Skocz do zawartości

Ile zarabia Grafik 3D (Gamedev, freelancer i wszystko inne)


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Jeżeli to nie ironia z portfolio to dzięki ;)

Wracając do tematu (powiedzmy), jeżeli ten VAT jest neutralny i nie przeszkadza zbytnio, to jakie są plusy bycia płatnikiem VAT? Bo nawet jeżeli pod względem finansowym jest to obojętne, to zostają formalności oraz przepisy które dodatkowo trzeba ogarniać (jeżeli nie korzysta się z usług księgowych).

  • Odpowiedzi 132
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Napisano

@pecet

Za wszystkie rzeczy, które kupujesz na firmę płacisz netto - sprzęt, soft, biuro, telefon, internet, itd. Zaoszczędzasz kupę kasy.

Jak pisał @olaf powyżej - tylko konsument płaci VAT. A Ty jako firma żyjesz w świecie netto mimo, że "konsumujesz".

A księgowanie VAT-u jest o wiele prostsze niż innych podatków z bo bez progów i odliczeń. Wpisujesz 4 zmienne, które i tak musisz przeliczyć.

Deklarację wysyłasz przez internet.

Napisano

Dzięki panowie za ten wątek, szczególnie od 3 czy 4 strony, bo właśnie wchodzę w ten świat sformalizowany, i ciężko to ogarnąć.

Umowa o dzieło to jakaś bajka w porównaniu do tego co tu czytam:)

Napisano

Ciekawi mnie jedno, czy są w Polsce studia graficzne zajmujące się wyłącznie wizualizacjami architektonicznymi? Czy takie projekty tworzą jedynie studia które zajmują się dosłownie "wszystkim", od projektów poligraficznych po reklamy i wizualizacje? Jako że zacząłem pracę jako freelancer i "łapie" oferty, a jak wiadomo na początku nie jest łatwo to patrząc na te statystyki (choć są to dane z gamedevu) są one dla mnie bardzo dobre. Chciał bym podjąć jakąś stałą pracę ale ciężko znaleźć jakieś studio graficzne zajmujące sie wizualizacjami, zwykle spotykam jednoosobowe "firmy"...

Napisano

Z tego by wynikało, że najlepiej się specjalizować w kadrze zarządzającej w dużej firmie. To dość odkrywcze muszę przyznać :)

 

Szczerze powiem, że nie rozumiem po co w ogóle robią takie statystyki poza wkurzaniem człowieka. Ci co nie wiedzą ile się zarabia tylko się będą irytować, że tyle nie mają, a ci co zarabiają więcej itak wiedzą ile "się zarabia" (jeżeli można w ogóle tak uśredniać), więc ta tabelka im nic nie daje. Zresztą z powyższej dyskusji w wątku i tak przypadkiem wyszła jedna "oczywista oczywistość", że w jednym obszarze kraju "średnia zarobków" jest x, a w drugim za dokładnie tę samą robotę x/4. Baaaa, lepiej - zawężając obszar "uśredniania" osobiście sam w ramach JEDNEJ FIRMY w jednym mieście znałem grafików o tym samym stażu pracy zarabiających jeden 2200 PLN, drugi 5000 PLN, więc co dopiero mówić o zarobkach w całym kraju? Normalna zasada wolnego rynku - chcesz zarabiać więcej to mówisz na rozmowie ile potrzebujesz. Pracodawca kalkuluje sobie ile z Ciebie jest w stanie wyciągnąć i albo idzie na to albo nie. Tak więc proponuję w ogóle nie brać powyższej tabelki pod uwagę, gdyż tylko człowieka wkurzają i wrzucają życie każdego człowieka wrzucić do jednego wora, ale są zerowym odzwierciedleniem ile możecie na rozmowach prosić na umowie. Co więcej, "staż pracy" w grafice 3D jest tak samo wiarygodnym czynnikiem umiejętności grafika jak kolor samochodu w jego osiągach. Z resztą nawet generalizowanie, że animator zarabia więcej niż modelarz, czy texture artist jest wystarczającą bzdurą, gdyż są fenomenalni modelarze zarabiający 5x średnią animatorów i odwrotnie. Prowadzi to do jednej jedynej prawdy - jeżeli coś robisz bardzo dobrze to będziesz bardzo dobrze zarabiał. Czy modelujesz, czy animujesz, czy puszczasz wirujące kropki po ekranie - jak robisz to najlepiej ze wszystkich i sprawia Ci to radochę, Twoja pensja będzie w końcu adekwatnie wysoka niezależnie od specjalizacji. To nie bank gdzie zarabiasz za staż pracy - tu się liczą umiejętności.

 

Pozdrawiam i życzę fenomenalnych pensji,

M.

Napisano
Ciekawi mnie jedno, czy są w Polsce studia graficzne zajmujące się wyłącznie wizualizacjami architektonicznymi? Czy takie projekty tworzą jedynie studia które zajmują się dosłownie "wszystkim", od projektów poligraficznych po reklamy i wizualizacje? Jako że zacząłem pracę jako freelancer i "łapie" oferty, a jak wiadomo na początku nie jest łatwo to patrząc na te statystyki (choć są to dane z gamedevu) są one dla mnie bardzo dobre. Chciał bym podjąć jakąś stałą pracę ale ciężko znaleźć jakieś studio graficzne zajmujące sie wizualizacjami, zwykle spotykam jednoosobowe "firmy"...

 

Owszem są takie firmy, które tworzą wyłącznie wizki, albo mają dział który robi wyłącznie wizki. A w jakim mieście szukasz? W Poznaniu na przykład miałem do czynienia z trzema takimi wieloosobowymi firmami. ( Visual Studio, Light Origin, Four ).

Napisano

Tak przy okazji.

 

Znacie moze dobre mapki z roznych galezi dev? Nie chodzi mi tylko o sam gameart.

 

Tzn widzialem kiedys http://www.gamedevmap.com/ ale dzis wydaje sie ona jak najbardziej juz nieaktualna. Podobna widzialem tez mapke ze studiami zajmujacymi sie reklama, ale nie moge jej znalezc.

Napisano

Witam. Mam głupie pytanie osoby totalnie niezorietowanej. Dostałem propozycje pracy w UK - 3D character animatior. Studio zajmuje się głównie reklamą. Dopiero skończona szkoła animacji, doświadczenia poza szkołą brak ;) Nie mam zielonego pojęcia ile wynoszą zarobki w UK i ile zażądać żeby nie wyszło głupio. Za dwa dni mam rozmowę gdzie ten temat będzei poruszony i nie chciałbym wyjść na kosmitę. Będę wdzięczny za wszelkie sugestie osób pracujących/oriętujących się w zarobkach animatorów w UK.

Napisano

w takim przypadku to stawki juniora - 20-25k czyli 1200fu - jezeli bedziesz mieszkal w londynie, to niestety rodzice beda musieli dosylac kase ;p

Napisano

Omg. 1200 ? :P Przy tego typu propozycji to zostaje w Skandynawii a animacją zajmę się dla przyjemności. Dosyłać kase to w moim wieku w zasadzie ja już powinienem zaczynać hehehe ;) No nic to zobaczymy jak to będzie po negocjacjach hehehe. W każdym razie dziękuje za rozjaśnienie sytuacji.

Napisano

gaspar - dodam tylko ze to 1200 co olaf podal to to co dostaniesz na "reke", przy zalozeniu ze widelki sa sluszne. A tak dokladniej to przy 20k rocznie dostaniesz nieco ponad 1300£ na lapke a przy 25k rocznie byloby to ok. prawie 1700£. Choc dla ciebie pewnie nie wiele to zmienia :)

Napisano (edytowane)

Jak czytam Wasze wypowiedzi, to widzę, że najlepsza opcja to wybrać sobie grafikę jako hobby, na którym od czasu do czasu mona zarobić, a regularnego źródła kasy poszukać gdzie indziej. Przykładem może być Kliment, który jest kapitanem straży pożarnej i po godzinach dłubie grafę dla frajdy, a nie z braku wyboru. Od czasu do czasu mu wpadnie zlecenie, bo dużo umie, jest cierpliwy i ma czas na dopieszczenie detalu. Podobnie PikSar - sam wiele lat temu obśmiał nas wszystkich aspirujących do nie wiem jakiej glorii i chwały, Oskarów, wiecznych pomników sztuki itp, mówiąc przy tym, że największa kasa jest w przemyśle. Kiedy z nim rozmawiałem parę lat temu, to pracował bodaj jako konserwator w jakiejś dużej fabryce i jego zadaniem było dbanie o to, by taśma nie stanęła, czyli przewidywanie usterek nim wystąpią. Grafikę traktował hobby - użytkowo, ale zawsze to, co robił, było ładne i dopracowane. Po tej rozmowie i po jego obśmianiu nas, jako dowód na prawdziwość jego słów przez szereg lat widziałem jego uśmiechniętą buzię i wcale nie wygłodniałą figurę na dokumentacji fotograficznej jego pobytów w dziesiątkach egzotycznych miejsc na świecie. Zważywszy, że sam nie miałem wakacji od circa 15 lat, dało mi to do myślenia. Może i Wam też da... :)

Edytowane przez Shogun 3D
Napisano

Śmiej się, śmiej, ale poza krótkim tygodniem miodowym nie miałem przez te lata ani jednego pełnowymiarowego 2 - 3 tyg wyjazdu na wakacje, a wypady gdzieś na 2 - 3 dni sporadycznie to nie wakacje.

Napisano

Tak, to chyba kwestia podejscia. Jak miałem firme z koleżanką, zarabialismy podobnie - ja nigdy nie malem czasu na wakacje, ona zawsze potrafila sie zorganizowac. Kwestia powiedzenia sobie FUK IT.

W sumie wakacje sa ultra wazne, bez dystansu nie widac bledow, ktore popelniamy. Czasem zwyczajnie widzimy, ze to nie ma sensu i trzeba zmienic kierunek. Jak macie zone, to Wam na to nie pozwoli, bo tak samo dziala myslenie o zwiazku ;D

Napisano

Ja mogę sobie mówić FUCK IT,ale to i tak nie zmiania faktu, że na wakacjach cierpię okrutnie i dla zdrowia psychicznego muszę sobie coś podłubać, to już chyba podpada pod pracoholizm lub uzależnienie.

Napisano

Pozwolę sobie zabrać głos w dyskusji jako freelancer z kilkuletnim doświadczeniem.

Jest sporo racji w tym co pisze Beny, chociaż branie poważnych zleceń i budowanie zaufania na ładne oczy, rzeczywiście brzmi co najmniej dziwnie.

Ktoś poruszył temat stresu kontrolera ruchu lotniczego czy pilota - zapominacie jednak dodać, że kontroler czy pilot mają pracę etatową,

a w chwili gdy nie wyrabia już fizycznie czy psychicznie, po prostu zastępuje go kolega.

Poza tym robi właściwie to samo, na ogół od kilku lat, wymaga się od niego stałych powtarzalnych czynności i skupienia uwagi na jednym zdaniu. A co więcej, ma obowiązek być wypoczętym, więc pracuje znacznie krócej.

Freelancer nie ma tego komfortu. Na ogół ciągnie się kilka zleceń jednocześnie, często każde z nich to w pewnym stopniu coś nowego,

zdarzają się pułapki, nieprzetestowane rozwiązania, czasem niespodzianki ze strony programów.

Na ogół pod koniec każdego z takich zleceń dochodzą zmiany, które ciężko już wprowadzać nie myśląc logicznie po kilku nieprzespanych nocach.

Pojawia się też kwestia zawodnego sprzętu, komputery pracujące na pełnych obrotach psują się w najmniej oczekiwanej chwili.

Kontroler ruchu po prostu przesiada się w takiej sytuacji na inne stanowisko, nie mówiąc już o tym, że nad wszystkim czuwa zespół IT.

Kwestia odpowiedzialności - im poważniejsze zlecenie, tym większe konsekwencje błędów i opóźnień.

Nierzadko podpisuję umowy na spoty telewizyjne, za które - jeśli nie wykonam ich na czas lub zrobię literówkę, zapłacę 30k za każdy dzień opóźnienia w każdej ze stacji w której mają zostać wyświetlone. Kontroler ruchu po małej pomyłce dostanie reprymendę, a freelancer zjadając literę w spocie zostanie z długiem 100tyś zł, zakładając że spot miał lecieć w trzech stacjach.

Kwestia odkładania kasy - da się odłożyć, jasne, ale z realnej pensji 9-12k trzeba odjąć ubezpieczenie zdrowotne dla siebie i rodziny,

co kilka miesięcy zainwestować w nowy sprzęt, opłacić abonament za oprogramowanie. Kasa nigdy nie przychodzi na czas, każdy większy klient zwleka najczęściej miesiącami rozmnażając pieniądze na prywatnych kontach, człowiek jest podminowany, bo myśli o wielu rzeczach naraz,

zamiast skupić się na projekcie myśli jak bezkrwawo załatwić kwestie finansowe.

W końcu nieuniknione są kłótnie z niektórymi agencjami, które serie poważnych zmian traktują jak oczywistość, co też nie nastraja pozytywnie.

I jasne fajnie jest być sobie sterem, wędkarzem i rybą, praca ta jest fajna, lepiej płatna i dostarcza większej satysfakcji niż machanie łopatą,

ale pomyłka może kosztować bardzo dużo, a przy pracy na zwiększonych obrotach (szczególnie pod koniec projektów)

bardzo o nią łatwo, więc stres pojawia się całkiem niemały, a przede wszystkim wycelowany w tylko i wyłącznie jedną osobę.

Napisano

Ca Mel o tym pisalem. przydałyby Ci się wakacje, bys zobaczyl, ze pracujesz w patologicznym srodowisku i warto to zmienic, bo sa lepsze miejsca.

Ostatnio miałem bol dupy klienta, bo odmówiłem wspolpracy, gdyz mi poziom klienta nie odpowiadał (chaos). Paradoksalnie miało to miejsce, bo po znajomości przyjąłem zlecenie z Polski.

Napisano

Były wakacje, były libacje, cały tydzień ;]

Więcej nie da rady - to też jakoś mi umknęło gdy pisałem powyższy esej.

Wcześniej czy później, w życiu freelancera przychodzi upragniony moment zdobycia portfela kilku w miarę stałych i wypłacalnych klientów.

Zaczyna się mniej wymagająca praca, często nawet schematyczna, pozwalająca trochę odetchnąć od nowych zleceń.

Jednak o takiego klienta trzeba dbać, jeśli potrzebuje stałego produktu, dajmy na to raz na tydzień, trzeba być na miejscu i zrobić na czas.

Wystarczy raz odpuścić, nie mieć czasu, mieć kaca czy gorszy dzień, a klient szybko znajdzie innego wykonawcę i znów pojawia się konkurencja.

Tak więc zostaje tu planowanie arcy krótkich wakacji, które jednak nie pozwolą w pełni odpocząć, albo wejście na wyższy poziom - działalność i dodatkowy pracownik, co jednak łączy się ze spadkiem dochodu. Tyle tylko, że freelancer zwykle jest pazerny ;]

Napisano (edytowane)
Śmiej się, śmiej, ale poza krótkim tygodniem miodowym nie miałem przez te lata ani jednego pełnowymiarowego 2 - 3 tyg wyjazdu na wakacje, a wypady gdzieś na 2 - 3 dni sporadycznie to nie wakacje.

 

15 lat bez dłuższych wakacji? Powinieneś jak najszybciej zaplanować sobie urlop, zdrowie ważne i lepiej pamiętać o tym :) Nie dość, że psychicznie odpoczniesz od miasta, pracy etc. to wypoczęty spojrzysz na wiele spraw inaczej.

Jako kilkuletni freelancer dodam, że czasami lepiej coś odpuścić i serio odpocząć + spędzic więcej czasu z rodziną.

Żeby nie było, że jestem taki super święty to przechodziłem przez podobne problemy wielokrotnie, ale 15 lat to jednak przesada. Problem z organizacją czasu?

Jak nie miałem urlopu ponad 3 lata to zgłupiałem prawie... Ba, w tym roku raczej na dłuższy odpoczynek się nie zanosi :)

 

Traitor dobrze napisał:

"Kwestia tego by umiec samemu sobie powiedziec, ze czasami mimo wszystko trzeba odpoczac."

I tego nauczyłem się z biegiem czasu.

 

@ca mel -

"Ktoś poruszył temat stresu kontrolera ruchu lotniczego czy pilota - zapominacie jednak dodać, że kontroler czy pilot mają pracę etatową,

a w chwili gdy nie wyrabia już fizycznie czy psychicznie, po prostu zastępuje go kolega."

Heh, to samo można zrobić na freelance :) Kwestia doboru człowieka i zaufania, a z tym bywa różnie.

 

Każdemu znajomemu, koledze mówię, że freelance to dobra rzecz ale na dłuższą metę potrafi solidnie zmęczyć jeżeli człowiek zapomni o dobrej organizacji, zabraknie silnej woli i samozaparcia. Ubolewać można również nad brakiem takiego kontaktu z ludźmi, jak w studio.

Z początku człowiek rzuca się na każde lepsze zlecenie aby więcej zarobić, ale właśnie z czasem mówisz sobie FUCK IT. Jak masz w czym przebierać to przeprowadzasz "selekcję", a wolny czas przeznaczasz na rodzinę, regenerację, sen etc. To jest wg mnie bardzo ważne, sam kiedyś o tym tak nie myślałem, ale człowiek się zmienia :)

 

@ca mel

"Kasa nigdy nie przychodzi na czas, każdy większy klient zwleka najczęściej miesiącami rozmnażając pieniądze na prywatnych kontach, człowiek jest podminowany, bo myśli o wielu rzeczach naraz,"

Bywa i tak. Nie generalizowałbym. Chyba mam szczęście bo kasa zazwyczaj przychodzi terminowo i nie pamiętam kiedy czekałem dłużej niż miesiąc. To absolutne max dla mnie i w wyjątkowych przypadkach. Zazwyczaj o wiele krócej. Imo kwestia dogadania się, ale zależy też od klienta (wiadomo).

 

Co do kar za błędy to miałem różne zapiski w umowach i jak były podejrzanie wysokie + śmierdziało fuckupem z miejsca to nie podpisywałem ALBO zmienialiśmy umowę wspólnie. Nie zdarzyły mi się tego typu pomyłki, do każdego projektu podchodzę indywidualnie i sprawdzam wszystko X razy.

Niestety, takie życie freelancera. Spada na nas duża odpowiedzialność, trzeba pamiętać o wielu rzeczach, mieć łeb na karku. Wielu strasznie narzeka, gardzi takim trybem pracy. Wielu nie wytrzymuje i wracają na etat.

Pewnie to oczywiste co napisze, ale trzeba lubić swoją pracę :) Jeżeli łączymy przyjemne z pożytecznym to życie freelancera nie jest takie straszne, zresztą to samo tyczy się również etatu.

Edytowane przez ezils
Napisano

@ca mel -

"Ktoś poruszył temat stresu kontrolera ruchu lotniczego czy pilota - zapominacie jednak dodać, że kontroler czy pilot mają pracę etatową,

a w chwili gdy nie wyrabia już fizycznie czy psychicznie, po prostu zastępuje go kolega."

Heh, to samo można zrobić na freelance :) Kwestia doboru człowieka i zaufania, a z tym bywa różnie.

 

No właśnie nie może, chyba że mówimy o rzeszy freelancerów dzielących się zleceniami, będących w gotowości do ewentualnej pomocy.

W ten sposób właśnie funkcjonują prywatne firmy.

A nawet w takim przypadku, gdy możesz oddać zlecenie komuś innemu, to już na nim nie zarobisz, więc równie dobrze możesz go nie brać.

Wspomniany jako przykład kontroler pracuje na etacie i jeśli go ktoś zastąpi, np przez złe samopoczucie czy nawał pracy, zapłacone mają jeden i drugi.

 

@ca mel

"Kasa nigdy nie przychodzi na czas, każdy większy klient zwleka najczęściej miesiącami rozmnażając pieniądze na prywatnych kontach, człowiek jest podminowany, bo myśli o wielu rzeczach naraz,"

Bywa i tak. Nie generalizowałbym. Chyba mam szczęście bo kasa zazwyczaj przychodzi terminowo i nie pamiętam kiedy czekałem dłużej niż miesiąc. To absolutne max dla mnie i w wyjątkowych przypadkach. Zazwyczaj o wiele krócej. Imo kwestia dogadania się, ale zależy też od klienta (wiadomo).

Bywa tak bardzo często, szczególnie w przypadku pierwszych zleceń. Po jakimś czasie jest już możliwość wyboru klientów i takie sytuacje zdarzają się rzeczywiście rzadziej. Ale wątek powstał z pytań człowieka który dopiero wchodzi temat freelancu, więc można śmiało założyć, że nie będzie miał od razu klientów z górnej półki. Należy się więc uzbroić w cierpliwość, nazrobić zapasów finansowych na kilka miesięcy i mieć świadomość, że to normalna rzecz, że klient nie płaci na czas, być świadomym, że od czasu do czasu sprawa rozliczenia skończy się sądem.

 

Co do kar za błędy to miałem różne zapiski w umowach i jak były podejrzanie wysokie + śmierdziało fuckupem z miejsca to nie podpisywałem ALBO zmienialiśmy umowę wspólnie. Nie zdarzyły mi się tego typu pomyłki, do każdego projektu podchodzę indywidualnie i sprawdzam wszystko X razy.

 

Ano są zapiski, co nie zmienia faktu, że próbuje się zdobywać jak najbardziej lukratywne zlecenia.

A za większymi pieniędzmi stoi zwykle większa odpowiedzialność, z kolei za nią większy stres za wywiązanie się z tych wszystkich zapisków.

Mi też nie zdarzają się pomyłki, ale robiąc po kilka spotów tygodniowo, bez żadnej wewnętrznej kontroli jakości, naprawdę o nią łatwo.

Piszesz jak rozumiem z punktu widzenia człowieka, który siedzi w tym od dłuższego czasu, lecz ktoś kto próbuje dopiero zostać freelancerem może tych pomyłek robić więcej, a na zapisy w umowach nie ma rady, odpowiedzialność za całokształt na ogół ponosi wykonawca.

 

I tak, to oczywiste, że wypada lubić pracę, motywacji dodaje też fakt, że pracuje się na własne nazwisko, a nie art dyrektora ;]

Cofając czas o kilka lat wybrałbym to samo. Niemniej jednak, jest sporo więcej stresu niż na etacie, a dużo mniej wolnego czasu.

Napisano

Tak więc zostaje tu planowanie arcy krótkich wakacji, które jednak nie pozwolą w pełni odpocząć, albo wejście na wyższy poziom - działalność i dodatkowy pracownik, co jednak łączy się ze spadkiem dochodu. Tyle tylko, że freelancer zwykle jest pazerny ;]

 

Tu jest pies pogrzebany :)

Prawdę mówiąc kiedyś też tak myślałem. Z perspektywy teraz mogę powiedzieć, że to błąd był.

Nie można zatrudnienia pracownika/współpracownika traktować jako spadek dochodu!!!

Wiadomo że nie możesz mierzyć pracownika swoją miarą i zakładać że będzie harował jak ty, ale prawda jest taka, że każda praca jaką wykona niesie za zobą zyski. Zdejmuje ci z głowy powiedzmy osiem godzin pracy i nawet jeśli na tej jego pracy zarobek po odjęciu pensji wyjdzie ci parę stówek/tysiączków to jest to zarobek. Ty w tym czasie robisz coś innego na czym też zarabiasz. Masz zatem za osiem ogdzin pracy zarobek swój + pracownika. Pod warunkiem oczywiście, że masz czym go obłożyć na te 8h. Ale z pracownikiem wzrastają twoje moce przerobowe. A jak masz już dosyć roboty i trochę mniejsze obłożenie w danym okresie, to możesz się wreszcie urwać na urlop i tydzień czy dwa nie będą problemem, bo robota też nie stanie.

Nie wyklucza to oczywiście momentów piekielnego obłożenia, gdzie zarówno pracownicy mają nadgodziny, a ty nie śpisz, ale znacznie poprawia komfort życia w okresach normalnej pracy.

No może poziom dochodów spadnie przez pierwszy miesiąc - musisz kogoś wprowadzić do workflow i sporo czasu poświęcić na rozmowy i tłumaczenia.

 

Nie da się jechać po kilkanaście godzin dziennie przez długi czas. Parę lat wyrobisz, ale kurde kiedyś musisz zacząć się wysypiać.

Pamiętam z czasów "samodzielności" jak cholernie niewyspany chodziłem. Taraz jak posiedzę czasami do 3-4 w nocy, to nie dlatego że muszę tylko że chcę. Za to na drugi dzień nie muszę się ratować kawą i energydrinkami żeby znowu wytrwać do wczesnych godzin porannych przed monitorem.

 

Dodatkowy plus drugiej osoby - ona umie to czego ty nie umiesz. Nie jesteśmy omnibusami!!! Bierszesz drugą osobę i masz poszerzony zakres usług - to co wcześniej odpuszczałeś możesz teraz śmiało wziąć na klatę. I tak z czasem robisz się full serwis, gdzie klient przychodzi to zrobisz mu wizkę, stronę, spot i zacerujesz skarpetki.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wykorzystujemy cookies. Przeczytaj więcej Polityka prywatności