Ja miałem podobny wypadek, tyle, że w domu. U mnie nie wytrzymały kołki w ścianie. Dokładnie mówiąc to się z niej wysunęły, w momencie układania książek przez żonę. Nie wiedziałem co łapać żonę czy książki:)
A tak na serio, to może by tak wygiąć odrobinę te pułki. Troszkę by to urealniło ciężar tomów zgromadzonych przez wieki. I jeszcze jedna uwaga, wydaje mi się, że pułki wchodzą w ścianki pinowe i wystają z nich. Nie wiem czy mnie rozumiesz, coś nie bardzo mogę to wyjaśnić. Całkiem niezłe, zróżnicuj tylko fakturę okładek, nie tylko napisy.
Czekam na ciąg dalszy.