Skocz do zawartości

Szkicownik 2D: Mr Kostek [s-f, horror, fantasy i inne (+18 czasami)]


Mr Kostek

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 326
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

@ ice: po prostu nie uchwyciłeś duch jeża, jego jestestwa. „Czuje to Pan” jak to mawiał mój wykładowca ze stali.

@Karol: ale ja z uporem maniaka powtarzam pytanie: Czy Picasso dokonałby tego przełomu nie mając takiego warsztatu jakiego miał. Bo warsztat to też umiejętność obserwacji, wrażliwość na uczucia/zjawiska itd. Natomiast „piłowanie” warsztatu to jest indywidualna sprawa. Jak też kiedyś myślałem ze rysowanie pary butów jest nudne i ch#^&a warte a licza się obcy, bitwy, statki kosmiczne itp. Teraz już tak nie myślę. Każdy aspekt jest ważny i nie wolno go zaniedbywać. I ta świadomość o której mówisz czy można ją rozwinąć bez studiowania otaczającego nas świata ?

Co do oceny umiejętności studentów/absolwentów akademii rzeczywiście masz racje patrzymy się tutaj przez pryzmat nauczycieli, ale oni też kiedyś byli studentami. Tu chodzi o brak szacunku ze strony kadry akademickiej dla osób chcących rysować klasycznie akademicko wręcz. Z automatu jesteśmy te „mohery”. Tak się nie rysuje, po to mamy dziś fotografię itp. My nie chcemy kresek i kropek, i plamek, i ciapek, my chcemy umieć rysować/malować klasycznie. I uwaga o Matejce, namalował Stańczyka w wieku 24 lat czyli tyle ile ma dzisiejszy dyplomant na asp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze a czego powiiny wg Ciebie uczalnie uczyć, tak pytam przez ciekawoć.

 

Wydaje mi się, że powinny pogłebiać tą wrażliwość plastyczną płynącą z głębszego kontaktu z rysunkiem, malarstwem, są też inne przedmioty, co komu pasi. Po prostu, po osiągnięciu warsztatowej poprawności spojrzeć na to wszystko jeszcze raz już pod innym kątem. Pokazać to inaczej, mniej zwyczajnie ale na tyle ciekawie, żeby było to ciągle fajne. Że jakby malujesz coś, jest to nieco dziwne, ale sprawia i tobie i oglądającym przyjemność choć nie jest to poprostu wazonik z kwiatkami; Czerpania satysfakcji z rzeczy niezwykłych, przebicie się przez powierzchowność, pierwsze wrażenie.

 

Ale wydaje mi się, że nie da się tego osiągnąć, jeśli przez całe studia borykasz się z konstrukcją, światłocieniem czy kolorem. Ten punkt powinno osiągnąć się jak najwcześniej by iść dalej, poszukiwać nowych form wyrazu. Ale samo to ci mamony nie zapewni. Te studia po prostu nie są nastawione na wypuszczanie komercyjnych twórców i trzeba o tym pamiętać podczas studiowania by wyrabiać sobie jakieś kontakty w branży już zawczasu i uczyć się równolegle rzeczy potrzebnych w przyszłym zawodzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ice: Odnośnie picassa: na serio bardziej podoba ci się ten dewocjonalny obrazek niż ostro imprezowa babcia z kotem?

 

Sztuki wizualne są w tej chwili bardzo pojemne. Znajdą się też twórcy realistyczni choćby ron mueck(rzezba) i Pedro Campos (malarstwo) albo bardziej oldkulowi jak charless bell i ralph goings.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim ^^ Jestem tego zdania ,że lepiej być dobrym rzemieślnikiem i znaleść pracę ,niż być WIELKIM NIEZROZUMIANYM ARTYSTĄ i jej nie znaleść .Nie ma co się oszukiwać nie każdy może swoje obrazy spedawać za 10 mln ,a z czegoś żyć trzeba.

I dla mnie ASP powinna produkować dobrych rzemieślników z zaszczepionym artyzmem , żeby mogli znaleść dobrą prace ,bo czasy są mało artystyczne.A z tych którzy opuszcząją mury ASP nie każdy będzie mógł się wybić w świecie artystycznym, a więc wypadałoby ,żeby chociaż umiał dobrze tą koze namalować ,aby mógł coś robić żeby zarobić.

Nigdy nie byłam na ASP ,więc nie wiem jaki poziom reprezentuje ,ale z tego co pokazujecie to niekiedy ten poziom jest naprawdę żenujący i człowiek myśli ,że dobrze że tam nie trafił. Choć może to jest właśnie ta wielka sztuka .Tylko że nie wszyscy mogą z niej żyć ,a wydaje mi się że studia powinny przygotowywać do jakiegoś konkretnego zawodu, a nie bezrobocia . Pozdrowion i co złego to nie ja ^^

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O.O ?!

No jeżeli tak, to czasy mamy rzeczywiście nieartystyczne. Polecam zerwać z poglądem jakoby studia miały uczyć zawodu.

 

Słuchaj, ASP-y otwierają coraz to nowe międzywydziałowe kierunki, część jest niby nastawiona bardziej zawodowo.

Mamią rzeszę ludzi po liceach - wiadomo że opłaca się mieć więcej studentów niż mniej.

NIKT tym ludziom szczerze nie mówi że "studia nie są po to żeby zawodu uczyć".

 

Postaw się w sytuacji kogoś z prowincji który przyjeżdża do dużego miasta studiować na ASP, zapożycza się, po 5 latach STUDIOWANIA NA PRESTIŻOWEJ UCZELNI może się w dupę pocałować, bo nie ma ani portfolia ani umiejętności.

Ani pracy w dużym mieście.

Więc wraca do małego miasteczka i albo robi w spożywczaku albo w jakiejś kijowej firmie reklamowej.

Ja kupę takich ludzi poznałem.

Naprawdę wystarczyłoby ich wyposażyć w podstawowe umiejętności, poradziliby sobie. Ale nie - wielka sztuka!, akademizm i komputery - tfu.

 

Tu chodzi o to że ASPy PRZESZKADZAJĄ często w zdobyciu zawodu.

Ile ja osób fajnie rysujących widziałem - po 2-3 latach Akademii były "nawracane" na "prawdziwą sztukę" a potem - patrz wyżej.

Ile ja sam razy wywoływałem niesmak po prostu - rysując realistycznie modela.

 

Twoje podejście miałoby sens jeśli Akademie byłyby malutkimi uczelniami dla tzw "warszaffki" czy "krakóffka". Nie są.

Są już szkołami dla mas, i część ludzi naprawdę krzywdzą.

 

Osobną rzeczą jest to że prawie do czasów pierwszej-drugiej wojny jednak ASPy (tudzież Szkoły Sztuk Pięknych) były szkołami zawodowymi.

Potem to się dopiero pozmieniało.

 

Wiesz, z jakichś powodów ty masz świetny warsztat. Nie wiem czy to akademia cię nauczyła, jakiś nauczyciel czy sam wszystko wyczaiłeś.

Może po prostu jesteś mega utalentowany.

Ale postaw się w pozycji kogoś kto nie wie nawet gdzie szukać informacji nt. rysunku/malarstwa, komu mieszają w głowie różni abstrakcjoniści, kto nie ma np. tradycji artystycznych w rodzinie.

Kilkaset czy kilka tysięcy lat doświadczeń i wiedzy nt. sztuki - psu w dupę, wystarczy zrobić sobie nazwisko i pierdzielnąć pacynkę farby na płótno.

Bo przecież nie można zakłócać tego że "trzeba samemu szukać rozwiązania", "trzeba siebie odnaleźć".

Ile razy sam takie coś słyszałeś zamiast dostać konkretne przykłady rozwiązań odkryte kilkaset lat wcześniej?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ice: Odnośnie picassa: na serio bardziej podoba ci się ten dewocjonalny obrazek niż ostro imprezowa babcia z kotem?

 

Eee, tak, ten "dewocjonalny obrazek jest świetny, nie na darmo Picasso był geniuszem.

Jeśli nie jesteś w stanie zrozumieć czemu - nie jestem w stanie ci pomóc.

 

Częścią problemu z rynkiem/światem sztuki jest to, że już ludzie (na przykładzie Witkowskiego) nie są w stanie rozpoznać dobrego malarstwa nawet jeśli ono podejdzie i kopnie ich w dupę.

Zwyczajnie, niezależnie od wartości artystycznej wrzuca się obraz do kategorii "to nuuudne kiiiczowate malarstwo olejne"

Nie tak jak ta faajna trandy sztuka współczesna.

 

Swoją drogą on miał chyba 17 lat jak to namalował, skubaniec.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gutekfiutek: No jasne, był geniuszem i dlatego jak tylko zyskał świadomość plastyczną zaczął szukać swojego języka wypowiedzi twórczej. Zwróć uwagę, że gdyby zatrzymał się na etapie obrazów realistycznych to tym geniuszem nie został by obwołany.

 

...i prosiłbym o brak wycieczek osobistych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gutekfiutek: No jasne, był geniuszem i dlatego jak tylko zyskał świadomość plastyczną zaczął szukać swojego języka wypowiedzi twórczej. Zwróć uwagę, że gdyby zatrzymał się na etapie obrazów realistycznych to tym geniuszem nie został by obwołany.

 

...i prosiłbym o brak wycieczek osobistych.

 

Ok, postaram się:)

Ale się nie zgodze z tobą. Nie wiesz gdzie by Picasso wylądował jakby został przy klasyczniejszym malarstwie.

Podejrzewać można że na tym polu też spoko by sobie radził.

 

Poza tym - " jak tylko zyskał świadomość plastyczną" - delikatnie ująłeś. On już wtedy był geniuszem.

Mówienie że w wieku lat 17-18 już odkrył wszystko w malarstwie co można było odkryć - jest chyba sporym nadużyciem.

Wtedy to się ma jeszcze pstro w głowie;)

 

->Kostek

Co do tego światła - pogadaj z nauczycielem rysunku. Pamiętam na Łazienkowskiej jak jakiś pan cieć został poproszony o zamontowania halogenów to zamontował przy oknach, jakieś 4-5m od modela. Były kompletnie bezużyteczne.

Te światła są ustawiane przez ludzi którzy nie mają zielonego pojęcia do czego one będą służyły (albo ich to nie obchodzi).

Może możecie się złożyć/abo wyciągnąć od znajomego fotografa (w domach kultury zresztą często są zajecia z fotografii) takie parasole z lampką do oświetlenia modela? To chyba niedużo kosztuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście studia to nie miejsce gdzie rysunku/malarstwa można uczyć się od podstaw. Tylko właśnie z tą nauką podstaw tkwi problem. Licea plastyczne ok, ale dla kogoś kto jest po maturze czy po innych studiach to raczej nie pasuje. Przydała by się uczelnia, niekoniecznie dająca jakiś tytuł, mogą być kursy, cokolwiek gdzie pod okiem solidnych wykładowców i odpowiednio przygotowanych programach tych podstaw można by się nauczyć. Gutek dobrze mówi, nie ma sensu na nowo wynajdywać koła. Spokojnie 2-3 lat takiego intensywnego kursu po 8h/dziennie wystarczą. A dalszy rozwój to już na własną rękę wg tego co komu w duszy gra. Do tego studia jako takie nie są Ci potrzebne a często mogą zaszkodzić. Ale jak ktoś ma parcie na papier to proszę może sobie studiować na akademii jego wybór.

Kolejny przykład twórcy kompletnego, umiejącego genialnie tworzyć realistycznie prace jak i surrealistyczne wizje. Mam na myśli Jeana Giruada ksywka Moebius. Facet który potrafił dokładnie wszystko narysować, namalować, opowiedzieć. To jest mój ideał do którego dążę. Umiejętność bycia twórcą kompletnym. Przedstawienia za pomocą różnych środków wyrazu wszystkiego od westernu, historii s-f do onirycznych wizji. Tak bym chciał i pewnie jeszcze kilku innych ludzi także :)

Będe kombinował ze światłem na zajęciach, powalczymy z rutyną. Będzie się działo. Może by się zebrać do kupy na te zajęcia (konkretny termin, prowadzący), była by przewaga liczebna nad innymi ;)

A tu szkic okładki którą teraz męczę:

 

szkicqn.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gutek: Hehe. Też nie mam pojęcia "gdzie by Picasso wylądował jakby został przy klasyczniejszym malarstwie." Myślisz, że udało by mu się powrócić XIX wieczny akademizm? Hipotetycznie wszystko jest możliwe.

 

Jednak to chyba nie jest moja opinia a fakt, że Picasso jest uznany za dyscypliny dalekie od klasycyzmu.

 

Ja rozumiem, że sztuka przedstawiająca wydaje się bardziej wartościowa. Szczególnie dla mężczyzn, którzy ciągle muszą się porównywać i zwyciężać. Dla nas, instynktownie, kryteria warsztatu wydają się najważniejsze przy ocenie pracy. Dostaje się punkty za kolor, proporcje i kompozycje, ew. pomysł dzieli się na 4 i wychodzi wynik. Prościej jest też się rozwijać bo są klarownie określone cele. Niestety najważniejsza jest... czy obraz widza kręci czy nie. Tutaj reguły przestają działać. W jakiś komentarzach do malarstwa hipperrealistycznego jakaś dziewczyna napisała coś takiego: ok, looks like reality... but i don't feel anything. Cóż dla mnie prace były super :) Też nic nie czułem i zupełnie mi to nie przeszkadzało. No ale to nie ja i także nie Ty jesteśmy arbitrami w sporze. My jesteśmy fabryką.

 

To także nie mój pomysł: reguły w sztuce są trochę inne niż te akademickie. Po pierwsze: nie są pisane i to tworzy największe zamieszanie. Po drugie: reguły nie są ustalane przez twórców a przez obsługę świata sztuki. Stąd ciągła frustracja twórców, którzy wierzą w to i tamto a wygrywa coś zupełnie innego. W Polsce, dla przykładu, trudno wypłynąć bez dyplomu asp, ale też ten sam dyplom nic nie znaczy bez akceptacji odpowiednich ludzi. Bo tajemnicą poliszynela jest smutny fakt, że Polską sztuką rządzi nie więcej niż kilkunastoosobowa grupa ludzi. Są to krytycy sztuki, kuratorzy i kolekcjonerzy, więc nie są to osoby uprawiający sztuję i patrzą na nią zupełnie inaczaj niż my.

 

Wracając do dyskusji realizm/nierealizm to patrząc na to co dziś dzieje się na świecie widać, że można uprawiać każdą z tych dyscyplin i osiągnąć sukces (mówie o sztuce). Więc jeśli ktoś lubi real to niech daje z siebie wszystko i też wierzę, że może zdobyć tate modern czy gugenheima. Czego wszystkim zainteresowanym życzę.

 

Odnośnie pracy: nie napinałbym się, że warsztat realistyczny jest gwarantem pracy. Plastyków zatrudnia się nie tylko w efektach i gamedevie. Całkiem dobrze wynagradzane prace w agencjach reklamowych i projektowych nie wymagają takich umiejętności.

 

Te informacje jak jest w ameryce też wymagają sprostowania. Duże ośrodki akademickie w USA są hardcorowo awangardowe. To o czym opowiada ice to jedynie wycinek całości. W srodowisku gamedev/sfx, forach takich jak to czy cgtalk poglądy na sztukę są zbierzne czy choćby podobne z tym co proponuje art reneval center. Ich poglądy są bardzo tendencyjne. Np. Bouguereau to nazwisko, które nie miało większego znaczenia w europie a na początku wieku grupa amerykańskich kolekcjonerów naciągnięta przez francuskich marszandów, kupiła większość jego dzieł i później aby je sprzedać zaczęła wielką akcję promocyją i stąd to nazwisko, szczególnie na prowincji amerykańskiej jest utożsamiane z malarstwem starych mistrzów. (co jest bzdurą bo starzy mistrzowie to carravaggio, tycian, rodzina carracich, velaquez, vermer, hals i rembrandt czyli od renesansu do baroku). A tak dla informacji tylko (bo boje się, że to może brzmieć, że chce mieć racje czy coś - nie mam w tym interesu) W głośnym artykule z lat 20 Clement Greenberg wprowadza po raz pierwszy pojęcie kiczu i łączy je bardzo konkretnie ze sztuką akademicka połowy XIX wieku. W kontrascie do niej miała istnieć sztuka awangardy. No i cóż... rozpoczyna się szaleństwo w którym żyjemy :)

 

Dobrych prac... I tych realistycznych i tych mniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe co napisałeś odnośnie postrzegania obrazu w zależności od płci. Kobiety patrzą się na życie bardziej emocjonalnie niż mężczyźni. Tu chętnie posłuchałbym wypowiedzi szlachetnych przedstawicielek płci ładniejszej. Ogólnie rzecz biorąc faceci lubujący się w klasycyzmie to wredne męskie szowinistyczne samce alfa. Hmm coś jest na rzeczy moje inne hobby to przerzucanie żelastwa (choć mam na nie mało czasu :( ) i filmy akcji z Arnoldem i Stallone.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie do końca chyba zrozumiałeś to o czym ja i paru innych tu napisało.

Nie pisałem wbrew pozorom że akademizm jest supcio, a sztuka współczesna jest fe.

 

1. Szkoły artystyczne zaczęly się rozbudowywać żeby przyciągnąc więcej studentów.

2. Wiekszość polskich szkół uczących artystów stawia na tzw. "sztukę wpółczesną".

3. Sztuka współczesna ma to do siebie że jest czymś do czego uprawiania niepotrzebne są konkretne umiejętności. Może poza umiejętnościami autopromocji.

4. Do znalezienia pracy potrzebne są konkretne umiejętności najczęściej wiedzy/umiejętności rysunku, kompozycji, koloru, wyczucia estetycznego, komputerowych programów i czego tam jeszcze. Rynek artystów współczesnych jest dosyć mały i zamknięty.

5. Tak się składa że do nabycia tychże umiejętności najbardziej przydają się studia postaci, martwych natur, anatomii itp. Od tysięcy/setek lat ten zasób wiedzy był przekazywany.

6. Szkoły artystyczne w PL nie są w stanie przekazać tej wiedzy. Po pierwsze wymarło pokolenie klasycznie wykształconych nauczycieli, po drugie w większości pracowni sztuka klasyczna jest fe, komputery to narzędzie szatana.

7. Rezultatem tego jest rzesza studentów bez konkretnych umiejętności, portfoliów, próbująca albo tworzyć wielką sztukę i zostać kolejnymi Sasnalami, albo startować do firm. Gdzie szans z ludźmi po Architekturach czy często Szkołach reklamy nie mają.

 

Gutek: Hehe. Też nie mam pojęcia "gdzie by Picasso wylądował jakby został przy klasyczniejszym malarstwie." Myślisz, że udało by mu się powrócić XIX wieczny akademizm? Hipotetycznie wszystko jest możliwe.

 

XIX wieczny akademizm - trochę demagogicznie go przywołujesz. Nie utożsamiaj wszelkiej sztuki czy twórczości która operuje klasyczną estetyką z dogmatycznym akademizmem.

 

Jednak to chyba nie jest moja opinia a fakt, że Picasso jest uznany za dyscypliny dalekie od klasycyzmu.

Na Akademii na historii sztuki po wejściu w XX wiek profesor podejrzanie często używał słowa marchand to, marchand tamto, marchand siamto.

Początek XX wieku to pogoń za czymś nowym, czymś czego nie było, czymś co może wyróźnić. Dlatego masz tych wszystkich fowistów i kubistów.

Kto żyw wtedy tworzył nowy kierunek w sztuce.

A marchandzi zacierali rączki i promowali.

 

Ja rozumiem, że sztuka przedstawiająca wydaje się bardziej wartościowa. Szczególnie dla mężczyzn, którzy ciągle muszą się porównywać i zwyciężać. Dla nas, instynktownie, kryteria warsztatu wydają się najważniejsze przy ocenie pracy. Dostaje się punkty za kolor, proporcje i kompozycje, ew. pomysł dzieli się na 4 i wychodzi wynik. Prościej jest też się rozwijać bo są klarownie określone cele.

 

A dla pracodawcy? Co się liczy?

 

Po drugie: mówimy o rozwiązaniach które były opracowywane przez setki lat. I DZIAŁAJĄ. Z tego powodu są/były używane!

W szkołach artystycznych słyszy się "sam musisz wyszukać"...

 

Szczególnie dla mężczyzn, którzy ciągle muszą się porównywać i zwyciężać.

LOL:)

 

Niestety najważniejsza jest... czy obraz widza kręci czy nie. Tutaj reguły przestają działać. W jakiś komentarzach do malarstwa hipperrealistycznego jakaś dziewczyna napisała coś takiego: ok, looks like reality... but i don't feel anything.

Znowuż - utożsamiasz klasyczne/realistyczne malarstwo i reguły/zasady "akademickie" z jak najrealistyczniejszym oddaniem rzeczywistości.

Absolutnie błędnie.

Malarstwo klasyczne i obrazy soą tak skonstruowane żeby w odbiorcy była taka czy inna reakcja.

 

To także nie mój pomysł: reguły w sztuce są trochę inne niż te akademickie.

 

Po pierwsze - zdefiniuj "sztukę" bo się pogubiłem.

Po drugie - chyba źle rozumiesz "reguły" akademickie (oczywiście wyłączając dogmatyzm hardkorowego akademizmu XIXw).

Te "reguły" to teoria prowadzenia oka po obrazie, wyjaśnienie dlaczego ta kompozycja działa tak, tamta siak. Dlaczego np. czoło jest żółtawe, nos czerwonawy, oczodoły purpurowe a podbródek zielonkawy/szarawy.

Jak działa AOC, color bleeding, postrzeganie odległości...

Te "zasady" wyjaśniają to co widzisz i dlaczego tak a nie inaczej widzisz.

 

 

Odnośnie pracy: nie napinałbym się, że warsztat realistyczny jest gwarantem pracy. Plastyków zatrudnia się nie tylko w efektach i gamedevie. Całkiem dobrze wynagradzane prace w agencjach reklamowych i projektowych nie wymagają takich umiejętności.

 

Ale wymagają KONKRETNYCH umiejętności z przekazywaniem których szkoły artystyczne mają problem.

 

W srodowisku gamedev/sfx, forach takich jak to czy cgtalk poglądy na sztukę są zbierzne czy choćby podobne z tym co proponuje art reneval center. Ich poglądy są bardzo tendencyjne. Np. Bouguereau to nazwisko, które nie miało większego znaczenia w europie a na początku wieku grupa amerykańskich kolekcjonerów naciągnięta przez francuskich marszandów, kupiła większość jego dzieł i później aby je sprzedać zaczęła wielką akcję promocyją i stąd to nazwisko, szczególnie na prowincji amerykańskiej jest utożsamiane z malarstwem starych mistrzów.

 

NIE MA ZNACZENIA skąd to nazwisko wzięło się w USA. Jesli przyjrzysz się rozmowom na CGtalkach i ARC czy nawet conceptart - nikt się tam nie bryndzluje że to "wielkie nazwisko".

Ludzie przyglądają się metodom pracy, metodom kompozycji itp. Możesz to nazwać podglądaniem rzemiosła.

 

Po drugie - skoro już tak przyglądasz się światkowi artystycznemu w Stanach - przyswój sobie znaczenie słowa "art" i "artist" w jęz. angielskim. Ma nieco inne znaczenie i wydźwięk niż "sztuka" i "artysta" w polskim.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6. Nie jestem pewien. Goły model siedzi? Siedzi. Jest jakaś martwa? Jest. Ale OK dyskutować można nad metodami motywacji.

 

Nie zgodzę się - mi otwarcie powiedział profesor od malarstwa (nie będę nazwisami rzucał, profesor notowany w ksiązkach historii sztuki) - on nie umie malować, więc nie jest mi w stanie nic ciekawego powiedzieć.

Co ciekawe godzinami gadał ze studentami malującym jednobarwne obrazy.

Czego cie o malowaniu martwych czy rysunku postaci może nauczyć profesor który jakieś maziaje całe życie robi?

Student sobie z za przeproszeniem dupy nie wyjmie wiedzy i korekt.

Osobną sprawą jest to że u mnie na wydziale profesorowie byli dostepni przez ok 10-15 minut po posadzeniu modela - potem szli do domu.

 

7. Tak. Przez rozlazłość częściej niż przez warsztat (sorry wszyscy studenci akademii, ale często takie sprawiacie wrażenie :D)(...)

1. Nie ma problemu innego niż niedoinformowanie.

2. Wszyscy wiedzą, że sztuka współczesna per se jest dla wąskiego grona twórców, reszta musi szukać roboty gdzie indziej.

 

No właśnie nie - ta wiedza jest w jakiś sposób mało rozpowszechniona wśród studentów. Patrz na jednego z moich postów wyżej (osoba z małego miasteczka itp.)

Więc nie wszyscy, niestety.

pamiętaj, patrzysz na to z pozycji człowieka który ma dosyć dobry ogląd sytuacji, i porusza się w środowisku ogólnie rzecz biorąc artystycznym.

Licealista z prowincji - nie ma szans tego odkryć przed wyborem studiów.

 

4. No i tak to jest i uczelnie mają prawo chcieć raz na 5 lat wypuścić jednego w Polsce wziętego malarza (niezależnie od warsztatu, no nie?). A my mamy prawo żądać atelier, walczyć o nie, kombinować. To są już dwa inne światy. Chyba nie warto nawracać akademii na drogę prawego warsztatu, bo to bardziej kopanie konia, szczególnie, że efekty ich i ich nabywców zadowalają.

 

Taka ciekawostka (nie pomnę już źródła): wykształcenie studenta uczelni artystycznej kosztowo porównać można do wykształcenia inżyniera na jakiejś świetnie wyposaźonej politechnice.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dyskusja rozwinela sie znacznie i stosunkowo odbiegla od tematu.

 

Ja podsumuje to wszytsko stwierdzeniem i zyczeniem:

- Dajcie nam wybor... ;]

 

@Kamil Jasne, bardziej podoba mis ie pierwsza komunia niz to monstrum na krzesle.

Co nie znaczy, ze sie nim takze zachwycam, przyklad jak przyklad. Za to pamietam ketchup heinz, ktory mi kiedys pokazales, o too to bylo cos! ;)

 

Zreszta sam jestes czlowiekiem w ktorego sytuacji chcialem sie znalezc, posiadasz warsztat i umiejetnosci, studiowales akademickie metody we wloszech po czym zajales sie abstrakcja. To byl twoj wybor, nikt "nie wypral ci mozgu" Pozdrawiam :)

 

 

@Karol Gniazdowski

 

Do brzegu, do brzegu, odbiegles nieco od sensu tej dyskusji, ja tu nie ocenialem calej sztuki wspolczesnej, a jedynie owe metody nauczania w naszym kraju. Jak juz powiedzialem wybor, wybor. Niech powstanie dzial na ASP akademizm, przeciez nikomu nic bys ie nie stalo, prawda? No ale przeciez tak jak pisal o tym Gutek jest to u nas bardzo peitnowane. Swoja droga Glowy nie dam, ale jestem prawie pewny, ze gdy Rosinski

wykazywal swoje zainteresowania komiksem byl za to rugany, a teraz jest jednym z najbardziej znanych rysownikow na swiecie. Akademie w obecnej formie to raczej miejsce gdzie mozna sie uczyc, przychodiz model masz narzedzia dzialasz. Jesli bedziesz wytrwaly i nie ulegniesz psychologicznym naciskom to wybronisz sie swoim realistycznym stylem, ktory niewatpliwie przyda sie w zdobyciu pracy. PRZY czym ja caly czas powtarzam, mnie rowniez nudzi strasznie realistyczny styl znany chociazby z Florenckich akademii. Warto eksperymentowa wtracac aspekty graficzne etc etc. Zobacz sobie chociazby na tworczosc Ash Wood'a. Temu wszytskiemu daleko do czegokolwiek wedle ciebie "nudnego" ( przypominam ze sam tak powiedziales o pracach z akademii Repina ) A jednak widac tam pod spodem swietne umiejetnosci.

 

A na koniec powiem ci ze jak dla mnie troche za bardzo kogucisz po raz drugi wmawiajac przynaleznosc do jakiegos kulka wzajemnej adoracji. Troche oglady chlopie :]

 

Ah tak milego dzionka.

 

 

P.S Kostek wstawiaj wiecej z checia poogladam, te czarno biale rysunki masz naprawde dobre.

Edytowane przez ICE
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ice trochę mnie ubiegłeś swoim wpisem, mam podobne odczucia. Najgorsze jest to, że nie chcemy nikogo nawracać jedynie się nauczyć rysować/malować a dochodzimy do zawiłych dyskusji o sztuce. Ja mówię, że mnie sztuka awangardowa nie pociąga no może poza malarstwem fantastycznym, link był parę postów wyżej, a tu, że akademizm jest teraz be, fe itp. Zawsze dręczyło mnie pytanie czy malarze awangardowi malują tak jak malują bo chcą czy nie potrafią i stąd ich zajadłe ataki na akademizm. Dorabianie teorii do swojego braku umiejętności? Rozumiem spory z początku XX w. gdy ścierało się nowe ze starym ale teraz. To wszystko jest groteskowe. Student mówi że chce się uczyć a tu Pan Profesor mów że nie jest go w stanie nauczyć bo nie umie. Gutek to co napisałeś to mnie zabiło. Najbardziej z tego wszystkiego boli, że jak to powiedziałeś Karol, musimy kombinować bo inaczej się nie da.

 

Co do Rosińskiego to on powiedział że dla niego akademia to była katorga. Po niej stwierdził że rysował gorzej niż w liceum. Tylko że on studiował parę dekad temu a dyplom z tego co pamiętam robił u Szancera.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie prześledziłem dokładnie całej dyskusji ale osobiście jest mi bardzo blisko do punktu widzenia jak ma ICE.

Jestem na 3 roku ASP we Wrocławiu. 3 lata rysunku i malarstwa. Dla mnie najlepszym podsumowaniem tego jest krótka anegdota:

Przychodzę na zajęcia ze swoim szkicownikiem. W większości jest zarysowany szkicami i ćwiczeniami z lekcji anatomii w wykonaniu Gllena Vilpu. ( btw. jeśli ktoś nie zna a chce solidnie a zarazem bardzo przystępnie przyswoić sobie anatomie, to polecam z całego serca. Nie mówię, ze jest lepszy niż Loomis, ale ma tą przewagę, że jego video-wykłady z rysowaniem na żywo, pokazywaniem na modelu etc są nieocenione. Książki etc pozostawiają często pewne niedomówienia ) A więc siedzę tam sobie ze sowim szkicownikiem i pałuję jakąś postać. Podchodzi do mnie profesor (sic!) rysunku, który prowadzi dane zajęcia i pyta się mnie czy może obejrzeć szkicownik. No to mu daje. Profesor przegląda, przegląda, kiwa głową i mówi po chwili zastanowienia :" No, ciekawa sprawa, takie akademickie podejście pan ma, analizowanie formy, SZKODA ŻE TERAZ JUŻ SIĘ TAK NIE UCZY".

 

Niestety to bardzo popularne zjawisko. Nie będę się spierał, czy na akademiach plastycznych powinno się uczyć ludzi do tego jak później radzić sobie w życiu, czy w świecie komercji. Jestem w stanie zrozumieć dość łatwo podejście, że ona nie służy do tego, a ma być kuźnią przyszłych artystów. Ale na boga - uczymy jakichkolwiek podstaw czy nie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śmieszy mnie też inne zjawisko. Cała idea rysowania i malowania aktów. Całość zajęć sprowadza się do tego, że wystawią jakąś gołą Panią lub Pana i mówią "rysujcie!". Tyle tych godzin, tyle potu i łez. A w większości wszystko na marne bo ludzie rysują to co widzą. A raczej, próbują skopiować tą wariację anatomii jaka akurat znajduję się przy takim oświetleniu, w takiej pozie na tej najcześciej zbyt grubej osobie. Naprawdę, czasem zrezygnowanie z jednych zajęć praktycznych, usadowienie dziatwy przed sztalugą i omówienie jakiegoś zagadnienia da o wiele więcej niż katowanie przez 3 miesiące jakiś aktów. Co później kończy się tym, że większość osób o rysowaniu postaci ma taką samą wiedzę na pierwszym roku jak i na 3. No może od tej wprawy robią to później trochę szybciej.

 

I teraz pytanie - Czy studia są od tego żeby prowadzić nas za rączkę jak w liceum czy to jest czas na zgłębianie tematu na własną rękę? bo jeśli to drugie to ja mogę zostać w domu, pić kawkę i ćwiczyć na własną rękę, dzięki ogromnej ilości dostępnej wiedzy. Z pozowaniem też nie ma większego problemu, wystarczy odrobina incjatywy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ice: Obawiam się, że masz rację. Nie ma w Polsce wyboru. Nie ma miejsca gdzie sensownie nauczył byś się warsztatu. Natomiast materiałów dla samouków jest multum i wystarczy je regularnie studiować. No i mega dużo malować/rysować z natury. Natura to imo najlepszy nauczyciel.

 

ps. era ketchupu minęła teraz rządzi coca-cola : http://www.pedrocampos.net

 

kostek: sory, że taki offtop w twoim wątku. w ostatnim rysunku mógłbyś przybliżyć postać i obciąć pudło. Masz trochę za małe dłonie. I w dłoniach dajesz za dużo detalu. Staraj się złapać najpierw abstrakcyjną formę i budować ręce tak oszczędnie jak się da. Rysowanie po kolei paznokci to przesada.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dyskusja była ciekawa. Kilku ciekawych rzeczy się dowiedziałem, także nie ma sprawy. Nie wiem czy zwróciliście uwagę, że ten temat co jakiś czas wraca na forum. I jak widzę nic niestety się nie zmienia.

Co do dłoni to czesto rysuję je za małe lub za duże. Staram się kontrolować proporcje ale jeszcze uciekają, cały czas pracuję nad tym. Tu jestem zadowolony z całkiem udanego rysunku splotu palców, nie pogubiłem się :) Koszyczek wyszedł całkiem czytelny jak widać:

 

lapkia.jpg

 

a i w sprawie coli: http://dzimirsky.blogspot.com/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te "reguły" to teoria prowadzenia oka po obrazie, wyjaśnienie dlaczego ta kompozycja działa tak, tamta siak. Dlaczego np. czoło jest żółtawe, nos czerwonawy, oczodoły purpurowe a podbródek zielonkawy/szarawy.

Jak działa AOC, color bleeding, postrzeganie odległości...

Te "zasady" wyjaśniają to co widzisz i dlaczego tak a nie inaczej widzisz.

Z racji że ostatnio interesuje się szczególnie kolorem, chciałbym zapytać czy znasz jakieś materiały wyjaśniające te wspomniane zasady? Chciałbym z nich skorzystać.

Mr Kostek sorki za offtop.

Edytowane przez Swiezy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja podpisuję się rękami i nogami pod tym co napisał Gutekfiutek Ice i Grzesiek, sam pochodzę z małego miasteczka i dla mnie to był kosmos żeby pojać poniekąd że to wszystko zwykli ludzie robią (szcególnie animacje grafikę komputerową itp.), w domu tez nikt nie traktował tego na powarznie tak zwykła robotnicza rodzina, więc ważniejsze kierunki, inzynieryjno zawodowe, a rysunek to bzdety, także przebić się przez taką barierę myślenia narzuconego przez wychowanie nie jest łatwe i tutaj wydaje mi się, że na każdym etapie nauczania powinno być wsparcie ze strony nauczycieli, bo to oni powinni chociażby umieć wskazać gdzie szukać

no nic wrzucaj więcej bop ciekawie isę dzieje

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To dalej lecimy z nowolipkami. Tylko jedna uwaga prace które wrzucam są nie są ułożone chronologicznie.

 

postac02.jpg

 

I garść linków, może kogoś zainspiruje :

Chriss Foss

http://www.chrisfossart.com/

 

John Harris:

http://www.alisoneldred.com/thumbsJohnHarris-Prints-3-1.html

http://astrona.blogspot.com/2007/09/john-harris-sci-fi-art.html

 

John Berkey:

http://www.johnberkey.com/

 

Donato Giancola:

http://www.donatoart.com/index.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twarz do poprawy.

Skafander całkiem spoko, tak oldskulowo, ale twarz/głowa całkowicie do poprawy.

Zabrałeś się za ficzersy typu oczy i nos zanim ustawiłeś geometrię czaszki.

Głowa za wysoka, dlatego ze pewnie wymierzyłeś że oczy w połowie wysokości - nie wziąłeś pod uwagę że otwarta paszczęka jednak przedłuża dolną część.

Powinieneś górną część głowy "dopasować" proporcjami do ZAMKNIĘTEJ szczęki.

Dolna szczęka (szczególnie zęby) zupełnie nie w perspektywie. Zęby w szczęce to taka podkowa, wyobraź sobie (czy popatrz) jak ta podkowa się w perspektywie zachowuje. Zęby/ czaszka są sztywne, pamiętaj.

 

Jaka konkretna to miała być emocja na twarzy, btw?

 

Jeśli chodzi o kolor - za szybko idziesz w biele na skórze - a w zagłębieniach/porach oziębiasz zamiast ogrzewać.

Rozprostuj dłoń - wewnątrz linie papilarne są niemal czerwone, popatrz na zagłębienia wokół nosa, powinny być cieplejsze.

Poza tym - zdecyduj się jakie masz źrodła światła - tutaj widać że za bardzo nie wiesz.

Gdzie są, ile ich, jak mocne, jaki kolor.

 

Co do samej koncepcji - szkic był o wiele lepszy.

Chyba dlatego że używał tego kanonu filmowo/książkowych okładek/plakatów typu star wars lepiej.

Problem z tym obrazkiem jest taki że wszystko osadziłeś w tej samej "przestrzeni fizycznej" - ta scenka na piersi kolesia nie powinna wpływać światłem na niego - powinna być jakby osobnym obrazkiem skomponowanym z sylwetką kolesia.

Być może możesz zrobić nakieś nakładanie się dłoni na tą scenkę - ale te żebra i to wszystko teraz wygląda trochę kiczowato.

Znaczy - kolesiowi wyrwało klatę i w środku ma parę?

 

A poza tym oko w tle jest za małe. ża mały elementy żeby je zaliczyć do kompozycji, umyka po prostu.

A w ogóle to palce strasznie nudne - wygnij je jakoś, jakiś gest zrób dłonią.

 

Popatrz na postery star warsów - tam postacie mają takie samo światło tylko jesli to jest uzasadnione - zwykle każda sylwetka ma swoją barwę i światło - i są na siebie nałożone w bardziej abstrakcyjny sposób.

lgfp1504.jpg

 

Myslaleś gdzie tytuł/autor pójdzie?

Edytowane przez gutekfiutek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli można coś dodać po typowej dla Gutka, szczodrej dozie krytyki, to może powiem, że krawędzie są wszędzie takie same, za miękkie, nie ma w nich ostrości. Rozumiesz o co chodzi - tak jakbyś delikatnie muskał powierzchnię bojąc się, że zepsujesz to, co do tej pory zrobiłeś. No i jest trochę płasko, bo cienie są walorowo wszędzie bardzo zbliżone, żeby nie powiedzieć takie same. Zgodzę się z przedmówcą, że bw dużo lepsze. Ale co tam, problem nie polega na popełnianiu błędów, problem jest wtedy, kiedy się ich nie dostrzega. Keep working :).

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze wczoraj na szybko podmalowałem, ale już mi się chciało spać.

Na szybko zrobione, ale jako dodatek do postu wcześniej wystarczy.

Jak rysujesz jakieś tego typu rozemocjonowane twarze - sięgnij po lustro, nie ma co wymyślać.

 

buzia.jpg

 

Acha i jeszcze jedno - jak rysujesz postacie na Nowolipki - podłóż pod papier ze 2 kartki, żeby nie mieć tej okropnej faktury.

Ma być miękko, jakbyś rysował w bloku rysunkowym, a nie na kartce która leży na desce.

Edytowane przez gutekfiutek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten malunek jest gdzieś w 40-50% skończony, to wip. Dawno nie malowałem i pewnie dlatego szkic/rysunkowy jest ciekawszy. Jestem lepszym rysownikiem niż malarzem. Ale staram się to zmienić. Teraz co do uwag.

@ Gutek: Twarz, cholera znowu, muszę sobie małe lusterko przynieść z łazienki i zostawić przy biurku. Ale tym razem już na bank. Widzę różnice po Twojej podmalówce Gutek, jeszcze raz wielkie dzieki. Ta różnica w wyrazie oczu, uff aż kłuje w oczy. Ta dziura jest po przejściu przez nią obcego jest wypalona. Dlatego założyłem że może bic od niej światło i żar. Dłoń planuję narysować w bardziej dramatycznej pozie, bo też mi nie pasuje. Scena jak Vader rozmawia z Lukiem w Imperium tam są fajne ujęcia dłoni. Taak musze to obadać. Ogólnie starałem się skupić na przestrzeni pomiędzy facetem w skafandrze a parą z tyłu. Bo na początku to wyglądało jakby obraz pary był w jakiejś kuli, nie było to czytelne. To jakoś musiałem wypracować. Mam nadzieję że to widać. Oko to nie wiem czy zostanie, jak już to na pewno będzie większe, albo narysuje w tym miejscu twarz, albo w ogóle machnę coś jeszcze innego.

Rzeczywiście okładki książek ze świata SW co by nie mówić o treści są niezłe, a filmowe to majstersztyk. Muszę sobie je dodać do działu inspiracje, fajna przeglądarka okładek: http://www.coverbrowser.com/.

Ja lubię kicz i filmy klasy b, c, ... Toxic Avanger rulez :)

@Joel: Zgadzam się, ale jeszcze gorzej jest jak jak jesteśmy świadomi błędów i nic z tym nie robimy. Kontrasty i ostrość podkręcę na końcu.

 

Jeszcze co do nowolipek ja z premedytacją rysuję na papierze z fakturą i zawsze podkładam inną kartkę pod tą na której rysuję. Nawet tuszem nie rysuje na gładkim papierze ale takim szorstkim, twardym. Na rysunku wygląda to dobrze, tu w fotkach może kontrast nieco podkręciłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta dziura jest po przejściu przez nią obcego jest wypalona. Dlatego założyłem że może bic od niej światło i żar. (...)Ogólnie starałem się skupić na przestrzeni pomiędzy facetem w skafandrze a parą z tyłu. Bo na początku to wyglądało jakby obraz pary był w jakiejś kuli, nie było to czytelne.

 

Nawet biorąc pod uwagę odwołanie do pulpowych książek sf i filmów klasy B -nie sądzę żeby dobrze się to skończyło.

Za dużo "mesydżu" w bardzo małej przestrzeni.

Jeśli zmniejszysz znacznie dziurę i usuniesz tą parę to może tak, z tą parą - za tłoczno jest.

Dodatkowo ta para w żaden sposób nie odnosi się do dziury - masz 2 oddzielne klimaty - jakiś romans i ten facet z dziurą w klacie.

W żaden sposób ta para nie odnosi się do kolesia - nie są przerażeni dziurą w koledze jakoś...

Zupełnie się tego nie czyta jako coś co się dzieje w jednej przestrzeni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I kolejne poprawki. Twarz jeszcze niedokończona, światło też jeszcze wymaga poprawek no i oczywiście para w tle. Jest ważna dla fabuły. Muszę mocniej odciąć faceta z pierwszego planu od tła, teraz to zauważyłem. Tak z 65 % zrobione. Ogólnie jak to się prezentuje ?

 

kolor2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dużo lepiej.

Co do twarzy, jak ci zrobiłem overa - dałem takie tylne/boczne niebieskawe światło (tzw. rimlight).

Wziąłem color pickerem kolor ze światła na skafandrze - i dałem po bokach.

Zboacz, nawet na tym plakacie SW tak robią. Teraz masz kolor lokalny tylko i wyłącznie na twarzy - dodaj trochę sdecydowanego światła tam.

Jak dasz to niebieskawe światło po bokach - odseparuje ci twarz od tła.

Zęby raczej za kwadratowo się układają, popatrz na zdjęcia czaszek - szczęka jest taką podkową.

Z włosami coś zrób - może najlepiej będzie włożyć je pod jakiś czepek?

162218862.jpg

 

I nadal zupełnie nie pasuje ta dziura w kolesia z tą scenką prześwitującą.

To sie zupełnie nie obroni IMHO. Przemyśl to jeszcze - będzie całkiem fajny obrazek, nie psuj go taką dosłownością.

 

Może, nie wiem - inaczej to ujmij jak już chcesz to mieć wszystko na obrazku?

Może koleś zamiast mieć ich za sobą - może być za szybą, oni mogą być za kamerą i widać tylko ich odbicie?

Przy okazji dłoń byś mógł fajniej rozwiązać - opierając ją o szybę. I nie musiałbyś robić jej świecącej.

Koleś mógłby być jakoś zraniony, ale nie tak kreskówkowo. /jakieś plamy krwi na szybie itp.

I miałbyś fajną winietkę przy okazji robiąc tą szybę/ramę wizjera. tytuł mógłby być "decalem" na metalu.

 

Teraz jest za dosłownie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Meh...

Siakoś ta kompozycja nie siedzi.

Ta para wygląda jakbyś na doczepkę ją dał, sensownego miejsca na stronie nie ma. Prawie wyłazi z boku.

Koleś się patrzy niby na nich, ale ma ich za plecami, nie wiadomo o co biega.

Takoż i z tą dziura w kolesiu - nie wiadomo co to jest. Ktoś go z blastera strzelił właśnie czy co (może ostra zgaga?).

Bez wyjaśnień obrazek ma mało sensu.

W poprzednich wejsjach skafander jest najfajniejszy, więc powinieneś go jak najlepiej wykorzystać. Więc nie tnij kadru tak:)

 

Zdecyduj jaka jest hierarchia ważności - ja bym ją ustawił tak - koleś (twarz kolesia, potem para, potem obrażenia wszelakiej maści u kolesia.

Moim zdaniem takie przedstawienie z parą za jego plecami nie będzie dobrze wyglądało - zwyczajnie ze względu na gościa - widz wie że coś ważnego dzieje się przed nim - ergo to co za nim mało ważne.

Dlatego zrobiłem taki szybki mockup - według pomysłu który ci podesłałem.

Oczywiście z wykorzystaniem zdjęć żeby było szybciej (btw nie wykorzystuj tak zdjęć - za wcześnie na to. Płacz, krzycz ale wyrysowuj wszystko. Zdjęcia wklejane niczego cię nie nauczą).

Subtelniej chyba jest to wszystko pokazane:

 

kostek.jpg

 

Pamiętaj ze to tylko ropozycja settingu - kompozycje sam musisz ustawić.

Jak najwięcej skafandra.

I jeszcze ten koleś z panną - wygląda jak Drakula.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, a może gdybyś spróbował więcej pokazać? Bo na razie ten koleś mi się tak bardzo wybija do przodu. Jakby go tak troszkę odsunąć i faktycznie gdyby ten facet z tyłu mógł tak z zaskoczeniem patrzeć na tą dziurę, to by było połączenie historii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nauczyc sie rysowac to jedna sprawa, ale komponowanie obrazkow to skzola sama w sobie.

Ja bym ci probonowal porobic okolo 5, 10 thumbnaili i to miekkim olowkiem. Rozpracuj sobie podstawowe kszalty na plamach na ktorych juz mniej wiecej ustalisz oswietlenie. Takie roszady na pracy w bardziej zaawansowanym stadium zadko kiedy wychodza na dobre bez wielkich zmian ( czytaj przemalowania okolo 40-50 % pracy ).

 

Masz niezlego farta, ze Gutek poswieca Ci tyle czasu :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak właśnie widzę, że teraz czeka mnie ostra walka z kompozycją. Do tej pory skupiałem się na nauczeniu się rysowania, czyli technika i jeszcze raz technika. A przekaz, narracja i kompozycja leżały odłogiem. I to teraz wyszło. Trzeba będzie to szybko nadrobić bo będzie dupa. Co z tego że obrazek będzie wydziergany do ostatniego szczegółu jak będzie nieczytelny dla widza czy nudny. Tu popełniłem błąd. Jakoś cholera zawsze technika rysowania wydawała mi się najważniejsza. Rysunek ma być poprawnie narysowany, perspektywa, anatomia, kolory itd. Jak bym malował farbami olejnymi to bardzo szybko bym pojął że nie tędy droga. Wystarczyła by jedna taka wpada jak tu teraz. Na szczęście/nieszczęście poprawki w szopie są w miare szybkie ale i tak czasu szkoda.

Ice ja zrobiłem kilka szkiców kompozycji tej okładki, ale chyba o jakieś 100 za mało. Będę musiał teraz porobić szkice kompozycyjne rożnych sytuacji (np. babka w knajpie, ostra bijatyka itp.) bez wpierdzielenia się w szczegóły.

Gutek stary jestem Ci cholernie wdzięczny za te uwagi. Jak się spotkamy przy piwie to stawiam kilka kolejek !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nauczyc sie rysowac to jedna sprawa, ale komponowanie obrazkow to skzola sama w sobie.

Ja bym ci probonowal porobic okolo 5, 10 thumbnaili i to miekkim olowkiem. Rozpracuj sobie podstawowe kszalty na plamach na ktorych juz mniej wiecej ustalisz oswietlenie. Takie roszady na pracy w bardziej zaawansowanym stadium zadko kiedy wychodza na dobre bez wielkich zmian ( czytaj przemalowania okolo 40-50 % pracy ).

 

No fakt, pamiętam ze dopiero jak zacząłem na każdy rysunek robić kilkadziesiąt thumbnaili to mi dopiero zaczęło wychodzić.

A zorientowałem się stosunkowo niedawno - oglądajac filmik o Beksińskim.

Skubaniec miał całe księgi z pomysłami/thumbnailsami:

http://www.youtube.com/watch?v=7ri0LUfF3Tg&list=FLoYAbKnKeRa2VphJuKGd_Ig&index=2&feature=plpp_video

Patrzcie na 09:50 - jaką grubość mają te zeszyty z thumbnailsami! No jak Beksińskiemu to potrzebne, stwierdziłem, to mi też się przyda.

Fajnie jest sobie prowadzić taki zeszycik - zapisywać pomysły - potem nie trzeba sie zastanawiać "co ja mam narysować?"

Co do kompozycji - ta ksiązka jest bardzo fajna (mimo że niby o krajobrazach - dużo jest o kompozycji samej w sobie)

drawing+scenery+landscapes+and+seas.jpg

 

Dodatkowo - Jeden z najlepszych tuorialki nt. kompozycji:

http://www.wetcanvas.com/Articles2/135/120/index.php

 

Edit:

Włąśnie trafiłem na odpowiedni do tego wątku artykuł:

http://sevencamels.blogspot.co.uk/2012/04/picking-right-moment-to-illustrate.html

Swoją drogą świetny blog

Edytowane przez gutekfiutek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Gutek: niezłe te linki, nie znałem tych stron. Muszę ten dokument o Beksińskim zobaczyć cały. Wiesz kiedyś widziałem filmik z Feng Zhu gdzie stał obok stołu o dość sporych rozmiarach, na którym leżały, właściwie to piętrzyły, góry zeszytów, katrek z szkicami, thumbsami etc. Chyba mówił, że to tylko z ostatniego roku. Trzeba będzie stosować podobną taktykę.

Dopiero dziś miałem okazję siąść do tej okładki. Staram się uratować ja bez większych kombinacji. Wrzucam niedopracowany bo mi upc zapowiedziało remont sieci na noc :( Czy teraz jest czytelniej ?

 

kolor4.jpg

 

Zrobiłem jeszcze kilka różnych szkiców z wykorzystaniem tych elementów. Jak dalej jest do bani to wezmę się za inne koncepcje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie nadal do bani.

Ta para za nim - do wywalenia.

Staraj śie nie używać tego typu chwytów jak ten nóż w piersi. Zbyt prostackie i dosłowne.

Tak się nie powinno widza traktować - szczególnie przy okładkach.

 

Poza tym trochę innych błędów - pomarańczowy kolor w samym rogu przyciąga wzrok - szczególnie że widz może stwierdzić - wtf tam sie dzieje, na pewno coś ważnego.

Dalej masz te pomarańczowe płomyki - znowu odciągają wzrok

Jak masz taki obrazek - staraj się go tak zrobić zebyś miał 1-2 ważne, przyciągajace wzrok focus pointy.

Teraz masz kupę elementów które się biją ze sobą. Pomyśl jak oko ma iść po obrazku - na pewno widziałeś nieraz jak ludzie rysują takie strzałki.

Feng Zhu często o tym mówi btw.

 

 

Możesz ewentualnie starać się uratować samego kolesia.

Twarz jest w miarę i skafander całkiem spoko.

Cofnij się kilka wersji wcześniej, jak miałeś więcej kolesia na obrazku, i zrób sobie ćwiczonko tylko renderując tą postać (ew. dodaj jakies uzasadnienie czemu on jest taki przestraszony (subtelne - coś w rodzaju czerwonych odblaków z dołu że niby siedzi przy kokpicie i mu lampki na czerwono świecą;)

Co do tego żółtego bocznego światła na twarzy - spróbuj je zrobić ostrzejsze. Znaczy żeby ostrzej się kończyło - nie musisz tego tak zmiękczać.

Światło na krawędzi ma to do siebie że jest czymś w rodzaju speculara a nie diffuse light.

 

Jak będziesz robił następną wersję tej okładki - naprodukuj thumnailsów i wrzuć na forum.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okładka chwilowo odpoczywa, jutro ją poprawię. Projekt ilustracji, ołówek + gumka chlebowa + papier format A3 zero ps'a (jedynie sklejanie skanów). Wiem że anatomia skopana w paru miejscach i buźki do poprawy, ale jak ogólne wrażenie. Czytelna ?

 

ilkopia.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm jeśli Ci to pomoże, to ja kompletnie nie czaje o co chodzi w ostatnim rysunku. Może kwestia kontekstu? (że wymagana jest jego znajomość żeby zrozumieć rysunek).

Trochę wygląda to tak jakbyś chciał bardzo dosłownie pokazać jakąś metaforę, poza tym że kolejny rysunek komponujesz tak na prawdę w podobny sposób. Ja bym poradził więcej poszukiwań w szybkich, prostych szkicach.

No ale jest tu master od rad. ;)

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę wygląda to tak jakbyś chciał bardzo dosłownie pokazać jakąś metaforę, poza tym że kolejny rysunek komponujesz tak na prawdę w podobny sposób. Ja bym poradził więcej poszukiwań w szybkich, prostych szkicach.

 

Dokładnie to.

 

Przeczytaj artykuł z linka który ci dałem - jest właśnie o tym.

W streszczeniu chodzi o różnice między tzw. pulp fiction okładkami. Takimi które jak twój ostatni rysunek pokazują dosłownie co się dzieje. Pokazują sam moment akcji.

Jako przykład innego podejścia były pokazane okładki Wyetha i Pylego - które ilustrują moment PRZED albo PO samej akcji.

Budują w ten sposób napięcie/suspens.

Więc w tym przypadku lepiej by było pokazać np trójkę postaci zbliżająca się do niebezpieczeństwa (jakieś oznaki potworka na pierwszym planie). W ten sposób widz/czytelnik zastanawia się co się z nimi stanie, jest zaciekawiony.

Albo narysować ich po samej akcji - czyli sobie koleś siedzi/leży z dziurą w klacie, drugi stoi z panną na rękach - w ten sposób oglądający się zastanawia - co ich zaatakowało, co będzie z kolesiem który stoi, czy panna przeżyje.

 

Podziel kartkę na kilkanaście małych kadrów, spróbuj każdy zakomponować w inny sposób, w innym momencie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że jestem uparty, ale tak mnie coś tknęło. Jakoś trudno mi się z tym pomysłem rozstać. Przecież można skierować uwagę widza na to co się dzieje za astronautą, jeszcze dokończyć skafander i zrobić jakieś „ogniki” na piersi. Dodatkowo nieco dynamiczniejsze kadrowanie i para taka przytłumiona. Głowy nie chciało mi się rysować od nowa więc zmieniłem oczy. I co ?

 

kolor5.jpg

 

O ilustracji później właśnie dziergam poprawki.

Edytowane przez Mr Kostek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest taka zasada kompozycji żeby oko widza prowadzić tak żeby nie uciekało/wypadało poza obrazek.

Na przykład żeby nie umieszczać focus pointu w samymrogu obrazka;

żeby nie robić wyraźnej linii kierującej się do rogu - to tworzy taką "strzałkę" która mówi oku "patrz poza obrazek"

W tym przypadku to działa tak ze patrzysz się w pierwszym momencie na twarz kolesia, podążasz za jego wzrokiem/linią ramienia do tej pary - i oko wypada poza obrazek. Nie ma nic tam co by wzrok z tego kącika z parą zawróciło na obrazek.

 

Popatrz na przykład na to http://linodrieghe.blogspot.co.uk/2011/08/my-own-magic-cards-project.html

swampCompo.jpg

 

Widzisz jak wzrok jest wyprowadzany z rogów?

To jest temat powtarzany w większości tutkow o kopozycji.

 

Dodatkowo poczytaj nt. tzw. "triangle of death"

http://quickhidehere.blogspot.co.uk/2012/01/forest-troll-part-v-bungling-it.html

A triangle of death is an area of the image where the composition allows the viewer to get trapped and leaves part of the image as dead space.

http://yasminfoster.blogspot.co.uk/2012/02/inappropriate-imp.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wykorzystujemy cookies. Przeczytaj więcej Polityka prywatności