To była jakby przenośnia :-)
PS. Nie spotkałem się z takim wycenianiem samych wizualizacji. To trochę jakby mierzyć wartość książki po ilości stron. Wizki z metra ciętę.
Edit: Ha, jednak robiłem od metra :D jakieś stoisko dla kumpla, ale bez wyceny (ot tak, za buteleczkę). Good old days. W przypadku jednorazowego zlecenia, to raczej kiepskie rozwiązanie. Kumpel wychodził jakoś na swoje dostając spore metraże, a dokładał do małych projektów. Dziwny sposób rozliczania ogólnie.