Skocz do zawartości

Ostatnio obejrzane filmy, polecane filmy


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Ostatnio obejrzany Avatar, polecany Avatar.

Nie oglądałem jeszcze, ale chętnie bym w końcu usłyszał sprecyzowaną i wiarygodną opinię DOKĄD iść. :d

Napisano (edytowane)

500 days of summer..fajne..zwłaszcza jak ktoś lubi beatlesów, the smiths, joy division i tym podobne..jest sporo akcentów :)

 

tylko nie mam pojęcia kto te napisy tłumaczył..chyba gorzej się nie dało...

 

biała wstążka też jest niezła...świetne kadrowanie i klimat przede wszystkim

Edytowane przez maciekG
Napisano

Hej, przecież Avatar jest mega-nudnym filmem. Na kompie oglądany, gdzie efekty specjalne nie robią takiego wrażenia, niewielu ten film by z chęcią obejrzało. Niedawno film podobnej klasy: "2012" (znakomite efekty, słaby scenariusz) był przedmiotem powszechnych drwin. Avatara powszechnie się wychwala. Nie wiem, jak mam takie reakcje odczytywać.

 

Ktoś będzie wspominał ten film, gdy zejdzie z kinowych sal?

Napisano

Ostatnio obejrzane:

The Hurt Locker.

Ten film wyrobił sobie u mnie hypa na prawie miarę Awatara. Zadanie było wyjątkowo trudne bo dotychczas irackie klimaty wojenne w filmie były w moim mniemaniu porażką. No i kobieta reżyser. Na wstępie muszę napisać, że film mnie nie zawiódł i obraz ten wchłonął mnie totalnie na czas trwania seansu. Widać na Bigelow wyniosła dobre wnioski zawodowe ze związku z Cameronem. Świetnie prowadzona akcja i budowany climax - wręcz baaardzo świetnie. Z historii o saperach wyciśnięto tyle ile można, postacie nie są dwuwymiarowe i brak jest nachalnego pacyfizmu i tym podobnych bzdur. U mnie ląduje na półce obok "Goraczki" Manna. Film ten jest jednym z faworytów nadchodzącego sezonu nagród - trudno mi się odnieść do całej potencjalnej konkurencji ,której jeszcze nie znam, ale osobiście ciut wyżej cenie ostatni film Tarantino.

hawk

_BB

Napisano
Hej, przecież Avatar jest mega-nudnym filmem. Na kompie oglądany, gdzie efekty specjalne nie robią takiego wrażenia, niewielu ten film by z chęcią obejrzało. Niedawno film podobnej klasy: "2012" (znakomite efekty, słaby scenariusz) był przedmiotem powszechnych drwin. Avatara powszechnie się wychwala.

 

Nie wiem, jak mam takie reakcje odczytywać.

 

Wydaje mi się, że jesteś baaaardzo osamotniony z takim poglądem, do którego oczywiście masz prawo.

Napisano

Zdecydowanie tak! - mi ten film pokazał co to znaczy magia kina jakiej doświadczało pokolenie moich rodziców w latach 70tych. No i cenie sobie Camerona Aliens i T2 oglądałem niezliczona ilość razy.

Napisano

dzudzu - alez masz prawo do takiej oceny tego filmu, choc wolalbym, zebys dodawal, ze "Twoim zdaniem". Dla mnie Avatar to ciagle rewelacja paru ostatnich sezonow, jezeli nie wiecej. Znakomity film, na ktory wybiore sie ponownie, z ktorego kupie sobie wypasione bluraye i dividziaki i ktorym sie bede jeszcze dlugo jaral.

 

Zeby pozostac w temacie watku.

Okres swiateczno -noworoczny byl niezla okazja, zeby obejrzec pare rzeczy z tego sezonu, ktorych nie moglem obejrzec w kinie z roznych powodow. Zdecydowanie wolalbym obejrzec te filmy zanim zobaczylem "Avatara" ( ktory jak pisalem wczesniej obudzil we mnie na nowo wiare w magie kina ).

 

Terminator Salvation - ciekawa sprawa, bo zasadniczo nie jest to zly scenariusz, na pewno ma wiekszy potencjal niz chociazby Transformersy 2, ale zrealizowane zostalo, ehh, jakos tak, bez ikry, bez energii, byle jak. Ogladalem to z podobnym zainteresowaniem z jakim bym ogladal Taniec z Gwiazdami - a to do cholery "Terminator" - legenda mojej mlodosci . No nic, nie zebym sie spodziewal po MCG czegos wiecej, bylem tez ostrzezony, rowniez tutaj na forum, ze film jest slabiutki, no ale bylo zle, gorzej niz myslalem, ze bedzie. Nudyyy.

 

Adrenalina 2 - pare osob bardzo tu chwalilo ten hmm, film. ( Na moje raczej klip ). Bezdyskusyjnie jest to lepsze niz jedynka, bo lepiej i nakrecone i zmontowane, i ma pare dobrych chwil, ale to dalej kino klasy C albo moze i D . Niby takie jest zalozenie tego filmu, ale za malo wypilem trunkow, zeby to polubic. ( Chociaz ten Indianin z zespolem Touretta - twardy zabieg, przyznaje )

 

Anioly i Demony - zestaw ladnych cyfrowych widokowek z Rzymu. Zerowe napiecie. Znowu ziewalem.

 

Gran Torino - niezly film, ktory moglby byc bardzo dobry, bo i pomysl w porzadku i stary dobry Clint swietnie tam zagral, ale niemal caly drugi plan gral bardzo srednio, jezeli nie zle. Dla mnie bylo slabiutko z wiarygodnoscia niemal wszystkich sytuacji w ktorych akurat nie wystepowal Clint. No fryzjer i dziewczyna byli spoko jeszcze tylko.

A szkoda.

 

1 i 2 sezon "Big Bang Theory" - wygralo troche Emmy's w tym roku wiec postanowilem sie zapoznac. W calym tym zestawie dzieki temu serialowi mialem szanse zachowac resztki dobrego humoru. Sitcom o naukowcach-nerdach z genialnymi dialogami i szermierka slowna najwyzszej proby. Trzeba przebolec smiechy z offu ( bo to jednak klasyczny sitcom ) , ale calosc swietna i nieglupia. Im pozniej tym lepiej.

 

salut

t.

Napisano

Z Avatarem jak z Windowsem - jak ktos chce byc trendy, nietuzinkowy i lepszy od tlumow to musi narzekac na Avatara, nie ma sily. Taki lansik obowiazuje w tym sezonie. Smigamy z Makiem na kino offowe, panie i panowie! W razie czego nalezy podkreslic swoja oryginalnosc truizmem, ze oto mamy przeciez prawo do swojego zdania, a to jest inne niz szarych tlumow zapelniajacych kina 3D.

 

(tak, post jest ironiczny)

Napisano
dzudzu - alez masz prawo do takiej oceny tego filmu, choc wolalbym, zebys dodawal, ze "Twoim zdaniem". Dla mnie Avatar to ciagle rewelacja paru ostatnich sezonow, jezeli nie wiecej. Znakomity film, na ktory wybiore sie ponownie, z ktorego kupie sobie wypasione bluraye i dividziaki i ktorym sie bede jeszcze dlugo jaral.

Hehe, jest wieczór i już nic mi się nie chce, dlatego jestem zaczepny w gadce. Stąd też dodam, że nie muszę dodawać "moim zdaniem", bo każdy tu wydaje swoje własne opinie a nieliczni podkreślają poprzez określenie "moim zadaniem" ich subiektywność.

 

Ale poważnie, gdy zachłyśnięcie efektami minie, czy pozostanie jakiś element "kultowości"? Intrygujący albo przynajmnie wyrazisty (anty)bohater jak Darth Vader w Gwiezdnych Wojnach? Kultowe teksty jak "hasta la vista baby" w Terminatorze? Intelektualne zagwostki typu "czym jest rzeczywistość" jak w Matrixie? Wydaje mi się, że efekty to za mało, by film przetrwał w świadomości zbiorowej na dłużej. Cholera, brakuje mi czegoś, by ten film zapamiętać na dłużej niż Final Fantasy.

 

Dołączam się do grona rozczarowanych Avatarem.

 

Nezumi: na szczęście są również ludzie, którzy potrafią zdemaskować tych nabzdyczonych pozerów; Bóg im zapłać za robienie szumu.

Napisano

dzudzu - przewidywanie "kultow" nie jest moja specjalnoscia, czas to i tak zweryfikuje a samo okreslenie kultowy sie potwornie zdewaluowalo. W materialach marketingowych co trzeci film jest teraz kultowy ( a w materialach marketingowych niszowych filmow - kazdy ). Moge mowic wylacznie o subiektywnych ocenach a moje wrazenie jest takie, ze tak zaczarowany, oszolomiony i zadowolony z kina nie wyszedlem od niepamietnych czasow. A jezeli liste ogranicze jeszcze do filmow SF, to ostatni raz bylem tak zadowolony po seansie w szkole sredniej, kiedy obejrzalem obcego 3, czy jeszcze wczesniej T2. Minely dwa tygodnie od filmu a wciaz przypominaja mi sie pojedyncze sceny i nie dlatego, ze efekty czy cos, bo te sceny, ktore utkwily mi w glowie najbardziej to wcale nie te z najwiekszym rozmachem zrobione. No nie poradze. Pamietam jak w kinach leciala Tolkienowska trylogia Jacksona to nie moglem zrozumiec zachwytow, bo do mnie akurat ten film nie trafil, wiec jakos tam rozumiem Twoja postawe, ale przy "Avatarze" jestem po drugiej stronie barykady.

 

salut

t.

Napisano (edytowane)

Zakładałem threada ale widzę, że tu jest dyskusja.

 

Nie rozumiem trochę powszechnego zachwytu filmem (dorosłych ludzi). Z mojego punktu widzenia nie wspominając tragicznej fabuły nie było w filmie nic rewolucyjnego. Oczywiście są w tym filmie technicznie rewelacyjne animacje (i drogie) no ale przecież efekty specjalne nie tworzą filmu. Jak na film nie-dla-dzieci (bo w końcu ciągłe sceny walki),to wg. mnie film wręcz emanował bezsensownością.

Często słyszy się określenia, że reżysera zbytnio poniosła fantazja - oczywiście sarkastycznie, a w przypadku tego filmu słyszę tylko jakie to cameron ma innowacyjne pomysły.

 

Nie chcę się rozpisywać co mnie denerwowało, polecam pogląd concept artysty znajdujący się na jego stronie dA bo jest bardzo zbliżony do mojego (może nawet mniej krytyczny)

 

http://ukitakumuki.deviantart.com/journal/29061200/

 

Jak by się komuś nie chciało powyższego czytać (a polecam bo koleś siedzi w biznesie) to podam kilka przykładów o co mi generalnie chodzi.

 

Mech - facepalm

Śmieszna pozycja strzelecka, oszklony wielki kokpit, nóż w pochwie przy pasie . Brak komentarza

Cała taktyka ofensywna ludzi była bez sensu.

To połączenie z lasem wszystkich istot na tej planecie tak się nie trzymało kupy przecież.

 

I wiele, wiele więcej.

 

Chodzi właśnie o detale, jak i wyraźne luki w scenariuszu. concepty w filmach sci-fi mimo nowoczesnych technologii lub nieznanych sił powinny mimo wszystko mieć jakiś sens, a w tym filmie wg. nic za bardzo nie miało.

 

 

Do wszystkiego odnoszę się jako do jednego z najdroższych filmów w historii kina. Z którym wiązały się wielkie oczekiwania, bo że jakiś niskobudżetowy film nie bije logiką to nie jest żadne zaskoczenie.

Edytowane przez CaptainBorrow
Napisano

Baggins:

"Kultowy"... no tak. Użyłem słowa, które już niewiele znaczy. Chodziło mi o rodzaj wyrazistości filmu i jego utrwalenia w kulturze, którą trudno inaczej określić. Ciężko mi znaleźć przesłanki, by przypisywać Avatarowi taką chwałę. Jest bardzo ładny jak kandydatka na miss i tak jak owa kandydatka, film ma w zainteresowaniu ochronę środowiska.

 

Zresztą nie ważne. Czuję się jakbym wypytywał zakochanego, czemu akurat tę a nie inną kocha. "Nie wiem. No kocham i już", słyszę w odpowiedzi. W sumie też jestem to w stanie jakoś zrozumieć.

 

CaptainBorrow: no proszę, kolejny rozczarowany.

Napisano (edytowane)

Też twierdze że jest późno wiec co do Awatara i jego ewentualnej kultowości dam sobie trochę czasu... (Choć jestem raczej pewien, że niektóre sceny przejdą do historii kina)

 

500 dni miłości (kolejny głupio przetłumaczony tytuł)

Ciekawie zrobiona historia miłosna - odświeża ten gatunek a to samo w sobie duże osiągnięcie. Seans mnie nie zawiódł... Co by nie patrzeć ostatnie 3 seanse mnie nie zawiodły a takiej serii nie notowałem od niepamiętnych czasów

 

Z odświerzonych dvd

Jako miłośnik twórczości Coenów - Okrucieństwo nie do przyjęcia - polecam bo lekkie to i łyka się świetnie. Choć film nie jest szczytowym osiągnięciem tych twórców to jak zwykle oprawa muzyczna i plastyka obrazu (R Deakins ftw) budzą respekt. G Clooney - wyśmienity w jednej ze swoich lepszych ról.

 

Ironman

Najmniej głupawy z wszystkich głupawych summer blockbusterów. Robert DJ tworzy postacią Starka ciekawe odbicie wobec swojej własnej osoby - zabieg pierwszy raz wykorzystany w tego typu produkcji (komiks+sf) i to dość skutecznie (Można o jego perypetiach osobistych i zawodowych sobie poczytać). Efekty itp każdy wie - ILM w formie

Edytowane przez the_fgdf
Napisano

Odnosząc się trochę do Avatara - jeśl racjonalizować zaczniemy każdy pomysł w filmie (przypominam fantasy/ scifi nie dokumencie) zawsze dojdziemy do takiego wniosku - "To nie trzyma się kupy.Trzymać się nie może bo taka jest specyfika gatunku. Jak bardziej głupia i nietrzymająca się kupy jest - nie idąc daleko od JC - historia z T2? Ten gatunek, kino i fabuła rządzi się swoimi prawami. Jak to ktoś mądrze powiedział fabuła nie ma i nie może być realistyczna bo widz takiej nie oczekuje - ma być prawdopodobna. A w realiach jakie na potrzeby Avatara stworzył Cameron, ta historia ze swoimi głupotami jest jakoś usankcjonowana. Każdy argument z strony którą przedstawiłeś można tym zbić. Co innego, a też wchodzącego w skład pojęcia tzw "kultowości", nastąpi jak mniemam niedługo, tj Cameron funkcjonuje jako wizjoner kina nie tylko ze względu na stosowanie nowatorskich vfx. Nie zapominajcie, że w warstwie narracyjnej (źle czy dobrze ocena indywidualna) to on stworzył obowiązujący szkielet/ sposób budowania climaxu. Większości filmów akcji, tudzież letnich blockbusterów ostatnich 20 lat rozwija ideę T2. Z Avatarem gdy się przyjrzeć jest podobnie i założę się, że przez następna dekadę będziemy oglądać filmy budowane według podobnego mu szkieletu... który co w tych czasach najważniejsze - zdaje się całkiem nieźle sprzedawać.

pozdro i dobranoc

_BB

Napisano

Mozna rozne rzeczy powiedziec o Avatarze, ale nie szkalujcie Camerona.

 

No sorry, ale malo kto jest takim geniuszem zeby owladnac taka liczbe pierdol i pierdolek z ktorych

sklada sie ten film i na temat kazdej pierdolki miec swoja wlasna wizje i przekonania.

Ze swieca mozna szukac drugiego takiego zakreconego rezysera lub wizjonera, ktory jest

w stanie owladnac taki ogrom informacyjny jakim jest obraz ruchomy.

 

Ja odbieram Avatara jak malowidlo, moge sie nie zgadzac czy rzeczywistosc jest bardziej lub mniej wypaczona, ale jest to pewna wizja, ktorej nie ma co porownywac do czegos co znamy czy mamy

na dany temat wyrobione zdanie - podyskutujcie o dzielach Picassa, powalonego goscia, ktory tak wypaczyl rzeczywistosc ze az sie to innym spodobalo :D i mozemy godzinami dyskutowac czy transformacje kubiczne sa tanimi czy drogimi chwytami... tylko nic z tego nie wyniknie.

 

Dziwne jest dla mnie nastawienie wielu z was do filmu jako takiego. Przeciez nikt nie spodziewal sie po tej historii czegos gornolotnego - od poczatku bylo wiadomo ze wprowadzenie niebieskich kotow

spowoduje kolejne tandeciarskie zagrania scenariuszowe.Nie wiem skad sie bierze to cale

rozgoryczenie na temat scenariusza. Scenariusz Avatara jest protolinijny, latwoprzyswajalny dla

przecietnego Kowalskiego i zrealizowany tak dobrze graficznie ze nawet nam grafikom poopadaly szczeki. W zalewie przeroznej masci lekkich filmow, ktorym raczy nas Holywood.. ten nie wypada wcale tak zle i wcale nie odbieram go az tak infantylnie.

 

P.S.

powtarzam to za kazdym razem, powtorze jeszcze raz... tez sceptycznie nastawilem sie widzac pierwsze trailery - bylo mi naprawde milo ze sie mylilem i zostalem zaskoczony chociaz w plaszczyznie prezentacji graficznej, animacji i ogolnego designu... co do scenariusza to naprawde moge policzyc na palcach jednej reki, filmy ktore zaskoczyly mnie scenariuszem, ten do nich nie nalezy, ale nie nalezy tez do tych ktore laduja w worku pt. crap

Napisano

No sorry, ale malo kto jest takim geniuszem zeby owladnac taka liczbe pierdol i pierdolek z ktorych

sklada sie ten film i na temat kazdej pierdolki miec swoja wlasna wizje i przekonania.

Ze swieca mozna szukac drugiego takiego zakreconego rezysera lub wizjonera, ktory jest

w stanie owladnac taki ogrom informacyjny jakim jest obraz ruchomy.

 

ROFL, no offence, ale nie bądz naiwny jak dziecko. Praca Camerona ograniczała się do ogólnego dyrygowania, a to każdy przeciętny reżyser potrafi.

 

Twoje zdanie powinno brzmieć tak: mało która firma jest tak genialna, by stworzyć CG jak w Avatarze :)

Napisano
ROFL, no offence, ale nie bądz naiwny jak dziecko. Praca Camerona ograniczała się do ogólnego dyrygowania, a to każdy przeciętny reżyser potrafi.

 

Twoje zdanie powinno brzmieć tak: mało która firma jest tak genialna, by stworzyć CG jak w Avatarze :)

 

chyba sie nie wyspales, albo masz zly dzien, Cameron calymi tygodniami

nadzorowal design kazdej pierdolki, zanim nakrecono pol klatki filmu

 

wez poczytaj, popytaj, zanim cos napiszesz

mylisz sie co do Camerona, jest bardziej powalony niz ci sie wydaje

Napisano (edytowane)

No jasne, Cameron osobiście poprawiał modele w Maya i tekstury w shopie. Sam robił próbne rendery i sculping w Zbrush. Do tego współpisał program do renderowania w C++...

 

No właśnie oglądałem z nim wywiad i on sam twierdzi, że tylko był dyrygentem otoczonym armią najlepszych artysów, którzy to robili za niego wszystko.

On tylko kiwał głową na tak i na nie. I może tak kiwał pare tygodni do każdej pierdółki. co nie zmienia faktu, że 99,99999999999 % roboty wykonali inni ludzie.

 

Uważam, że każy reżyser w Hollywood, który ma na koncie jeden mainstreamowy film dałby radę nakręcić Avatara mając taki budżet.

 

Ale tu chodzi o nazwisko i to, że Cameron potrafi zebrać 300 mln $ na film, bo reżyserem jest całkiem przeciętnym, który ma sporo szczęscia do nowej technologii.

Edytowane przez mamoulian
Napisano

Kij tam już banalna fabuła, ale gdyby chociaż dodać jakąkolwiek wiarygodną wielowymiarowość psychologiczną bohaterów do tego pełnego przepychu świata. Żadna postać mnie nie zaciekawiła. Ciekawe, czy film wypromował jakąś postać, albo przynajmniej aktora. Poczekam, zobaczę, w czym dalej będą grać ci aktorzy.

 

Dobra, nie marudzę już.

Napisano
Kij tam już banalna fabuła, ale gdyby chociaż dodać jakąkolwiek wiarygodną wielowymiarowość psychologiczną bohaterów do tego pełnego przepychu świata. Żadna postać mnie nie zaciekawiła. Ciekawe, czy film wypromował jakąś postać, albo przynajmniej aktora. Poczekam, zobaczę, w czym dalej będą grać ci aktorzy.

 

Dobra, nie marudzę już.

 

 

Wypromował nową technologię i modę na wielgaśne budżety efektów specjalnych :)

Napisano

nie odbieram chwaly wszystkim ludziom ktorzy pracowali przy tej produkcji,

niemniej jednak historia pokazuje ze posiadanie wielkiej armii nie gwarantuje zwyciestwa

i jestem przekonany ze wiekszosc rezyserow poza najwiekszymi, pogubilaby sie przy produkcji za 500 baniek

 

to ze Cameron w jakims wywiadzie powiedzial skromnie ze wszyscy za niego wszystko robili, super, niemniej jednak popatrz jak robil wszystkie filmy do tej pory a zrozumiesz

ze nie pracuje jak kazdy inny rezyser i odciska bardzo silne pietno na wszystkim co

powstaje na potrzeby kazdego jego filmu i wcale nie jest to kiwanie glowa na tak lub nie,

zreszta poczytaj blogi concept artystow z Avatara to moze zrozumiesz jak bardzo silnie kiwal glowa i jak to bardzo wkurzalo ludzi ktorzy poprawiali cos po 100-200 razy

wszystkie postaci i wiekszosc glownych obiektow powstala najpierw w postaci konceptow 2d, zaraz potem w postaci sculptow w zbrushu, a dopiero na koncu siedli ci

oslawieni przez ciebie artysci i musieli wykonac wersje finalne juz bez mozliwosci manewru i bez zadnego pola do popisu, praktycznie majac za referencje gotowe sculpty i gotowa kolorystyke

Napisano (edytowane)

Nawet jeśli czepiał się tak bardzo designu elementów to tego nie widać. Wręcz wiele rzeczy bardzo kuleje. Może artyści wiele razy mieli rację i lepsze pomysły, a Cameron postawił na swoim gorszym?

 

Dla mnie przełomowa jest jakość CG, to ile detali zmieściło się na ekranie i jaka to jakość renderingu. Równiez system animacji pozowlił na sporo. I tu należą się wszelkie brawa.

 

Bo 100 godzin na klatkę w technologi 25 razy szybszej od tego co było standardem robi ogromne wrażenie. Dla mnie to krok milowy w CG i filmie.

Edytowane przez mamoulian
Napisano

mamoulian, marudzisz jak baba w ciąży.

Też często jestem na anty jak jakaś wielka produkcja staje się hitem i podchodzę do niej sceptycznie. Unikam bestsellerów i hitów z czołówki rankingów. Jednak warto oceniać film obiektywnie, nie zaglądając w jego budżet i biorąc pod uwagę w jakim gatunku powstał i do jakich widzów jest skierowany. Ważne też jest wrażenie a nie szukanie na chłodno niedociągnięć i satysfakcja ze znalezienia każdej niedorobionej pierdoły która nie wpływa na obraz całości. Co do fabuły to nie da się zadowolić wszystkich. Mimo że ta w Avatarze jest może i trochę naiwna i bajkowa to jak na hitowe dzieło hollywoodu wyszła całkiem ciekawa, trzymająca się kupy i nie aż tak banalna. Spodziewałem się gorszego filmu po zapowiedziach a miło się zaskoczyłem.

pozdrawiam

i radzę wrzucić na luz

Napisano
Nawet jeśli czepiał się tak bardzo designu elementów to tego nie widać. Wręcz wiele rzeczy bardzo kuleje. Może artyści wiele razy mieli rację i lepsze pomysły, a Cameron postawił na swoim gorszym?

 

jak obserwowalem bol powstawania tych konceptow to widzialem gorsze pomysly niz to co finalnie wyszlo, wiec chyba jakis dobry duch nad tym jednak czuwal

 

no nic mamoulian, to czekamy na twoje nowe i swieze koncepty wspolczesnego s-f,

na tyle swiezego ze porobimy w majty nie tylko na widok cg liczonego po 100h/klatke

Napisano
zreszta poczytaj blogi concept artystow z Avatara to moze zrozumiesz jak bardzo silnie kiwal glowa i jak to bardzo wkurzalo ludzi ktorzy poprawiali cos po 100-200 razy

Mógłbyś podrzucić jakieś linki? Ciekawe to ;)

Napisano
Mógłbyś podrzucić jakieś linki? Ciekawe to ;)

 

linki sa w newsach max3d.pl

Napisano
1 i 2 sezon "Big Bang Theory" - wygralo troche Emmy's w tym roku wiec postanowilem sie zapoznac. W calym tym zestawie dzieki temu serialowi mialem szanse zachowac resztki dobrego humoru. Sitcom o naukowcach-nerdach z genialnymi dialogami i szermierka slowna najwyzszej proby. Trzeba przebolec smiechy z offu ( bo to jednak klasyczny sitcom ) , ale calosc swietna i nieglupia. Im pozniej tym lepiej.

 

No naprawde jeden z lepszych seriali komediowych jakie widziałem. I nie tylko dla geeków. I tak jestem geekiem :P

Napisano
Hmm, a ja dizsiaj uslyszalem, ze razem z nVidia stworzyli nowy silnik, dizeki ktoremu scena batalistyczna z 1000 postaci i miliardem poly liczyla sie w pol dnia :)

 

No nie tyle nowy, co stary PantaRay zostal przepisany zeby dzialal na Quadro i Teslach

:D

i tak nie ujrzy swiatla dziennego, to tajna bron Wety :D

Napisano

The Invention of Lying - Akcja filmu toczy się w świecie, gdzie nikt nigdy nie skłamał do momentu, w którym pewien pisarz nie dostrzegł wyjątkowej dla siebie okazji.

 

Bardzo oryginalny film:) Polecam hehe

Napisano

mamoulian - co do rezyserow. Polecam wywiad z wcale niezla ekipa ( Cameron, Tarantino, Jackson, Bigelow - http://www.hollywoodreporter.com/hr/content_display/film/news/e3if667a78777fe70e1f0b92584cf1c777b ) Sam Cameron mowi tam, ze rezyser powinien byc sprawnym mechanizmem wybierajacym. Nikt normalny nie uwaza przeciez ze rezyser robi film. To dyrygent trzymajacy rytm, kapitan porzadkujacy chaos, w zaleznosci jaka wybrac nomenklature, nie powinien nawet za bardzo robic, bo przeszkadza fachowcom, ale tez nie przeginaj w druga strone. Jest ogromna ilosc przykladow, kiedy duzy budzet i swietna ekipa nie zapewnily dobrego, czy dobrze zarabiajacego filmu. Owo "wybieranie" ma kolosalne znaczenie, i pisanie, ze kazdy rezyser, ktory ma na koncie mainstreamowy film dalby sobie rade z taka produkcja rownie dobrze, to myslenie zyczeniowe. Naprawde, tak myslisz? Nie trolujesz i piszesz takie cos serio ?

To znaczy ze Uwe Boll i Jaroslaw Zamojda z takim budzetem tez daliby rade?

 

salut

t.

Napisano

Mamoulian i malkontenci gdybyście prześledzili wywiady z twórcami (liczba mnoga nie JC i aktorzy) wiedzielibyście, że Cameron sam narysował wiekszosci szkicy koncepcyjnych roslin i stworzeń już lata temu i z nimi poszedł do wynajętych artystów.

Jeśli chodzi o przywiazanie do detali, każdy kto choć trochę głębiej interesuje się filmem wie że to u JC jest legendarne i wiele anegdot można bez trudu na necie wynaleźć - polecam wywiady z Joe Letterim czy supervisorami z Playa Vista wspominają tam jaka uwagę JC przywiązywał do detali = o tym jak cały dzień jezdzili po Kaliforni w poszukiwaniau wlasciwego blota - kiedy to nie pasowało mu jako zabrudzenie mundórów żołdaków. Więc jeśli ktoś mówi że z kasą 300 baniek każdy zrobiłby ten film w taki sposób to ja mówię bzdura. Co innego warstwa fabularna czyt scenariusz - każdy we że to nie jest najmocniejsza strona twórczości JC. To chyba tyle słowem obrony jego cnoty... i prawdy

hawk

_BB

Napisano

Ja jeszcze mam zagadke na dlugie zimowe wieczory.

 

Czy przeciwnicy Avatara i praktyk Camerona uwazaja ze film z dobrym scenariuszem, skomplikowanym,

nietuzinkowym, dla ludzi myslacych.... moglby sie stac filmem kasowym?

 

Moim skromnym zdaniem film w ktory wpakowano 500 baniek nie moze inaczej wygladac, nie moze byc "lepszy" jak to okreslacie - bo przez to przestaje byc filmem kasowym i nie zwroci sie w zaden sposob. Zdajcie sobie w koncu sprawe ze ludzi ktorzy wogole mysla idac do kina jest ponizej 10% populacji - ba nawet sklanialbym sie ku 2%. Tak nieliczna rzesza odbiorcow nie jest w stanie pokryc kosztow filmow highendowych, ktore napycha sie technologia i fajerwerkami.

 

Jak sie mozna domyslic, zaraz padna glosy ze kiedys robiono super filmy bez tych wszystkich wodotryskow. Tak... ale to bylo dawno, dawno temu, kiedy swiatem rzadzily troche inne reguly a my odbiorcy mielismy inne wymagania. Przecietny Kowalski nie pojdzie teraz na film, ktorego w polowie chociaz nie zrozumie, albo nie dostanie na tacy obrazka ktory uraduje jego dusze.

 

Jest to smutne, postepujace i nieodwracalne - ja juz sie pogodzilem z tym ze wielkiego kina juz raczej w wielkim wykonaniu nie zobaczymy. Najwyzej jakies male szczekajace kino offowe, dla

koneserow.

Napisano

Hyhy. Zawsze "dawniej to bylo lepiej, khy,khy, a teraz swiat schodzi na psy" . Dziad ;-). Reguly Hollywoodu nie zmienily sie od lat 60 , po prostu pamietamy tylko te rzeczy, ktore wytrzymaly probe czasu.

 

Na cgtalku ktos napisal o Avatarze, ze jest mu glupio, ze ten film mu sie tak podoba, i nie rozumie wlasnych reakcji, ze jest posikany jakby mial 13 lat i czuje sie z tym niekomfortowo, ale nie moze z tym nic zrobic . To w duzej mierze odpowiada mojej reakcji hyhy. Przepraszam wiec, ze truje tu takim fanatyzmem, ale nie moge nic na to poradzic. Feromony.

 

salut

t.

 

PS. W wywiadzie, ktory wkleil Capitan jest niezly oneliner Camerona z tlumaczenia koncepciarzom jak mieli wygladac Nyetri - "Make them fuckable" - trafiony, zatopiony.

Napisano

Dzięki Baggins za wyjaśnienie odnośnie imaxa, juz nie bede próbował mędrkować;).

 

Ja do dyskusji na temat "Avatara" jeszcze dorzuciłbym pytanie: A co takiego złego jest w eskapizmie, który kieruje np mną w wybieraniu pewnych filmów?

No i chłopaki jeśli znacie jakieś dobre filmy przygodowe z niesztampową fabułą to ja nadal proszę o tytuły.

 

"Make them fuckable" - no cóż, wstyd się przyznac ale I'd hit that;).

Napisano

Jeśli mogę przyczepić się do Camerona jako reżysera, to może tego, że nie trafił z doborem obsady. Z drugiej strony, być może - i tu jest przytyk do Camerona, jako twórcy scenariusza - to może nie dał szansy się aktorom wykazać takie stworzył miałkie postacie. Trudno powiedzieć.

 

Weźmy na przykład Matrixa. Kino rozrywkowe, miliony utopione w film, ale ma wszystko, czego od kina tego rodzaju potrzebuję. Czarny charakter, to czarny charakter. Oglądając film czułem, że agenta Smitha trzeba się lękać i spierniczać gdzie pieprz rośnie. Ta postać miała coś w sobie. Od Morfeusza czuć było charyzmę lidera, od Trinity seksapil i grozę. Przemiana Neo bardzo wyrazista, czuć konflikty, wątpliwości, niepewność do końca. Sama załoga Nabuchodonozora, miała pokładowego głupka i zdrajcę, którego chciałoby się wychłostać. Ten film stworzył postaci, a Avatar?

 

W warstwie intelektualnej kolejne mistrzostwo świata. Po obejrzeniu filmu sam zastanawiałem się, czy nie jestem czasem mózgiem w słoiku hodowanym przez wielkie kałamarnice. Pozorność wolności, wyboru właściwej drogi. Pytania o to czym jest życie, czy sztuczna inteligencja jest żywa. Pytania o to w jakim świecie człowiek chciałby żyć, bo jak twierdzi Agent Smith, świat zbyt idealny okazał się nietrwały itd.

 

No wymieniać walory Matrixa mogę długo. Cameron stworzył interesujący świat, chwała mu za to, ale świat Wachowskich, Tolkiena, czy Gwiezdnych Wojen - że tak powiem łagodnie - na pewno nie są uboższe. Rozbudowany świat i miliony utopione na pewno w niczym nie przeszkadzają.

Napisano

A ja zadam ponownie moje pytanie, na ktore nie dostalem poki co odpowiedzi: czy dla zaspokojenia Waszych intelektualnych potrzeb nie wystarczy ogladanie filmow, ktore tego dostarczaja?:)

 

Dzieki temu nie bedizecie tego wymagali od kazdego filmu i nie pojawia sie smieszne zarzuty, ze kino schodzi na psy :) Bo moim zdaniem ma sie doskonale, wystarczy przestac chodzic na wszystko co wyswietlaja w multiplexach;)

 

Napisano

Czasem można podyskutować o filmie, chociaż takie dyskusje nic nie dają, poza stratą czasu i skłóceniem się.

To jak dyskutowanie o religii, każdy myśli, że ma rację, a wygra silniejszy nazywając innych heretykami.

To się nie zmienia od lat :)

 

My to w dużej większości szaraczki bez głosu, czy wpływu na świat filmowy jesteśmy, ale jestem ciekawy jak Baggins patrzy na Avatar pod kątem swoich nadchodzących produkcji.

Napisano (edytowane)

Reanimator: ja nie twierdzę, że kino schodzi na psy. Chodzi o ustawienie Avatara gdzieś we właściwym szyku. Bliżej temu filmowi - w kategorii "kino rozrywkowe" - do "Matrix'a" czy też "2012"...

 

Avatar zachwyca wielu, ale gdy spytać czym zachwyca to głównie wybrzmiewa zachwyt nad efektami, detalem, rozmachem. Ale przecież ten akurat walor sztuki filmowej bardzo szybko się dewaluuje. Avatar rozpieści widza i producenci częściej będą robić pod kino 3d, ale to tyle. Od filmu "przełomowego" chciałoby się coś więcej.

 

Przynajmniej ja oczekiwałem więcej.

 

Edytowane przez dzudzu
Napisano
Od filmu "przełomowego" chciałoby się coś więcej.

 

Niestety też nie nazywam go przełomowym, choć jest zrobiony naprawde kozacko. Więcej nie oczekiwałem - może to dlatego. Nie ma tego czegoś co wniosłoby innowację w narrację, koncepcję, ogólne podejscie do tematu. Z drugiej strony nie wiem czy ludzie są w stanie jeszcze coś "wymyśleć" w kinie poza dokręcaniem efektów. Avatar wyznaczył trend i ustawił gdzieśtam poprzeczkę jeśli chodzi właśnie o to. Więc nie wiem czy o filmie który ma najlepsze efekty jakie widziałem do tej pory (koncepty nie, bo pod tym względem rządzi u mnie niepodzielnie Alien ;) ) ale mocno przeciętną fabułę na modelu Shreka itp. potrafię powiedzieć przełom.

 

Niemniej trzeba zobaczyć, koparki opad gwarantowany.

Napisano (edytowane)

dzudzu - swiat Wachowskich... O ile pierwsza czesc Matrixa smialo moge uznac za rewelacyjna i przypisac jej wszystkie walory o ktorych wspominasz to kolejne czesci bez mrugniecia okiem wrzucam do jednego kosza z transformers 2. W pierwszej czesci opowiadajacej w duzej mierze historie hermetycznej grupy zamknietej na malym statku udalo sie stworzyc postaci ale w kolejnych..? W czesci drugiej przed wyjsciem z kina powstrzymalo mnie jedynie uczucie wyrzuconych pieniedzy (jak sie pozniej okazalo byla to zla decyzja bo dodatkowo stracilem czas). Czesci trzeciej do dzis nie obejrzalem w calosci. Rozbroily mnie "glebokie" filozofie gloszone przez "Francuza" jakby odkrywal wlasnie zaleznosci dotad nieznane ludzkosci (przyczyna - skutek... Stanowilo to dla wiekszosci oczywistosc w podstawowce ale Wachowscy postanowili to oglosic swiatu raz jeszcze). "Wspaniale" sceny rodem z telenoweli pod tytulem "pocaluj mnie, ale tak NA PRAWDE, Neo. Nie no nie tak - tak NA PRAWDE. Nie, sprobuj jeszcze raz.. Nie, jeszcze troche bardziej na prawde.. ".. Caly ten Zion gdzie ludzie zyja taplajac sie w blocie jak jakas banda dzikusow a dysponujac przy tym zaawansowanymi technologiami, ktore najwyrazniej nie obejmuja tworzenia odziezy i mydla (chyba ze panuje akurat moda na porozciagane, podarte i koniecznie brudne swetry...).

Tutaj ci juz maszyny kroczace nie przeszkadzaly? Pomimo tego ze byly pod ziemia? Pomimo tego, ze uzywali broni palnej wiedzac o fali ktora maszyny wylacza po prostu i potrafiac taka fale generowac? Nie przeszkadzala ci postac twardego zoldaka ktory walczy do konca "za sprawe"? Tutaj jak rozumiem nie byla to tylko patetyczna, stereotypowa do bolu postac? I te "wspaniale" dialogi wyglaszane niskim glosem:

 

- Czekalem na ciebie Neo. Wiedzialem ze przyjdziesz.

- Wiedzialem, ze wiesz ze przyjde

- Wiem ze wiedziales, ze wiem ze przyjdziesz - wiec czekalem

- Wiedzialem ze poczekasz wiedzac, ze ja wiem ze ty wiesz ze przyjde. I poczekales...

- Przyczyna i skutek, Neo. Nie wiem czy wiesz, ze Wyrocznia wie, ze my wiemy. I czeka.

- Chocmy wiec. Wszystko ma swoja przyczyne. Wiedziales?

- Wiedzialem ale nie wiedzialem ze ty wiesz ze ja wiedzialem. Musisz odnalezc.. AAAARGH! (tu trafia go jakis agent pojawiajacy sie z nikad - Neo dopada konajacego "programu")

- Wybacz ze cie nie obronilem - tego akurat nie wiedzialem...

- *krztuszac sie programowa krwia* kh.. khhhh.. wiedzialem ze nie bedziesz wiedzial.. To przeznaczenie, Neo.. (umiera)

- Sam juz nie wiem czy jestem Wybrancem..

- Umiesz latac, zaginasz budynki tupnieciem i wciagasz nosem stada Agentow. Wierze w ciebie, Neo...

- Ale co jesli nie jestem?

- To wszyscy zginiemy

- Acha... No to chyba jednak sprobuje...

(wszyscy razem)

W DROGE! (wybiegaja w slow motion)

 

Wachowscy zabili Matrixa tymi dwoma czesciami przy czym Animatrix pokazal jak wiele mozna bylo wspanialosci wyciagnac z tego tematu. Gdyby im dac te 300 baniek to pewnie mielibysmy Na'vi w swetrach, skaczace w slow motion i smucace pomiedzy walkami o jakichs oczywistosciach.

Edytowane przez Nezumi

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wykorzystujemy cookies. Przeczytaj więcej Polityka prywatności