęk przed śmiercią pojmowaną jako ostateczny koniec szansy na bycie zczęśliwym jest dla ludzi ostrogą do walki o to szczęście i napawanie się nim, gdy juz się je osiągnie - do oporu. 1
arcade Napisano 2 Październik 2006 Napisano 2 Październik 2006 "Każdy ma prawo decydować o swym losie, ja mówie każdy ma prawo żyć tak jak chce..." Nie mam nic do ateistów, przyjaźnie się z paroma, nie staram się ich nawracać i sam nie uważam się za wzór katolika :/. No ale powiem wam jedno - jedyne co mnie wkurza bardziej od wojujących katolików obrzucających kamieniami "masońską telewizję TVN" ;) to wojujący ateiści, mówiący po prostu że religia jest głupia, że to zacofanie, nie ma żadnych dowodów itp. :) Trochę szacunku dla siebie, ludzie... "Wiem że nic nie wiem, i to czyni mnie najmądrzejszym człowiekiem na ziemi... ponieważ inni też nie posiadają wiedzy, ale nie zdają sobie z tego sprawy... Bo każda wiedza jest pozorna" (Sokrates). Jeżeli ktoś mówi że z całą pewnością, na 100% może stwierdzić że Bóg jest albo że go nie ma, to świadczy tylko o jego poziomie intelektualnym :) To nie było do żadnego konretnego posta tylko tak ogólnie do przemyślenia...
Marcin Napisano 2 Październik 2006 Napisano 2 Październik 2006 Nigdy nie potrafilem zrozumiec, jak mozna nie wierzyc w nic? Niech każdy z WAS, nazywających sie ATEISTAMI wytlumaczy mi sens swojego zycia, chcialbym zrozumiec... Po co zyjecie... buhehe,ile ja razy to pytanie słyszałem ;]
Shogun 3D Napisano 2 Październik 2006 Napisano 2 Październik 2006 Hmmm... wiesz, Ziomuś... przyznaję, że ja sam czasem tak właśnie myślę, niezaleznie od tego, ze to błedne myślenie. Jednak mimo świadomosci tego faktycznie uwazam, ze wiarę w boga nalezałoby poprzedzić zastanowieniem się, czy on naprawde istnieje, zamiat bezkrytycznie to zakładać.
arcade Napisano 2 Październik 2006 Napisano 2 Październik 2006 na tym polega wiara że wierzysz że jest tak a nie inaczej. Ja wierzę że Bóg jest, ty wierzysz że go nie ma. Nie udowodnisz mi że masz rację ani ja nie udowonię tobie, to sprawa każdego człowieka.
kurt_hectic Napisano 2 Październik 2006 Napisano 2 Październik 2006 SansSerif mial kiepskie wytlumaczenie ;( ...(jak zwykle;p)( a tego emota pevnie dla mnie przygotowal, tylko ostatnio nie mial okazji go uzyc ;P...ahhh te rozowe wloski. pevnie tak mu sie spodobaly, ze nie byl w stanie sie powstrzymac i go peasteąć ;) ps. ja mieszkam obecnie na mokotowie w wawie...(" od pulawskiej do alej" gemp gru;p) tutaj 97% ludzi nie chodzi do kosciola, najs co? szczerze mowiac walilo by mnie to po calosci ale wiem, ze sporo z tych ludzi nie jest takimi jak Shogun, czyli nie maja jakiegos tam wytlumaczenia ... po po prostu nie chodza bo nie maja ochoty, bo w TV mowia, zeby nie chodzic, bo sasiad nie chodzi, bo im sie nie chce, bo sa za glupi... lol ile osob widzialem juz, ktore szpanuja tym, ze nie chodza:\ :/ kurde, tak pocichu powiem, ze przypomina mi sie jeden moj kumel z dawnych lat... :gadalismy o kosciele kiedys, a on na poczatku juz:" ja nie chodze". ok spoko ale czemu? " "bo nie" i zadowolony z siebie.... pytam sie dalej czemu? a ten "no bo nie"... :|(byl taki wiersz kiedys o przywdziewaniu masek... on mial maske i nie byl w stanie stawic czola osobie, ktora walily maski, mody i to co mowia inni > nie byl w stanie porozmawiac o tym) ->biorac pod uwage to, ze go dobrze znalem oraz jego wyraz twarzy i "pustke" w glowie... sorry ale mialem ochote mu powiedziec: nie podchodz do mnie na blizej niz metr, bo zarazisz mnie swoja glupota i nie patrz w moja strone bo dostane wysypki na twarzy :\ podsumowujac: to przykre, ze tyle $%^$%&*() osob chodzi po ulicach miasta, w ktorym zyje ;(... " zycie trzeba przezyc"[...] " przedzierajac sie przez tlumy mlotkow" FISZ teraz wiem, ze dresiarzy, drinkerow za 4.50,-,rasistow, nazistow oraz innych ludzi zyjacych posrod nas, nie da sie zrozumiec... niech kazdy zyje tak jak uwaza za sluszne
Marcin Napisano 2 Październik 2006 Napisano 2 Październik 2006 Kurt - skoro tamten ziom nie mógł powiedzieć ci czemu nie wierzy to może ty nam powiesz (o niewiernych) czemu ty wierzysz ?
kengi Napisano 2 Październik 2006 Napisano 2 Październik 2006 a moze by tak zarobic na oobe? mozna zgarnac 1 000 000 $, udowadniajac ze cos takiego jest mozliwe. http://www.randi.org/research/index.html chociaz z tego co wiem umiejetnosci wszelkiej masci paranormalnej, wykluczaja wspolwystepowanie checi materialnych zyskow :) ps. nie czytalem wszystkich postow, wiec moze sie powtarzam. za co przepraszam z gory, ale nie jestem jasnowidzem ;P
Leru Napisano 3 Październik 2006 Napisano 3 Październik 2006 thorgal -> moje własne przemyślenia na temat sensu życia doprowadziły mnie do wniosku, że ludzie (i nie tylko) żyją, żeby się rozmnażać, żeby przedłużyć trwanie gatunku. Pewnie powiesz, że to jest dość smutne, ale ja tak właśnie uważam. Nie widzę sensu w zapełnianiu sobie dziury pt. "sens życia" bogiem. Oczywiście, jako istoty rozumne możemy sobie nadać inne cele oprócz tego jednego, np.: wychowanie potomstwa w taki sposób, żeby potrafiły żyć w społeczeństwie (dość wiele tej wiedzy trzeba przekazać ale przecież jest czas :) ), ciągłe pracowanie nad sobą, swoimi umiejętnościami, słabościami, zaletami itd., stawanie się z dnia na dzień lepszym człowiekiem dla siebie jak i innych, tworzenie (większość ludzi na tym forum wie co mam teraz na myśli) itd. itd. itd. itd. Sensów życia może być masa. Jeśli osiągniesz jeden to dawaj dalej, obieraj następny. Czemu nie wierzę? Bo uważam, że moje życie jest kierowane tylko przeze mnie, żadna wyższa siła nie pomaga mi w jego kierowaniu. Pomijam fakt, że jest to też swego rodzaju wypadkowa działań innych ludzi. Wiadomo, ludzie wokół nas mają na nas wpływ i vice versa. Nie wiem czy po życiu jest jakieś życie. Nie widzę więc sensu w modleniu się, chodzeniu do kościoła i innych praktyk ludzi wierzących, które prowadzą do oczyszczenia duszy i zdobycia łaski uświęcającej (która ,jak zapewne wszyscy wiedzą, "jest do zbawienia koniecznie potrzebna"). Dla mnie jest to strata czasu. Marcin również poruszył to co mi się bardzo nie podoba. Czemu człowiek ma się tak poniżać przed bogiem. Że człowiek jest słaby, że to moja wina, że błagam o przebaczenie, skoro bóg kocha wszystkich jednakowo. Jeśli istnieje plan zbawienia i jeśli zło zostanie zniszczone to czemu żyjemy na tak pokręconym świecie gdzie jest masa zabijania, nietolerancji i dziwnych zachowań? Dlaczego jesteśmy ciągle wystawiani na próby? Po co to? Żeby zobaczyć kto jest warty nieba a kto nie? Przecież bóg kocha wszystkich tak samo mocno i idzie za jedną zagubioną owieczką zostawiając całe stado. Dlaczego mam dać się "oślepić" słowami "Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli." ? To tylko część przemyśleń. kurt hectic -> z tego co widzę to nie lubisz ludzi nietolerancyjnych, bezmyślnych i głupich. Czy Twój bóg nazwałby Cię głupim i prymitywnym? Nie? Więc odnieś się do jego słów "miłujcie wzajemnie tak jak ja was umiłowałem" bo Miłość ma bardzo szerokie znaczenie. Kochanie to puste słowo bez odpowiedniej postawy, czynów, słów, zachowań itd. (tu też można stare przykazanie miłości dorzucić, też pasuje do sytuacji). A pomijając kwestię boga to wyrażaj swoje zdanie nikogo nie obrażając bo zanim wparowałeś do tego wątku to nikt błotem się nie obrzucał. Jeśli uważasz, że "bo nie" jest głupie i prymitywne to postaraj się wyrazić to w inny sposób. Wiem, mówisz co myślisz i Cię nikt nie zmieni. Jednak taka postawa kogoś innego wobec Ciebie napewno by Ci się nie spodobała. Wiem, jeśli ktoś myśli coś o Tobie i Ci to mówi to ok bo jest szczery. Ale polski język być bogata język.
tweety Napisano 3 Październik 2006 Napisano 3 Październik 2006 panowie: rozważania na temat istnienia Boga (w jakiejkolwiek postaci) to temat rzeka. nie da się przekonać ateisty do wiary tak samo jak katolika do niewiary. tak, jestem ateistą. i bynajmniej nie mówię tego buńczucznie bo nie podoba mi się sytuacja z KK w Polsce i na świecie, czy dlatego, że to ostatnio stało się modne. nie. swego czasu byłem gorliwym katolikiem: chodziłem do kościółka, modlitwy codziennie wieczorkiem, różaniec i te sprawy. dlaczego już nie wierzę? to proste. biologia, chemia, fizyka uświadomiły mi, że aby narodził się człowiek nie musi zaistnieć żaden cud. nie potrzeba woli boskiej do sterowania planetami. nie potrzeba miłosierdzia bożego aby lasy tropikalne nie malały. wszystko jest w naszych rękach. odwoływanie się do wiary takiej jaką nas nauczono jest bzdurą. co mamy? księży, biskupów, kardynałów i wreszcie papieża. co nam to daje? NIC! katolicy i tak będą wierzyć w boga a ateiści i tak obok wiary przejdą obojętnie. człowiek od pradawnych lat miał zakorzeniony strach przed nieznanym. liczne mity i legendy wskazują, że staraliśmy sobie wiele rzeczy tłumaczyć tak jak potrafiliśmy. mity o płaskiej ziemii, świetlistych rydwanach czy potworach morskich... nie dziwmy się więc, że człowiek zapełnił niebo bóstwami. my jako istoty rozumne potrzebujemy tego typu zaplecza. musimy wierzyć że jest coś co nad nami czuwa i coś na co można zrzucić winę lub czyn ten usprawiedliwić ("Bóg tak chciał"). pytanie tylko jest jedno: skoro nie wierzycie już ani w potwory ani w krasnoludki i płaska ziemię to dlaczego wierzycie w tzw: Słowo Boże skoro zostało spisane przez człowieka? dlaczego w dobie internetu i nanotechnologii wciąż wierzycie że gdzieś ta, w kosmosie pływa sobie na tronie niebieskim siwy starzec nie mający poczatku ani końca? oto jest istota problemu :] Pozdrawiam
mirach Napisano 3 Październik 2006 Napisano 3 Październik 2006 O kurcze, ten wątek rozwinął sie naprawde niespodziewanie. Gdyby nie to że mam już temat magisterki to zmienił bym go na "Wiara wśród grafików" :) A co do wiary nie-wiary. Temat rzeka, studiuje o tym od 4 lat i dojść można jedynie do wniosku że wszystko jest jakąś wiarą i założeniem. Od jakiegoś filozofa kiedyś słyszałem tekst że cała nauka opiera się na podstawowym założeniu że świat istnieje. Więc jak dla mnie to czy wierzy się w boga, Boga czy Różowego Królika nie ma znaczenia, gorzej jak w imie tego Różowego Królika ludzie zaczynają się zabijać żeby tylko udowodnić że mój Różowy Królik jest lepszy od twojego... no nic, to takie poranne marudzenie :) Mirach
Vorek Napisano 3 Październik 2006 Napisano 3 Październik 2006 Więc jak dla mnie to czy wierzy się w boga, Boga czy Różowego Królika nie ma znaczenia, gorzej jak w imie tego Różowego Królika ludzie zaczynają się zabijać żeby tylko udowodnić że mój Różowy Królik jest lepszy od twojego... Jak dla mnie to jest świetne podsumowanie tego wątku. Wkońcu nie chodzi o wiarę samą w sobie ale to jak ludzie ją postrzegają i do czego wykorzystują. Pozdrawiam
Marcin Napisano 3 Październik 2006 Napisano 3 Październik 2006 O kurcze, ten wątek rozwinął sie naprawde niespodziewanie. Gdyby nie to że mam już temat magisterki to zmienił bym go na "Wiara wśród grafików" :) A co do wiary nie-wiary. Temat rzeka, studiuje o tym od 4 lat i dojść można jedynie do wniosku że wszystko jest jakąś wiarą i założeniem. Od jakiegoś filozofa kiedyś słyszałem tekst że cała nauka opiera się na podstawowym założeniu że świat istnieje. Więc jak dla mnie to czy wierzy się w boga, Boga czy Różowego Królika nie ma znaczenia, gorzej jak w imie tego Różowego Królika ludzie zaczynają się zabijać żeby tylko udowodnić że mój Różowy Królik jest lepszy od twojego... no nic, to takie poranne marudzenie :) Mirach amen .
SUPER_OkO Napisano 3 Październik 2006 Napisano 3 Październik 2006 WAWAwiwa...panowie panowie jest pewien problem. Otoz wyjasnie wszystko pokrotce. Leze sobie wieczorkiem na lozku 8] i ogladam filmik az tu nagle kima mnie ogarnia. BENC BANC i ni stad ni zowad jestem w OOBBE..latam sobie fruwam jest ********, az tu nagle - CO TO?? WTF - ktos zajmuje moje cialo, patrze a tu kumpla starzy..nie nie TO SAINTAN!! TO bylo jakies 10 lat temu kiedy to postanowilem oddac dusze i stac sie grafikiem. Ale szatam wemnie wciaz tkwi i pewnie dlatego zemnie taki ********** Kurt - sorry ale p........ glupoty same i zachowaj swoja religie dla siebie. Nie kazdy ateista jest bylym katolikiem wiesz mi mozna sie z tym urodzic, swoja super wiara obrazasz innych. Miriach - W jednym pieknym zdaniu podsumowales czym sa wszystkie religie calego swiata. A co do OBBE ...bleee
mirach Napisano 3 Październik 2006 Napisano 3 Październik 2006 Kurcze, jednak jak człowiek nie do końca się obudzi to mówi takie mądre rzeczy :) Musze częściej zapisywać poranne i wieczorne przemyślenia. Dzięki Panowie. Mirach
tweety Napisano 3 Październik 2006 Napisano 3 Październik 2006 pozwole sobie poruszyćjeszcze jedną kwestię. przejrzałem wątek i chciałbym kilka rzeczy wyjaśnić i naprostować: wiekszosc schizofrenikow to sa osoby opentane... ale wy i tak nie wierzycie w Boga, wiec co ja bede gadac o takich rzeczach studia na medycznej robią swoje więc pozwól, że wyjaśnię: Ludzki mózg to dość skompikowany narząd. porównac go mozna (lub raczej porównać do niego) do procesora. Masa bramek logicznych spełniających masę funkcji. Jeśli zawiedzie część tych bramek procesor porzestaje prawidłowo wykonywac swoje funkcje i np: zamiast mnożyć odejmuje. Analogicznie dzieje się w mózgu: synapsy przesyłają ładunki elektryczne o odpowednim natężeniu. Cały nasz zmysł dotyku, smaku, wechu, słuchu, wzroku etc. to tylko i wyłącznie zbiór sygnałów elektrycznych analizowanych przez nasz mózg. Wyobraźcie więc sobie, że z powodu uszkodzenia bądź wady wrodzonej, część synaps przestaje prawidłowo przesyłać sygnały elektryczne np: na 10 impulsów przesyła tylko 1. Mózg dostaje ograniczone informacje. Jako twór z natury intelignetny i w miarę samouczący się stara się wyrobić sobie pozorowaną percepcję zmysłową czyli stawarza iluzję jakby te 9 brakujących sygnałów jednak do niego trafiły. Jednak z powodu braku tych sygnałów mózg nie zawsze prawidłowo odczyta i zinterpretuje to co te sygnały niosły. stą dwięc może powstać halucynacja, drgawki, rozkojarzenie i błedne działanie organizmu. Naukowcy z MIT opracowali eksperyment: wybrano ochotników: 10 szczelnie zawiązali oczy a 10 szczelnie zakryli uszy. Całość na 7 dni. Chciano w ten sposób odizolować sygnały płynące z tych dwóch narządów. w ciągu pierwszych 24h każdy z pacjentów meldował albo o dziwnej poświacie, postaciach jakie widział lub jakie mu migały przed oczami. niesłyszący meldowali o dziwnych pisakch i jękach, jakby to był głos lub coś podobnego do szeptu. wszystko to układało się zgodnie z wykresem EEG. w momentach kiedy występowały te dziwne zjwiska mózg usilnie starał się wypełnic pustke powstałą po sygnałach płynących z narzadów wzroku i słuchu. czy więc jest to opetanie? Czy ten człowiek został wykorzystany przez złego ducha?? Give me a break... :] Pozdrawiam 1
Shogun 3D Napisano 3 Październik 2006 Napisano 3 Październik 2006 Tweety, ciekawy eksperyment, masz u mnie plusa. :) Mnie to z kolei przypomnialo inny eksperyment, stanowiący podstawę badań nad sztucznymi oczami i polegający na zbadaniu zdolności mózgu do nauki prawidłowej interpretacji obrazu widzianego i rzeczywistego. Otóż grupie ochotników zalożono opkulary, ktore odwracały widziany przez nich obraz do góry nogami. Przez dośc długi czas poruszali się oni z dużą trudnością, potykali sie, mylily im sie kierunki... az po jakims tam czasie nagle budzili sie widząc... normalny odwrócony spowrotem do pionu obraz. Mózg nauczył się prawidlowo interpretować górę i dół zgodnie z postrzeganym obrazem. poz djęciu okularów znowu wszystko widzieli do góry nogami, ale mozg znów nalozyył po jakims czasie korekcję. po kilku takich sesjach z okularami, lub bez, u niektórych osób mózg potrafił narzucic korekcje juz po 15 minutach.
Vorek Napisano 3 Październik 2006 Napisano 3 Październik 2006 ciekawe panowie, ciekawe. Może i ja cosik dorzucę. Ma to związek z pośrednio z oobe, dotyczy tzw. uzdrowicieli czy bioenergoterapeutów. W pustej sali na środku postawili łóżko gdzie leżał człowiek cierpiący na jakieś dolegliwości. W pomieszczeinu była równierz kabina okryta lustrami weneckimi, tak że chory nie widział co było w środku ale wiedział że siedzi tam uzdrowiciel i odprawia swoje praktyki. Po sesji gdy zapytano chorego o odczucia, mówił że czuł jak uzdrowiciel na niego odziaływuje (jakieś mrowienia itp. nie pamiętam dokładnie) no i oczywiście że czuje się lepiej. Potem powtórzono sesję z innym chorym. Odczucia były dokładnie takie same i nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie to że za lustrem nie było już nikogo :) Pozdrawiam
tweety Napisano 3 Październik 2006 Napisano 3 Październik 2006 vorek: efekt "placebo" to dobry przykład :) jak więc widać słowo "opętanie" dawno wyszło z użycia i nie ma nic wspólnego z działaniem ludzkiego mózgu a zwłaszcza ze schizofrenią lub innymi chorobami psychicznymi. Pozdrawiam i prosze o zaniechanie dyskusji nt. wiary i istnienia Boga. do niczego to nie prowadzi. jedna i druga strona nawzajem się nie przekona a tylko bedzie się zwalczać. na takich podstawach rozgrywane są wojny religijne. wracamy do Oobe :]
Shogun 3D Napisano 3 Październik 2006 Napisano 3 Październik 2006 Ja w OOBE nie wierzę i jest to moje ostatnie słowo w tej dyskusji.
SUPER_OkO Napisano 3 Październik 2006 Napisano 3 Październik 2006 HYh fajne ciekawostki. Ja niestety nie mam sie czym pochwalic poza jednym znam WIELKIEGO psychotronika, ktory wlasnymi rekami w 76 w jakiejs wsi uleczyl jakiegos ksiedza..ale pozniej zaczelo go scigac SB za to i musial uciekac do wroclawia. Ale to nie koniec historii. SB caly czas ma go na oku i ukrylo mu w jego posazku matki boskiej mikrofon i kamere w drzewie..a skad to wie bo jak uderzyl piorun w drzewo to takie kabelki wystawaly z drzewa. To jest prawdziwa historia ktora opowiedzial mi pewien dziad (tajny wspolpracownik R.MARYN) jak to przebywalem na jego ganku. Hehe. Zaniedlugo wybuchna tu wojny religijne w 3d.
Leru Napisano 3 Październik 2006 Napisano 3 Październik 2006 tweety -> eee no nikt (przynajmniej ja :P) nikogo nie chce zwalczyć ;)
tweety Napisano 3 Październik 2006 Napisano 3 Październik 2006 ty nie, ja nie, ale zawsze znjadzie się ktoś to chce narzucić swój punkt widzenia. imo tak jak z polityką, o religiach nie warto rozmawiać :]
KLICEK Napisano 3 Październik 2006 Napisano 3 Październik 2006 wielcy ateisci , ktorzy pewnie splowaja przez lewe ramie jak czarny kot im przebiegnie przez droge ! ale nie oni w nic nie wierza ! ;)
Shogun 3D Napisano 3 Październik 2006 Napisano 3 Październik 2006 Hehe: już sobie wyobrażam wojny na forum: pałowanie sie spline'ami, ostrzeliwanie vertexami, osłanianie się face'ami i wytaczanie przeciw sobie ciężkich elementów... :D
tweety Napisano 3 Październik 2006 Napisano 3 Październik 2006 Klicuś: Ateizm - to światopogląd lub stanowisko ontologiczne przeciwne teizmowi, odrzucające wiarę w istnienie bogów. Do ateistów zalicza się zarówno ludzi odrzucających wiarę w bogów jak i zaprzeczających ich istnieniu. więc jestem ateistą ale nie przechodze pod drabiną ;)
KLICEK Napisano 3 Październik 2006 Napisano 3 Październik 2006 dzieki za wytlumaczenie czuje sie o 2 lata studiow do przodu ;] "Ateizm - to światopogląd lub stanowisko ontologiczne przeciwne teizmowi, odrzucające wiarę w istnienie bogów. Do ateistów zalicza się zarówno ludzi odrzucających wiarę w bogów jak i zaprzeczających ich istnieniu." jak mozna zeprzeczyc czemus czego nie ma ? ach ! albo inaczej jak mozna znalesc cos co przeczey czemus czego nie ma ? ! moje spajder sensors wykrywaja tu teorie spiskowa ! :D
Vorek Napisano 3 Październik 2006 Napisano 3 Październik 2006 Dzisiaj spotkałem kominiarza, nie złapałem się za guzik, o ! ;] imo tak jak z polityką, o religiach nie warto rozmawiać :] Zgadza się, zwłaszcza jeżeli rozmawia ktoś ukierunkowany (islamista, chrześcijanin, wszystko jedno) i osoba bezstronna (ateista). Ostatnio właśnie tak dyskutowałem z kolegą o polityce, on jest zwolennikiem PiS'u a ja mam to wszystko bardzo głęboko...ale mniejsza o to, wiadomo o co chodzi :)
Gość eax Napisano 3 Październik 2006 Napisano 3 Październik 2006 hehe ja cos dorzuce :). Zaklad pascala, juz kiedys o tym pisalem: Zakład Pascala (Gra Pascala) - oparte na statystyce rozumowanie przedstawione przez Blaise'a Pascala wykazujące, że warto wierzyć w Boga. jeśli wierzysz w Boga i Bóg istnieje, twoja wygrana jest nieskończona (idziesz do nieba); jeśli wierzysz w Boga i Bóg nie istnieje, twoja przegrana jest skończona, a więc pomijalna; jeśli nie wierzysz w Boga i Bóg nie istnieje, twoja wygrana jest skończona, a więc pomijalna; jeśli nie wierzysz w Boga i Bóg istnieje, twoja przegrana jest nieskończona (idziesz do piekła). Źródło: "http://pl.wikipedia.org/wiki/Zak%C5%82ad_Pascala" zrodlo wikipedia. Powiem tak ja wierze, ale nie zamierzam sie z nikim sprzeczac na ten temat, zwlaszcza ze moja wiara jest deczko inna i poniekad sprzeczna z ogolnie panujaca. Moja innosc polega na tym ze poprostu nie bardzo ufam takiej instytucji jak kosciol, ale to nie przeszkadza mi wierzyc w "jakas" sile sprawcza ktora ja nazywam Bogiem, a muzlumanie Allahem hindusi jeszcze inaczej, ale w moim mniemaniu to dokladnie to samo. Roznica wynika z interpretacji korany bilbli etc. Chrzescijanie zamienili bozkow rzymskich swoimi swietymi, swieta rzymskie zamienili na chrzescijanskie(nawet boze narodzenie). Ale czy zycie z wiara nie jest latwiejsze? Dla mnie jest, i dla wielu ludzi tez. Jeszcze jedna kwestia zakladajac ze Bog istnieje to kto dla Boga bedzie po smierci bardziej wartosciowym czlowiekiem.. ateista ktory cale swoje zycie poswiecil pomocy innym ludziom(np. wolontariusz w afryce lub azji) czy katolik ktory wrzuca co tydzien na tace 2zl i chodzi tylko po to zeby "byc w kosciele"?... :) Na koniec - Badzcie katolikami muzlumanami ateistami czy tez kim tylko chcecie ale przezyjcie swoje zycie dobrze i godnie, zeby juz na mecie nie miec sobie duzo do zarzucenia:)
tweety Napisano 3 Październik 2006 Napisano 3 Październik 2006 Na koniec - Badzcie katolikami muzlumanami ateistami czy tez kim tylko chcecie ale przezyjcie swoje zycie dobrze i godnie, zeby juz na mecie nie miec sobie duzo do zarzucenia:) i ta sentencja zamyka temat religii w tym wątku. Pozdrawiam
kengi Napisano 3 Październik 2006 Napisano 3 Październik 2006 vorek ateista nie jest bezstronny. bo tez jest ukierunkowany. bo to jest czlowiek wierzacy, ze bog nie istnieje. a to chyba jest ukierunkowanie? najlepsze, ze wiekszosc tu obecnych ateistow jest agnostykami hehe. "Agnostycyzm to pogląd, według którego nigdy nikomu nie uda się dowieść istnienia Boga, ale nie ma też możliwości dowiedzenia, że Boga nie ma (gr. ἄγνωστος ágnōstos - "nieznany, niepoznawalny")." za wikipedia.
tr!ckle Napisano 3 Maj 2007 Napisano 3 Maj 2007 Co do oobe i ld to podam adres forum poswieconego tym zjawiskom: http://www.lucid.fora.pl/ oraz traktat o projekcji astralnej: http://www.czarymary.pl/cienik/oobe/bruce1.html uwazam ze warto to chociaz przeczytac z czystej ciekawosci, a czy ktos w to wierzy czy nie to juz kwestia indywidualnego podejscia :P
Sanderalek Napisano 3 Maj 2007 Napisano 3 Maj 2007 Oobe miałem tylko raz i to krótkie ale wywołane celowo ;) a świaodmymi znamy bawie się już z ponad rok ale teraz mam je coraz rzadziej.... :(
illy Napisano 3 Maj 2007 Napisano 3 Maj 2007 "Ateizm - to światopogląd lub stanowisko ontologiczne przeciwne teizmowi, odrzucające wiarę w istnienie bogów. Do ateistów zalicza się zarówno ludzi odrzucających wiarę w bogów jak i zaprzeczających ich istnieniu." jak mozna zeprzeczyc czemus czego nie ma ? ach ! albo inaczej jak mozna znalesc cos co przeczey czemus czego nie ma ? ! czepiasz sie i nie rozumiem o co chodzi ;/ jak uwazasz ze czegos nie ma to podajesz argumenty popierajace ineisnienie czyli przeczace istnieniu tak?
RK Napisano 3 Maj 2007 Napisano 3 Maj 2007 Taki fajny temat a mnie nie było, nosz cholera... "jak mozna zeprzeczyc czemus czego nie ma ? ach ! albo inaczej jak mozna znalesc cos co przeczey czemus czego nie ma ? !" Można zaprzeczyć twierdzeniu że coś jest (jeśli jest to twierdzenie fałszywe) :). Prosto i klarownie. Nie ma tu błędu logicznego. Sens życia ateisty ? Skąd wogóle przekonanie że życie (jakiekolwiek) ma sens ? Jeśli chodzi o dowodzenie istnienie jakiegokolwiek bytu lub zjawiska to ciężar dowodu zawsze spoczywa na tym kto postuluje istnienie. Nie jest- i nie może być tak- że ktoś mający widzimisię albo objawienie wielkiego mzimu twierdzi " istnieją niewidzialne jednorożce których istnienia nie da się potwierdzić, a jeśli jest inaczej to udowodnijcie mi to". Jeśli uznam że istnieją niewidzialne i niepoznawalne dla człowieka smrodliwce zwyczajne to JA muszę to udowodnić innym że mam rację- oni nie mają obowiązku udowadniania mi że smrodliwców nie ma, co więcej- jeśli nie przedstawię dowodu mają pełne prawo uznać mnie za szarlatana vel obłąkańca. To raz. Dwa- to prawda, można przyjąć założenie że są dwie opcje- jest bóg lub go niema. Jednak nie są one równoważne jeśli chodzi o prawdopodobieństwo zajścia zdarzenia. To tak jak z rzutem monetą- jeśli ją rzucić wypadnie orzeł, reszka albo kant. Niby trzy alternatywy ... Póki co nie znaleziono ani jednego dowodu na istnienie nie tylko boga (któregokolwiek) ale jakiejkolwiek rzeczywistości immanentnej. Po tysiącach tysięcy doświadczeń. Owszem, nigdy nie będziemy mogli odrzucić prawdopodobieństwa jakoby coś było poza granicami naszego poznania ale ciągle nie jest to dowód na prawdziwość twierdzeń jakoby istniał bóg/bogowie, a jedynie że istnieje takie prawdopodobieństwo. Trzy- żeby mówić o istnieniu boga (lub bogów) należy najpierw określić znaczenie tego słowa. Bez tego (określenia znaczenia) pojęcie "bóg" jest pojęciem pustym. Tymczasem np. boga chrześcijan określa się pojęciami wzajemnie sprzecznymi ("wszechwiedza" i "wszechmoc" chociażby) lub pozbawionymi zawartości ("niepoznawalny"). Aby uwierzyć w cokolwiek trzeba mieć jakikolwiek obraz przedmiotu swoich wierzeń (nie da się wierzyć w pojęcia całkowicie niedostępne dla zdolności poznawczych umysłu wierzącego)- a takim byłoby pojęcie niepoznawalne. Może ktoś z wierzących kolegów zdefiniować kim/czym jest bóg w którego wierzy ? Kolejna zabawna sprawa. Potwierdzeniem istnienia boga mają być cuda. W islamie, judaizmie, buddyzmie (tak tak, w ramach buddyzmu są bogowie i demony), hinduizmi, szamanizmie i wszystkich innych. Równocześnie każda z tych religii twierdzi że ma monopol na prawdę. Jak pogodzić cuda Shiwy z cudami Allaha ? Jeszcze z innej beczki: narzędziem poznania świata którym posługuje się człowiek jest umysł. Skoro koledzy lubią zabawy w "jest tak albo tak" to przyjąć możemy że umysł jest narzędziem które dzięki dostępnym sobie metodom przekazuje rzetelny obraz rzeczywistości lub odrzucić to twierdzenie i uznać że umysł jest narzędziem niesprawnym a obraz świata tworzony przez niego jest błędny lub niepełny. Problemem w przyjęciu drugiej opcji jest już to że jeśli odrzucamy bądź kwestionujemy działanie umysłu, kwestionujemy całość naszego obrazu świata, czyli stajemy w matrixowej białej przestrzeni (nawet bez podłogi). Jeśli zaś uznamy że umysł jest przy odpowiedniej weryfikacji narzędziem wiarygodnym wówczas nie mają sensu wszelkie twierdzenia dotyczące jego rzekomej niezdolności do radzenia sobie z tymi bądź innymi zagadnieniami. Ciągnąć dalej ... ? Bo ja mogę tak długo, wiele takich rozmów przeszedłem ;)
illy Napisano 4 Maj 2007 Napisano 4 Maj 2007 Chyba ze stwierdzisz istnienie Boga jako swiadomosci mas. Tak samo nie zmierzysz marzen ( a istnieja, udowodnij mi ze tak lub nie). itd itp.
RK Napisano 4 Maj 2007 Napisano 4 Maj 2007 Chyba ze stwierdzisz istnienie Boga jako swiadomosci mas. Ciekawe która religia zgodzi się na taką koncepcję bóstwa... Większość z nich mówi o bogu osobowym czy mówiąc bardziej ogólnie- będącym autonomicznym bytem. Na dobitkę- jak bóg będący "świadomością mas" mógł stworzyć nie tylko te masy ale i wszystko przed nimi i być "przedwieczny" ? Tak samo nie zmierzysz marzen ( a istnieja, udowodnij mi ze tak lub nie). itd itp. ... nie polecisz na księzyc mówiono kiedyś ;). Fakt istnienia marzeń jest o tyle złym przykładem że nikt nie zakłada "nigdy nie będzie możliwe zbadanie o czym ktoś myśli/marzy"- o bóstwach mówi się że są i na zawsze będą niepoznawalne dla człowieka. Co więcej- mimo niemożności symulacji czy pomiaru wiemy czym są marzenia (formą aktywności mózgu). Nasza wiedza jest niepełna ale nikt nie twierdzi że pozostanie taka na wieki wieków. Biorąc pod uwagę fakt że o mózgu i jego działaniu wiemy o wiele więcej niż 20 lat temu (90% naszej obecnej wiedzy na ten temat zostało stworzone w tym okresie) zaryzykuję twierdzenie że nastąpi to jeszcze za mojego życia.
leander Napisano 4 Maj 2007 Napisano 4 Maj 2007 Trzy- żeby mówić o istnieniu boga (lub bogów) należy najpierw określić znaczenie tego słowa. Bez tego (określenia znaczenia) pojęcie "bóg" jest pojęciem pustym. Tymczasem np. boga chrześcijan określa się pojęciami wzajemnie sprzecznymi ("wszechwiedza" i "wszechmoc" chociażby) lub pozbawionymi zawartości ("niepoznawalny"). Aby uwierzyć w cokolwiek trzeba mieć jakikolwiek obraz przedmiotu swoich wierzeń (nie da się wierzyć w pojęcia całkowicie niedostępne dla zdolności poznawczych umysłu wierzącego)- a takim byłoby pojęcie niepoznawalne. Może ktoś z wierzących kolegów zdefiniować kim/czym jest bóg w którego wierzy ? Nie jestem wierzący i nigdy nie byłem ale od niedawna tego żałuję. Nie dlatego, ze dostrzeglem starca z biala broda na niebie i splynelo na mnie oswiecenie, ale dlatego, ze byloby mi latwiej trzymac sie pewnych prawd, madrosci, zasad, ktore naprawde ulatwiaja i ulepszaja zycie. Wszystkie religie sprowadzaja sie do tych samych mianownikow a bogowie sa, w moim mniemaniu, personifikacja tych wszystkich wartosci. Modlac sie co wieczor do Boga, moze czesciej i skuteczniej konfrontowalbym moje zycie z tymi wartosciami. Caly spor czy starzec siedzi na tej chmurce czy nie jest wg mnie strata czasu.
RK Napisano 4 Maj 2007 Napisano 4 Maj 2007 Leander- IMO taka dyskusja nie jest jałowa i to z różnych powodów. Pozwala uświadomić sobie "co ja naprawdę sam myśle i wiem na ten temat", ustawia człowieka w jakimś stosunku do nielichego fragmentu kultury w której żyje i jest weryfikacją jego zdolności do samodzielnego myślenia (niezależnie czy optuje pro czy contra). To trochę tak jak z rysowaniem gołych bab-od człowieka jaskiniowego wszyscy za przeproszeniem artyści i spora grupa amatorów rysuje tyłki i cycki i ciągle każdy z nich coś dzięki temu zyskuje (choćby kasę na pół litra). Wszystkie religie sprowadzaja sie do tych samych mianownikow Fakt, mówiąc półżartem jednym z zabawniejszych wspólnych mianowników (autentycznych) jest: "baba ma słuchać chłopa". Mówiąc bardziej serio- wszystkie religie sprowadzają się do jednej konieczności- wiary czyli mówiąc innymi słowami: odrzucenia racjonalnego myślenia i przyjmowania pewnych wzorców światopoglądowych bez zadawania pytań.
illy Napisano 4 Maj 2007 Napisano 4 Maj 2007 RK: zobacz, ty uwazasz boga/Boga za cos co istnieje w religii, ja uwazam Boga jako metafizyczna opieke nademna do ktorej moge sie odwolac, rozumiesz? Jest cos/ktos nademna do ktorego moge sie odwolac/wyzalic i czuc ze jest, ze czuwa, ze mnie rozumie. Nie mam zamiaru nikomu udowadniac tego ze jest, ze robi to co musi. I moge spokojnie wyznac ze jest to moja religia. Wiec nie polegaj na tym co znasz, tylko podejdz do sprawy inaczej. To jest dokladnie tak jak pisze o tym Leander (tzn. pisze odnosnie tego czego nie ma a ja mam). wszystkie religie sprowadzają się do jednej konieczności- wiary czyli mówiąc innymi słowami: odrzucenia racjonalnego myślenia i przyjmowania pewnych wzorców światopoglądowych bez zadawania pytań. dolacz do mojej, wierz w postac ktora nad toba czuwa gdy tworzysz niekonczocy sie projekt, namaszcza inspiracja, i chwali gdy ci cos wyjdzie, ni pozatym, po prostu miej w chwili slabosci do kogo sie odwolac, i nie nazywaj go bogiem/Bogiem, tylko kim/czym- kolwiek go chcesz nazywac. Moze to byc szczescie, fart, kawalek drutu badz losem.
RK Napisano 4 Maj 2007 Napisano 4 Maj 2007 Illy- widzisz, o ile rozumiem pragnienie żeby istniał tego rodzaju opiekuńczy byt (niezależnie od nazwy, bóg, los czy czerwony kapturek) o tyle nie godzę się na fałszowanie sobie oczu własnymi złudzeniami dlatego, że bardzo bym chciał żeby- na ten przykład- moje życie nie kończyło się z chwilą śmierci. Uważam to za myślenie życzeniowe i objaw pewnej - bardzo ludzkiej- nieumiejętności pogodzenia się z tym co wiemy o rzeczywistości. Ja- jako człowiek- biorę odpowiedzialność za to co robię, nie zrzucam jej na pokusy złego ducha czy boskie natchnienie, drut, los czy kawałek sznurka. Wiem że moje życie zaczęło się i wiem że się skończy i mam (póki co) dość odwagi żeby przyjąć te fakty bez środków znieczulających. Jeśli ktoś potrzebuje na użytek własnej psychiki tworzyć taki byt lub uwierzyć bez zastrzeżeń w stworzony przez innych- a są ludzie którzy nie potrafią żyć bez wiary, niezależnie od tego w co by mieli wierzyć- wolna wola, ale wtedy nie mówimy o obiektywnej rzeczywistości tylko o jego prywatnej imaginacji. Jeśli istnieje jakikolwiek realny byt to fakt jego istnienia i kształt nie zalezy od pragnień (podobnie rzecz się ma z nieistnieniem- jeśli życzę sobie żeby teściowa nie istniała to jeszcze nie znaczy że jej nie ma).
Rekomendowane odpowiedzi