Zawartość dodana przez SebastianSz
-
AI tests
Z jednej strony trochę mnie martwi tak wysoka jakość efektów z AI, ale z drugiej tak bardzo nienawidzę robić pierdyliarda iteracji tego samego pomysłu... Jak rzyć, panie premierze???
-
Teczka 2D Kalberos
Fajnie wygląda 🙂
-
Teczka 2d replit7
Może. Na ten moment konkretów raczej brak.
-
Maksym Jankowski
Ilustracja jako freelancer wygląda tak: dostajesz brief z opisem sceny, parę jakichś konceptów (często tylko obrazki z netu do inspiracji), czasami może jakąś prostą gotową kompozycję jak scena ma wyglądać (ale to dość rzadkie w moim przypadku) i rysujesz. Najpierw thumbnailsy z kompozycją i potem jak klient wybierze jakiś to wykańczasz i podsyłasz update co jakiś czas, żeby art director mógł wiedzieć co się dzieje i coś dopowiedzieć. Pracuje się generalnie samemu i nie różni się w praktyce od robienia prywatnych projektów dla siebie, z tym wyjątkiem, że ktoś Ci wymyśla scenę, masz deadline i na końcu ktoś Ci płaci 🙂 I tak, ilustracja to jak komiksy, generalnie musisz umieć namalować wszystko, od latającego samochodu i cyberpunkowej strzelaniny w magazynie, przez egipskiego architekta, średnowiecznego wieśniaka, aż do majańskiego bóstwa i biegnącego wężolamparta (autentyczne przykłady moich zleceń z ostatnich kilku miesięcy). Często musisz sam to zaprojektować w praktyce, bo nie zawsze jest jasny koncept, więc enviro, creature i character design są ważne, przynajmniej w takim stopniu, żeby móc ad hoc zaprojektować sobie coś co wygląda znośnie. Bradzo ważne jest sprawne przekazywanie treści komunikacją wizualną. Nikt normalny nie patrzy się na ilustrację w książce godzinami i jej nie analizuje, zwykle jest to "o, fajne" i idzie się dalej, dlatego często dobra kompozycja i czytelność obrazka jest ważniejsza niż to, czy szwy na rękawach są poprawne historycznie i czy są dobrze wyrenderowane.
-
Wypalenie czyli jak odzyskać fun
Na początku chciałem komiksy robić, ale po drodze zorientowałem się, że namalować/narysować coś, szczególnie pojedynczą ilustrację, to co innego niż wymyślić spójną historię. To w sumie ciekawa obserwacja też i dla Ciebie - sam techniczny skill to często za mało, ważna jest też jakaś wizja, umiejętność opowiedzenia historii i w ogóle wymyślenia jakiejś. I często dobry pomysł, fajnie przedstawiony, nie musi mieć turbo wyskillowanego wykończenia - porównaj to z muzyką. Cobain śpiewał i grał tak sobie, ale jakoś wolę posłuchać Nirvany, niż bezpłciowych popisów jakiegoś wirtuoza. To nie znaczy, że skill nie ma znaczenia, po prostu nie zawsze jest decydującym czynnikiem. Kto powiedział, że się nie wypaliłem? 😄 Myślę, że robienie różnych rzeczy i próbowanie nowych narzędzi czy technik pomaga zachować świeżość. Jak dużo rysujesz to dla odmiany coś namaluj, może wyrzeźb, może 3D pomęcz, może animację itp. I poświęć czas na po prostu normalne życie, podróże czy zwykły spacer, obserwowanie ludzi itd, bo ciężko o inspirację i świeże pomysły, kiedy całe Twoje życie to pokój, ekran, ArtStation, kiepski sen i wtórna do bólu popkultura z gier, filmów i seriali.
-
Wypalenie czyli jak odzyskać fun
Bo takie myślenie nigdy się nie kończy, a ten mityczny moment, to poczucie, że już umiesz i teraz będzie z górki jest jak gonienie za końcem tęczy. Takie samotorpedowanie siebie to trochę jak uzależnienia: to jest wewnętrzny problem samemu ze sobą i żadne zewnętrzne czynniki tego nie zmnienią. Jakiego byś sukcesu nie odniósł i ile byś nie zarobił to zawsze możesz sobie powiedzieć, że można było lepiej, że inni zrobiliby lepiej, że można było szybciej, że można było wziąć więcej kasy itd. Nie szukaj rozwiązania tego problemu gdzieś na zewnątrz bo go zwyczajnie nie znajdziesz. Nie ma takich pieniędzy, których się nie da przepierdolić, jak Ci w życiu jest źle 🙂 Kasyna, poker roomy, mobilne gierki i sklepy monopolowe chętnie przytulą Twoją gotówkę, w dowolnej ilości, za strzał z dopaminy. Ja miałem akurat farta, bo moi klienci zgłaszali się do mnie sami i to ja wybierałem dla kogo chcę pracować. Ci, z którymi regularnie współpracuję płacą dobrze, generalnie na czas i mam raczej sporo wolności w tym jak robię i bez deadlinów na wczoraj. Nie chcę sobie łechtać jakoś ego, ale wydaje mi się, że najlepsza sytuacja jest wtedy, kiedy to klienci szukają Ciebie, a nie odwrotnie (trochę to oczywiste), a do tego potrzebne jest dobre portfolio. Przykład - R. Talsorian Games najpierw kupiło ode mnie moją osobistą pracę (konkretnie to tę ArtStation - Métisse, chcieli tylko, żebym zmienił twarz na całkowicie czarną i taka jest w podręczniku do Cyberpunk Red), robioną z nudów dla siebie, i dopiero potem mi zlecali już na zamówienie. Dzięki temu mogłem potem pracować nad ilustracjami do różnych Cyberpunkowych i Wiedźminowych produkcji. Warto więc inwestować czas w swoje własne, dopieszczone projekty, niekoniecznie w szitowe grafiki, ale "dla klienta". Chciałbym Ci jakoś pomóc, bo w tym co piszesz widzę dużo swoich problemów z byciem (czy tam chęcią bycia) artystą, ale chyba nie wymyślę nic przełomowego. Daj sobie trochę na luz bo jechanie na zbyt wysokich obrotach non stop zarżnie każdy silnik i wcale szybciej nie dojedziesz. Ma prawo Ci się nie chcieć, nie musisz codziennie katować się ćwiczeniami, nie musisz utrzymywać się z artu, żeby być "pro", a samo bycie artystą to nie tylko skill. I na koniec jedna uwaga - wypalenie się jak jesteś względnie na początku drogi trochę ssie, ale da radę przeżyć. Zorientowanie się, że masz już szczerze dosyć i nie możesz patrzeć na ekran, kiedy czeka na Ciebie jeszcze 10 ilustracji, na które podpisałeś już umowę, jest dużo gorsze. Oszczędzaj więc siły bo nawet jak teraz zaciśniesz zęby i będziesz się przesadnie zmuszał, to wymiękniesz w jeszcze gorszej sytuacji. Trzymam kciuki, że jakoś sobie wszystko poukładasz 🙂
-
Wypalenie czyli jak odzyskać fun
@Nameless Czytam Twoje posty i jakbym siebie słyszał, to samobiczowanie na okrągło. Trochę mindfuck i smutne, że tyle osób tak ma. Zgadzam się z @KLICEK, żeby nauczyć się odpuszczać i to dobry kierunek, żeby czasem świadomie i z premedytacją pierdolnąć i nie robić. Mam to samo, albo raczej miałem. Uświadomiłem sobie głupotę tego podejścia w zeszłym roku, kiedy zmarł mój brat, po części z powodu takiego myślenia. Nikogo nie obchodzi jak dobry jesteś, nie jesteś swoją pracą i Twoich najlepszych dzieł nikt nie zapamięta, a nawet jeśli, to niczego z tego ani Ty, ani Twoi bliscy mieć nie będą. Poczucie bycia "pro" i "w branży" nie jest nic warte, a hajs można na różne sposoby zarabiać, nie musi być akurat to, co sobie X lat temu wymyśiłeś. Mój brat swojego czasu zarabiał kupę szmalu i pracował dla naprawdę dużych firm, wygrywał konkursy i inne pierdoły, i gwarantuję Ci, że nikogo to już nie obchodzi i nikt nie pamięta. Pamiętam jak składaliśmy Lego, graliśmy na kompie czy w Magię i Miecz, wisi mi jaką bazę danych robił i dla kogo, co za funkcje tam projektował i ile dolców mu zapłacili. Innymi słowy - weź Niepierdol® uśmiechnij się i żyj.
- Prace Piotr Jamroz
- Prace Piotr Jamroz
-
Maksym Jankowski
Też do Labiryntu chodziłem, ale tak w 2014-15 😄 Ach te pierwsze sześciany... Architektura to dobre podstawy rysunkowe, ale powinieneś teraz określić się co byś w sumie chciał tym rysunkiem osiągnąć. Ilustracja, koncept, character design, enviro, komiksy, może malarstwo czy może coś jeszcze innego. Wiadomo, że podstawy wszędzie te same, ale jakiś roadmap by Ci się przydał, bo inaczej będziesz kręcił się w kółko. Warto by też za tabletem się rozejrzeć, bo chociaż jestem zwolennikiem tradycyjnych mediów to jednak w praktyce praca jest w digitalu i dobrze się przyzwyczajać. Ja sobie kiedyś zrobiłem takie coś, żeby mieć stały progress - kupiłem stos szkicowników A3 na cienkim papierze z dużo liczbą stron. Każdego (dosłownie) dnia rysowałem ze zdjęć: 1x akt facet, 1x akt kobieta (na zmianę z przodu i z tyłu), 1x postać ubrana (na zmianę kobieta i facet), 2x, portret (męski i kobiecy), 1x małe enviro (jakieś miasteczko, góry, las, cokolwiek), 1x samochód (głownie z małych modeli co sobie kupiłem w Smyku:P) i jeszcze jakieś 2 (chyba dłonie i stopy/buty), bo pamiętam, że finalnie 9 miałem w sumie. Jak wygrzebię te szkicowniki to zerknę. Wszystko kulkowym długopisem, żeby wyrobić pewność ręki (wypisałem ich od cholery i nawet je numerowałem, żeby wiedzieć ile😄) To nie były jakieś wykończone rysunki, raczej szkice, ale nie na odwal się. Zajmowało od jakichś 3 do 8-9 godzin, zależnie ile czasu miałem w ciągu dnia. Dzięki temu miałem pewność, że robię różnorodne rzeczy i nie zamykam się w jednym temacie, nie miałem zgryza co rysować bo wiedziałem dokładnie co, i miałem łatwy wgląd w progress bo mogłem porównać np. rysunek ubranej postaci sprzed 3 miesięcy z nowszym. Jak weszło w krew to w międzyczasie sobie nawet lekkie seriale oglądałem jednym okiem i była to taka niemal medytacja. Rysowałem je choćby się waliło i paliło 😄 Możesz coś takiego spróbować, nie ręczę za rezultaty (i nie biorę odpowiedzialności za zszargane zdrowie psychiczne :P), ale mi to bardzo pomogło.
-
Maksym Jankowski
Dzięki za miłe słowa, staram się 😄 Jak kiedyś wspominałem, takie oldschoolowe fora są wygodniejsze dla mnie do takich bardziej "slow" dyskusji/feedbacków niż obence social media, gdzie generalnie ciężko jest znaleźć konkretny wątek i dominują raczej krótkie komentarze. Mam nadzieję, że max3d jeszcze trochę pociągnie 😄 @Maksym_j Tak z czystej ciekawości: pisałeś, że w Warszawie uczyłeś się rysunku architektonicznego, gdzie chodziłeś na kursy?
-
Maksym Jankowski
Fajne szkice 🙂 Moje uwagi: 1. Moim zdaniem ciągle lecą Ci proporcje i często głowa jest zbyt duża. Warto tutaj coś poćwiczyć, zrobić studia postaci skupiające się tylko na tym, bez cieni itd. 2. Światłocień. Czasem trochę nielogicznie to wychodzi: To tak na szybko, oczywiście czasem światło się dziwnie układa i ciężko to bez refki przewidzieć. Staraj się jednak zadawać sobie pytanie, czy ten cień pomaga stworzyć iluzję przestrzenności czy nie, to ważniejsze niż to czy jest "poprawny" (bo tak na refce było, na przykład). 3. Masz dość ciężką rękę, co chyba typowe po kursach na architekturę 😄 Ludzie i zwierzęta zwykle trzeba nieco bardziej na luzie rysować i więcej rozkminy włożyć w to, jak zrobić je dynamiczne i takie z życiem, nawet kosztem poprawności. No i trochę więcej w precyzji w tym w jakim kierunku idzie która bryła 🙂 Tutaj coś do zobrazowania co mam na myśli jesli chodzi o coś z zyciem (nie moje rysunki): Nie musi być tak stylizowane, chodzi o samą ideę, żeby linie i kształty ze sobą współgrały i tworzyły złudzenie życia i ruchu. Ważnym elementem tego jest asymetria. Symetryczne bałwanki są brzydkie i zabijają złudzenie równowagi, ruchu. Oczywiście asymetria nie musi wynikać tylko z kontrastu "proste vs pod kątem", może być "proste vs wygięte", "okrągłe vs kanciaste" itd i może być bardzo subtelne (ja tutaj przesadzam mocno): Tutaj jest też spora różnica w stosunku do architektury, bo zwierzęta utrzymują równowagę inaczej niż budynki. Staraj się szukać takich asymetrii w różnych pozach i je uwypuklać, zaleznie od stponia stylizacji jaki chcesz mieć. Pozdro!
-
Sebastian Szmyd
Lata miną czy będziesz coś robił czy nie, można równie dobrze rysować😄 Może to zabrzmi jak takie artsy-fartsy pierdolenie, ale sztuka (no, może nie ta robiona zawodowo na zamówienie z deadlinem na wczoraj 😛 ) pomaga radzić sobie z emocjami. Jak coś nie tak idzie w życiu to często można to przekuć w jakąś inspirację do pracy, nadając w ten sposób różnym przykrym zdarzeniom jakiś wyższy cel. To samo z pozytywnymi emocjami, sztuka uczy widzieć piękno różnych rzeczy. Taki przykład: jeżdżę na tą samą działkę od 30+ lat i dopiero kiedy zacząłem malować to dostrzegłem prawdziwy urok tego miejsca i teraz widzę je w zupełnie innych barwach (pun intended). Nawet nie chodzi o efekt w postaci fajnych prac czy coś, po prostu człowiek patrzy na świat inaczej, nawet jak nie maluje/rysuje w danej chwili. Czyli nie tylko mnie to gryzie 😄 Tak sobie myślę, że jakbym wykorkował teraz to poza tym co mam na ArtStation to nikt nawet nie będzie wiedział gdzie szukać 99% moich digitalowych prac spakowanych i poupychanych na kompach/w chmurach. Jednak namacalna rzecz to inna liga, jak widziałem z bliska prace Sorolli czy Sargenta to to zupełnie inny odbiór. Pracuję w 90% digitalowo i do komercyjnej pracy inaczej sobie nie wyobrażam na ten moment, ale jak namalowałem olejnymi całkiem spoko landszaft z rzeczką to byłem bardziej dumny niż z publikowanych ilustracji za tysiące monet 😄
-
Teczka 2d replit7
Dokładnie ten sam problem miałem, jak chciałem do swojego projektu zaangażować AI. Ładne obrazki, ale o użyteczny design, który można później wykorzystać do ilustracji czy komiksu to niestety, ale nie działa. A zapytałem się o to AI przez takie charakterystyczne randomowe bloby i nieostrości na pracy i chciałem się upewnić, czy to faktycznie aż tak widać, czy tylko przewrażliwiony jestem. Nie ma nic złego w korzystaniu z nowych rozwiązań, ale dalej podstawy będą potrzebne, nie uciekałbym od nich.
-
Teczka 2d replit7
Nie no, komenatrz Nezumi bardzo pomógł widzę, anatomia dużo lepsza niż w pierwszym poście 😄 Tak z ciekawości się zapytam: korzystałeś do tego konceptu z jakichś AI (Midjourney itp.)?
-
Sebastian Szmyd
Rysuję od 2014, orzez pierwsze 3 lata +/- rysowałem praktycznie wyłącznie tradycyjnie ołówkiem/węglem, malowanie weszło gdzieś chyba w 2018 i równolegle olej (czasem trochę gwasz) i digital, z DUŻĄ przewagą tego ostatniego. Tradycyjne malowanie traktuję raczej jako ćwiczenia, żeby lepiej kolory widzieć i takie tam, niż jako docelowe medium.
-
Sebastian Szmyd
Ależ oczywiście, tak miało być!
-
Sebastian Szmyd
-
Maksym Jankowski
Fajne studia! Odniosę się do paru rzeczy. Uważaj, żeby nie przesadzać z anatomią. Zauważyłem na różnych grupach, jak Proko, że ludzie strasznie skupiają się na relatywnie małych anatomicznych detalach, kiedy reszta jeszcze nie do końca jest opanowana. Staraj się ćwiczyć w pierwszej kolejności gest i bryłę jednocześnie (coś jak Bridgman na przykład), traktując poszczególne, widoczne, mięśnie raczej jako wisienkę na torcie. Ważniejsza jest też ogólna ich bryła raczej niż medyczna precyzja, więc bez stresu. Zobacz na to: Widać co postać robi, czuć masę i przestrzenność, chociaż detalu zbytnio nie ma. Na to można sobie później rzucić dokładniejszy detal anatomiczny, ale jak tutaj coś nie styka, to żadna anatomia nie pomoże. W 3/4 przypadków i tak rysujesz postać albo ubraną albo niekoniecznie umieśnioną jak Arnold. I też od razu jedna uwaga z tym związana - mięśni aż tak u ludzi, wbrew pozorom, nie widać. Nie wpadnij w popularną manierę rysowania ludzi jakby mieli zaraz startować do Mr Olympia. Jak ktoś nie jest kulturystą, to realistyczne mięśnie są bardzo subtelne, szczególnie u kobiet. Przeciętna kobieta będzie wyglądała raczej tak: albo tak: Niekoniecznie tak 😉 : Trzeba zaradzić temu, żeby nie były chaotyczne. Powinieneś iść etapami, bo dzięki temu będziesz mieć stałe, przewidywalne rezultaty. Później wyrobisz sobie swoje maniery i własne skróty. Najważniejszą rzeczą w renderowaniu jest rozdzielenie światła od cienia. Jak tu popieprzysz to kaplica. Powinieneś ćwiczyć taki rysunek: Tutaj rozgrywa się 3/4 myślenia. Na Proko są tutoriale do tego, a jak chcesz to obczaj Watts Atelier, Prokopenko tam się uczył. Później jest już drobiazgowe rozrzeźbienie tego, ale ono opiera się na tym rozdziale światła od cienia. Dam Ci swój przykład też, jak zabrać się za bardziej złożony render: Najpierw lineart, żeby wiedzieć +/- co będziesz malował i rozkminić jak najwięcej designu, żeby nie zajmować się tym później: Potem na to rzucasz światło, czyli ustalasz gdzie jest cień, a gdzie światło, i tyle. Miękkie krawędzie gdzie światło gładko przechodzi w cień (np. okrągłe powierzchnie jak udo), a ostre tam gdzie forma ma albo ostre krawędzie (jak sześcian, na przykładzie akurat brak) albo cień rzucony, jak od przedramienia na brzuch. To jest ta główna rzecz którą na ten moment powinieneś ćwiczyć. Potem możesz dorzucić sobie kolejne rzeczy, jak w opcjach grafiki w grach 😄 Najpierw ambient occlusion: Dalej miękkie ambientowe światło od góry (może być z dowolnego innego kierunku, ale swiatło raczej z góry pada, na ogół) Wszystko zusammen do kupy: Potem kolorki: I rzeźbienie aż do ostatecznego efektu: Ważny jest ten pierwszy etap światłocienia. Ja zawsze się na siebie wkurzam jak maluję "po swojemu" i zapędzam się w kozi róg bo olałem wcześniejsze etapy (bo mi się nie chciało) i potem są problemy. Lepiej iść sprawdzonymi ścieżkami, uniknąć stresu, nerwów i wewnętrznego głosu brzmiącgo mniej więcej o tak: https://9gag.com/gag/aQXYrmr 😛 Pozdro i powodzenia!
- E to tha C
- E to tha C
-
Dall-e, MidJourney etc. AI art a freelancerzy
1. Weź czyjąś pracę 2. Dodaj opensourcowy filtr 3. Poczekaj aż AI wypluje randomowy shit, który wygląda jak bełt w misce po imprezie 4. Używaj jak najwięcej tekstów "new era of human creativity", "instant immersive world-creation" itd. 5. Zrób NFT (koleś od tego filmiku oczywiście je sprzedaje, no bo jakżeby inaczej. Pewnie inwestuje też w Earth2 😄) 6. PROFIT
- E to tha C
-
Dall-e, MidJourney etc. AI art a freelancerzy
Kurde, ten konkurs w Colorado to powiatowa impreza z rodeo, aukcjami bydła i koni i konkursami na najdziwniej ukształtowane marchewki, nikt tam pewnie nawet nie wie co to AI art 😄 Konkursy na krótkometrażowe filmy niezależne to też raczej działka, gdzie można wygrać nagrywając foliową torebkę na wietrze. Więc dalej to są super niszowe artystowskie rzeczy, i poza tym nie oszukujmy się, póki co AI art wygląda zawsze tak samo. Dopóki jest to nowość to jeszcze ujdzie, ale po zalewie setek tysięcy bliźniaczych AI artów pewnie też się opatrzy. W szutce pięknej wszystko przejdzie, ale nie bardzo widzę jak to się przekłada na branżę rozrywkową. Cały pic w ilustracji/concept arcie itp. polega na tym, że płacą nam za to, że potrafimy zamienić wizję klienta na wizualny konkret, AI, jak na ten moment, tego nie potrafi.
-
Dall-e, MidJourney etc. AI art a freelancerzy
Pewnie w najbliższej przyszłości tak będzie. Cała ta sytuacja przypomina mi bardzo bliźniaczy problem z branży tłumaczeniowej. Jak studiowałem lingwistykę to też był już problem z tłumaczeniem maszynowym i Google translate i jak to za chwilę wygryzą tłumaczy. Minęło 15 lat i to co się zmieniło, to to, że Januszeksy wszelkiej maści przepuszczają teksty przez Google translate i zatrudniają kogoś do "tylko" poprawienia tekstu (za, oczywiście, mniejszą stawkę). Często i tak zajmuje to dłużej niż robienie od zera, bo trzeba wszystko zweryfikować i popoprawiać. Takich zleceń po prostu się nie bierze i już, jak zleceń typu namaluj mi coś w zamian za "exposure". Jasne, GTranslate to zbawienie przy przeglądaniu stron internetowych w nieznanym języku, ale prawda jest taka, że jak chcesz dobrze zrobione tłumaczenie od którego cokolwiek finansowo zależy, to i tak musi to zrobić ktoś ogarnięty. Wspominam o tym, bo wydaje mi się, że mimo wszystko zrobić algorytm do tłumaczenia tekstów jest chyba prościej (tak myślę, mogę się mylić) niż AI do robienia grafiki porównywalnej z profesjonalnym artystą, a mimo to jeszcze długa droga do pełnej automatyzacji w tej materii.