Skocz do zawartości

Najlepsi artyści, graficy, animatorzy, osoby z branży CG


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano (edytowane)

Witam!

 

Chciałbym żebyście w tym temacie zamieszczali informacje o najlepszych osobach związanych z branżą CG. Najlepiej oprócz jakiejś krótkiej notki o nich wrzucajcie też jakiś ich reel albo portfolio.

 

Chodzi mi o to żeby osoby, które kształcą się w tym temacie mogły wyciągać strategie od najlepszych.

 

 

To ja zacznę:

 

Tomasz Bagiński - rysownik, animator, reżyser. Jest artystą samoukiem. Studiował architekturę na Politechnice w Warszawie, którą porzucił po trzech latach dla robienia filmów. Nominowany w 2002 roku do Oscara w kategorii: krótki film animowany Katedra. (wzięte z wikipedii)

 

Po przeczytaniu wywiadu z nim wyciągnąłem takie strategie:

 

- na początek klasyczne techniki, rysunek i inne

- rysowania jak wszystkiego można się nauczyć

- nikt nie staje się artystą z dnia na dzień, to jest długi proces

- żeby zostać wybitnym grafikiem 3d, a nie ma się umiejętności plastycznych, lepiej pomyśleć o rozwoju tradycyjnych technik niż wierzyć, że się jest wyjątkiem

- tablet jako bardzo przydatne narzędzie grafika

 

 

http://www.youtube.com/watch?v=1bYDkT01eBM próbka umiejętności - Animowana Historia Polski - Hit na Szanghaj Expo

Edytowane przez osiouek
  • Odpowiedzi 59
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Napisano (edytowane)

- żeby zostać wybitnym grafikiem 3d, a nie ma się umiejętności plastycznych, lepiej pomyśleć o rozwoju tradycyjnych technik niż wierzyć, że się jest wyjątkiem

 

On to pisze ze swojej perspektywy wybitnego.(czy raczej Ty to tak interpretujesz) Nie ma wielu wybitnych. Większość realizuje tylko wizje concept artystów, bądź po prostu przenosi do komputera realnie istniejące przedmioty. Gdyby było inaczej concept artyści i story boardziści nie byliby potrzebni. To że będziesz zaczynał od tradycyjnych technik nie zagwarantuje Ci bycia wybitnym. Takich jak on można w polskiej CG policzyć na palcach, a takich co zaczynali od tradycyjnych technik jest wielu.

Edytowane przez Maksym
Napisano

Jeżeli ktoś już został wybitnym to znaczy, że jest to możliwe i że ja też taki mogę być. Dlatego staram się wyszukiwać takie perełki i wyciągać od nich założenia, wartości jakimi sie kierowali, umiejętności jakie rozwijali i różne inne rzeczy składające się na ich strategie. W NLP to się nazywa modelowaniem. Więcej o tym możesz przeczytać np. tutaj http://michalpasterski.pl/2008/10/modelowanie-fundament-nlp-i-droga-do-sukcesu/ . Liczę na waszą pomoc.

Napisano

hmm ciekawe. Ale ja tak nie potrafię. Dla mnie to są puste psychologiczne tricki. Takie coś nie daje mi wiary w siebie, nie przekonuje. Najbardziej umacnia mnie postawienie sobie zadania będącego wyzwaniem i wykonanie go. Czyli np. zrobienie modelu, animacji. Jak je kończę to uświadamiam sobie, że to co pod koniec pracy robię na odruchach było na początku szczytem możliwości i zadaję sobie pytanie jak mogłem tyle czasu nad tym spędzić, przeciez to takie proste. Innymi słowy to tak jakby będąc w labiryncie starać się ogarnąc go, zapamiętując gdzie w którym miejscu nalezy skręcić, a potem doznać olśnienia i zobaczyć cały ten labirynt z góry. Z satysfakcją jaką daje coś takiego nie może się równać nic... A potem następne zadanie, trudniejsze... Nie robię tego żeby "być jak Bagiński", tylko dla tego intelektualnego spełnienia, samego w sobie... no i oczywiście dla zrealizowania pomysłu i dla jakości uzyskanego efektu.

 

//dobra juz więcej nic nie piszę, mam jeszcze jeden model do skończenia :P. O fotografikach krąży anegdota że dzielą się na takich którzy piszą na forach i na takich którzy robią zdjęcia. :P podejrzewam że w CG jest podobnie :P A ja coś ostatnio za duzo tutaj piszę...

Napisano
Jeżeli ktoś już został wybitnym to znaczy, że jest to możliwe i że ja też taki mogę być..

 

Nie do końca panie kolego. Na pewno możesz być dobry, ale żeby być wybitnym to potrzebny jest talent i "iskra boża". Żadnym NLP tego nie przeskoczysz. A dojście do wysokiego poziomu jest sprawą indywidualną w dużej mierze (poza oczywistym rozwijaniem skilli które każdy grafik 3D posiadać powinien). Moim zdaniem mylisz przyczynę ze skutkiem. To nie jest tak że najlepsze prace powstają z potrzeby wykorzystania ponadprzeciętnych umiejętności. To owe umiejętności są zdobywane przez artystę który chce urzeczywistnić swoją wizję.

 

Pozdrawiam

  • Like 1
Napisano

Świetny filmik! Właśnie o to chodzi. Chce zestawić tutaj wybitne osoby z branży CG i zobaczyć jakie mają umiejętności, co sprawiło, że odnieśli sukces itp. Może wszyscy mają jakieś cechy wspólne. Następnie chcę to zaaplikować do siebie i rozwijać.

Napisano

osiouek, zobacz sobie temat z inspiracjami. Jest cała masa świetnych artystów. Nie wiem co rozumiesz przez najlepszych. Problem ze sztuką jest taki, że nie ma mety, więc i ciężko podium ustalić. Poza tym trzeba by wyjść z założenia, że się wszystkich zna, a ja co chwila natrafiam na kogoś, kogo nie znałem, a kto robi fenomenalne prace.

 

Te strategie Baginsa to trochę tak, jakbyś z przepisu na ciasto wyciągnął strategię, że należy mieszać, często, mocno i najlepiej czymś, co się nie rozpuści. Naprawdę nie wiedziałeś tych rzeczy przed wywiadem? (nie wiem kim jesteś i co potrafisz, pytanie bez kpiny :)) Jeśli nie, to polecam zabranie się za strategię - tutoriale.

 

Ciekawe, czy kiedyś natrafisz w wywiadzie na wyznania pokroju "pracuje szybko, bo mam problemy z hemoroidami i nie mogę tyle siedzieć przed komputerem co kiedyś". To jedna z tych istotnych rzeczy, którymi mało kto chciałby się podzielić w wywiadach, na filmach lub fotografiach, a istotnie wpływa na cały mindset, który chciałoby się kopiować... a nawet jakby ktoś to w szale wyznał, to nie sądzę, by wielu chciało akurat to skopiować. Takich istotnie determinujących niedogodności, ułomności i prywatnych "smaczków" zapewne jest cała masa, a ich posiadacz-geniusz nie musi sobie nawet z tego zdawać sprawy :> a wszak jak mawiał pewien geniusz: "Nie należy lekceważyć drobnostek, bo od nich zależy doskonałość." ;)

 

Modelowanie to dziwny pomysł. Podobnie to the secret, które pada w tym jakże poważnym blogu (imho to jedna z najbardziej chamskich i kretyńskich teorii na ziemi). Jeśli ktoś chciałby modelować van Gogha to miałby pisać też ogromną ilość listów? :D Ja bym proponował modelować jedną rzecz od tych wszystkich dawnych geniuszy. Być sobą, a nie kimś innym i robić swoje. Z tym, że ktoś coś osiągnął to i Ty możesz to bzdura.

To, że ktoś kiedyś przejechał po jakimś moście nie oznacza, że i Ty możesz, chociażby dlatego, że ten most od lat nie istnieje. Taka metaforka ;) Ja czekam, aż Ci od różnych cudacznych technik zrobią ze sobą coś innego niż kolejny poradnik, książka, blog albo kurs, bo trochę się zapętlają w tym wszystkim, aż mi się pewna historyjka o sekciarzach z Cialdiniego przypomina ;)

 

Ale ze mnie pesymista, chyba powinienem raz jeszcze zajrzeć do the secret :(

Napisano
Świetny filmik! Właśnie o to chodzi. Chce zestawić tutaj wybitne osoby z branży CG i zobaczyć jakie mają umiejętności, co sprawiło, że odnieśli sukces itp. Może wszyscy mają jakieś cechy wspólne. Następnie chcę to zaaplikować do siebie i rozwijać.

 

Filmik może i dla kogoś świetny, tylko nieprawdziwy. W dużym stopniu istnieje tu pomieszanie pojęć talentu z warsztatem. Osoba bez talentu nie będzie po prostu miała co zrobić z ową wypracowaną "genialnością". Jej prace będą wtórne i nudne. Niech innym przykładem będzie Picasso. Człowiek który miał wypracowany bardzo dobry warsztat. Jednak gdyby tylko to go wyróżniało to zaginąłby wśród tysięcy innych artystów o podobnym poziomie. To co u niego było talentem to sposób innego spojrzenia na świat, przeformułowania tego co widzi na specyficzną stylistykę. Tego się nie da nauczyć. Z innej beczki - ćwicz tysiące godzin - nie masz głosu i słuchu to i tak będziesz fałszował.

Napisano
Świetny filmik! Właśnie o to chodzi. Chce zestawić tutaj wybitne osoby z branży CG i zobaczyć jakie mają umiejętności, co sprawiło, że odnieśli sukces itp. Może wszyscy mają jakieś cechy wspólne. Następnie chcę to zaaplikować do siebie i rozwijać.

 

Wedlug mnie podchodzisz od problemu troche od zlej strony. Lubisz CG/grafike/malarstwo/rzezbe/Cos-Tam? To rob to. Podgladaj innych, lepszych - oczywiscie. Ale nie po to zeby byc tacy jak oni i osiagnac to co oni - podgladaj ich, zeby przez doskonalenie wlasnego warsztatu miec wieksza frajde w robieniu tego co lubisz. Zapomnij o sukcesie - myslenie o nim tylko przeszkadza.

 

Jesli szukasz wspolnej cechy wsrod tych co odniesli sukces to mozesz byc pewien jednego - robia to co lubia. Sukces jest naturalna konsekwencja.

Jesli angielski nie jest ci obcy goraco polecam to wystapienie Sir Kena Robinsona:

  • Confused 1
Napisano

hehe odwieczna dyskusja o talencie. Hynol raczej piszesz o predyspozycjach fizycznych, których się nie przeskoczy (nie zmienisz głosu, ale nadal możesz go modyfikować, z tym niewyćwiczeniem głosu też można polemizować ;) podobno nie można też wyrobić sobie poczucia rytmu, ale zapewne znajdzie się wielu, którzy znają historię takich, którym się to udało, słyszałem historię, że perkusista metalliki kompletnie go nie miał, a jednak teraz nie tylko ma poczucie rytmu, ale i całkiem wysoką pozycję w "branży" ;) Penie znajdzie się niemały tłumek twierdzących, że nadal niewiele potrafi tylko wali na ślepo :d możliwie, żaden ze mnie zagorzały słuchacz tego zespołu). Zgodzę się natomiast w kwestii tych 10 000 godzin. To jakiś desperacki wyraz precyzowania i upraszczania rzeczywistości dla głodnego konkretów tłumu nastawionego na łatwo mierzalne efekty (niestety wciąż jeszcze muszę czekać na poradnik jak pisać poezję 73% efektywniej :D). Akurat dzisiaj sobie poczytywałem artykuł z pewnego fantastycznego bloga, w którym i tę kwestię autor poruszył http://www.learning-to-see.co.uk/effective-practice . Powiedzmy to taki arystotelesowski złoty środek między poświęconym czasem a jakością jego spędzenia (w innym ciekawym miejscu, także o grafice zorientowanej dwuwymiarowo Feng Zhu stale powtarza, że nie problemem jest zrobienie wypieszczonej pracy w ogóle raz na jakiś czas, co kilku tylko dobrych tygodniowo :D). Coby nie schodzić z tonu argumentum ad verecundiam podrzucę na koniec:

 

Don't bother about whether or not you have it. Just assume that you do, and then forget about it. Talent is a word we use after someone has become accomplished. There is no way to detect it before the fact, or when someone is still grappling with the learning process. It is impossible to predict when or if mastery will click into place. Besides, the thing we label as talent is not a single ability. It is a complex mixture of motive, curiosity, receptivity, intelligence, sensitivity, good teaching, perseverance, timing, sheer luck, and countless other things. If any part of it is genetic, God-given, the result of astrological fiddle-faddle, fate, or destiny, that part is not the sole determining factor. All the other ingredients must be present in the right combination and no one knows the exact recipe. Therefore Dear Reader, don't waste time worrying if you are talented—and don't blame any failures on the lack of it that is really a cop-out.

 

Artistic skill—the ability to draw well and make paint behave—is not a natural endowment like big blue eyes or great legs. Nor is it a special knack you simply have or do not have, like a "green thumb," a "natural sense of rhythm," or "surgeon's hands." (Those things are nonsense too.) Neither does it matter whether your parents, grandparents, or any of your ancestors were artists—except insofar as they may have motivated you, taught you, or served as role models. You can learn the skills required for painting in the same way that you can learn anything else you are strongly drawn to. I don't mean to understate the difficulties, however. The great painters devoted their lives to their art, often to the point of total obsession. Serious painting is not something that can be learned casually. You must be willing to sacrifice many other things.

Napisano (edytowane)

talent+praca+fart - myślę, że 2 czynniki są obowiązkowe to sporego sukcesu, jak zwał tak zwał. 3 to już legenda w branży.

Edytowane przez brodkins
Napisano

Niejaki Marian Bogusz, polski abstrakcjonista skończył ASP poprzez trzaśnięcie drzwiami, wyjechał do USA, zrobił zawrotną karierę, wielką kasę, po czym wrócił do Polski, wszystko przepił i umarł. Nim jednak umarł, zdążył kilka razy wypowiedzieć się o ASP, iż ten, kto ma talent - ten jej nie potrzebuje, a temu, kto go nie ma - ona nie pomoże. Podpisuję się wszystkimi łapami.

Napisano (edytowane)
Niejaki Marian Bogusz, polski abstrakcjonista skończył ASP poprzez trzaśnięcie drzwiami, wyjechał do USA, zrobił zawrotną karierę, wielką kasę, po czym wrócił do Polski, wszystko przepił i umarł. Nim jednak umarł, zdążył kilka razy wypowiedzieć się o ASP, iż ten, kto ma talent - ten jej nie potrzebuje, a temu, kto go nie ma - ona nie pomoże. Podpisuję się wszystkimi łapami.

 

A z kolei na tym forum ktoś cytował jakiegoś profesora z ASP, dobrego podobno dydaktyka, który zwykł mawiać że "tylko psa nie da się nauczyć rysunku". Więc zdania są podzielone ;) Generalnie z tego co obserwuję to obowiązuje zasada "wszystko dobre czego ja nie miałem mozliwości się nauczyć". :D Czyli graficy z informatycznym/innym ścisłym wykształceniem narzekają że nic im to nie dało, bo woleliby plastyczne przygotowanie, a plastycy vice versa ;P

 

/A prawda, cóż, jak zwykle leży gdzieś po srodku...

Edytowane przez Maksym
Napisano (edytowane)

Shogun, a można mieć talent do 3d? można mieć talent do czegoś co nawet nie zostało wynalezione przed nami? :P wiele osob potrafi wymiatac, robić fotorealizmy, które zdobywają nagrody tu i tam, a nie potrafią np rysować, a ludzi im wmawiają "ale ty masz talent człowieku" itd.

no proszę.. jak już, talentem było by można nazwać chęć do robienia czegoś, a nie jakiś 'boski dar'. Chęć robienia czegoś -> robienie tego bardzo bardzo dużo -> doskonałość. ot cały wielki sekret

 

swoja drogą bardzo nieźle odbiegliśmy od tematu bo też z chęcią bym poznał jakichś czołowych modelerów na świecie, których wstyd nie znać, a jednk się nie zna... :P

 

w końcu malarzem też każdy może zostać i są ich miliony, ale jakichś tam podstawowych wszycy znamy, co nie? ;) wiec imo troche bezsensu jest tłumaczenie, nie ważne kto jest najlepszy bo ciągle ktoś dochodzi.

np kto pierwszy zrobił fotorealistyczną scenkę? ;)

Edytowane przez Stachu
Napisano

Wiesz, jakoś chyba nie znam machera od 3D który obczaja dobrze organikę a nie daje sobie rady z ołówkiem. Co innego macherzy od architektury, którzy zacinają się na kariatydzie. Oczywiście to nie reguła a tendencja, coby się tutaj Lisy i Świerszcze nie oburzały...

 

A co do tego nauczenia psa rysunku, to to samo mówił i Bogusz, z tym, że wspominał o koniu. Mimo to jedno - to opanowanie warsztatu i nadgarstka, a drugie - wyczucie plastyczne. To pierwsze przychodzi duuużo łatwiej i szybciej.

Napisano

Tak przejrzalem PI i zauwazylem pewna prawidlowposc :D

 

od 4tej strony wlasnie bardzo duzo masz osob, ktore wygladaja prawie jak Baginski :D (okulary i brodka) Czyzby przyjmowali po wygladzie:D?

Napisano (edytowane)

osiouek -najpierw zdefiniujmy co to znaczy sukces ? Czy chodzi Ci o sama sławe czy też gotówke przynoszona do domu z każdym koncem miesiaca i oczywiście za ile godzin przesiedzianych w firmie .Zakladam ze bardziej to drugie.Wyskoczyles odrazu z Tomkiem Bagiskim i calym PI ale zwrocic uwage ze nie jest on zwyklym pracownikiem tylko w zasadzie wspolwascielem PI i kosi kase glownie z udzialow a nie za to co wymodeluje zanimuje czy tez poteksturuje. Na ile znam brazne to w Polsce mozna policzyc na palcach jednej reki grafikow ktorzy za 8 h pracy na dobe kosza 8-10 tysia za miesiac.I nie jest to dokonca tak ze sa oni wymiataczami tylko poprostu trafili do odpowiedniej firmy we wlasciwym czasie i siedza tam przez dluzszy czas na luzie szlifujac swojego skila ;) .Nowi maja znacznie gorzej juz na wejsciu .I zadne NLP tego nie zmieni.

Edytowane przez DeC
Napisano
Na ile znam brazne to w Polsce mozna policzyc na palcach jednej reki grafikow ktorzy za 8 h pracy na dobe kosza 8-10 tysia .I nie jest to dokonca tak ze sa oni wymiataczami tylko poprostu trafili do odpowiedniej firmy we wlasciwym czasie i siedza tam przez dluzszy czas na luzie szlifujac swojego skila ;) .Nowi maja znacznie gorzej juz na wejsciu

 

Czyli jednak fart i/lub plecy...?

Gość Bad Moon
Napisano

osiouek@ Nie myl artystów z rzemieślnikami, którzy w tej branży stanowią większość. Trudno nazwać kogoś kto powiela schematy, albo np. robi modele na podstawie konceptów artystą, (pewnie zostanę zlinczowany) artysta to ktoś kompleksowy, który tworzy swoje dzieła nie oglądając się na innych. Znajomość narzędzi i wciśnięcie przycisku "Render" moim zdaniem nie kwalifikuje kogoś do bycia artystą. Zresztą czy czasem "Katedra" nie powstała na podstawie opowiadania Dukaja, czyli poprostu na podstawie konceptu?

Napisano
Czyli jednak fart i/lub plecy...?

 

Plecy raczej nie.Fart tak .Poprostu najlepiej skila zdobywa sie przy projektach jakie sa w duzych firmach .I potrzeba na to dlugiego czasu .W domu mozna najwyzej podstawy zdobyc .W malych firmach glownie marne rzeczy sie robi . A nowych grafikow jest jak mrowkow wiec duzy przesiew jest.

Napisano

Ależ mnożycie terminy, ale ciężko o kogoś, kto by starał się wytłumaczyć o co mu chodzi. Brzytwa Ockhama by się przydała :P Równie dobrze można mówić, że aby mieć pararara trzeba mieć binga binga, ale przy tym trzeba uważać, by nie mylić buli buli, z fifi fifi. Szumne terminy bez desygnatów (albo z bardzo życzeniowymi, określanymi na czuja ;)).

 

Bad Moon, tym nieoglądaniem się na innych storpedowałeś prawie całą sztukę dawną, a i współczesna mocno się ogląda za swoje plecy (o dziwo). Podobnie krzywdzący jest podział na artystę i rzemieślnika. Pewnie do bycia artystą kwalifikuje wędrowanie całe życie w gumowej bańce wysoko w stratosferze i strzelanie w ziemie cudami jak jakiś pokemon czy inny z dragon balla. Każda epoka twierdzi, że teraz to już za łatwo i za mało się wymaga od człowieka, by móc go nazwać kimśtam (artystą bądź fifi fifi). Oczywiście gratisowo narzekanie na młodzież, politykę i w ogóle cały świat, który już nie jest taki, jak kiedyś.

Z Bagińskim, to całkiem ciekawy problem poruszyłeś, ale szkoda, że nie pociągnąłeś go konsekwentniej. Świat jako koncept i wtórność wszystkich wobec niego. Definicja antysztuki na miarę naszych czasów :D Mielibyśmy jedynego Demiurga, Stwórcę Najwyższego i pacholęta wiernie kopiujące dzieło i koncepty swego mistrza.

  • Confused 1
Gość Bad Moon
Napisano

Tak nawiązując do torpedowania sztuki dawnej: uważam, że poprost tak jak dzisiaj, niektórzy kiedyś też mieli farta, (co nie zmienia faktu, że talentu im nie brakowało) ale narysowanie czarnego kwadratu na białym tle uważam za próżność, nie sztukę. Zresztą podział na rzemieślników i artystów bardzo uogólniłem. Czy płatnerza wykonującego piękne zbroje dla niegdysiejszych władców i książąt nazwiesz rzemieślnikiem, czy artystą? Robili oni naprawdę piękne rzeczy, a znasz jakieś nazwisko? Takich przykładów można by wymienić wiele. Mam własne zdanie, które niekoniecznie musi się zgadzać z większością :)

Napisano

Uff argumentum ad ignorantiam :D Nie bardzo wiem, czy starasz się udowodnić czy mam rację, czy że jej nie mam, bo ja chyba o czymś trochę innym pisałem :D Nie wiem co ma wspólnego bycie kimkolwiek z jego rozpoznawalnością. Rozpoznaje jako jednego z najlepiej zarabiających artystów Damiena Hirsta, ale czy czyni go to kimś wielkim? Albo Dodę lub Lady Gagę, Bibera lub Adolfa Hitlera? Znałem pewnego rasistę, którego koronnym argumentem na niższość intelektualną murzynów było "a znasz nazwisko jakiegoś murzyna, który coś wynalazł?". Nie znam nazwisk Twoich rodziców, ale przez moją niewiedzę nie będę odbierał im prawa do bycia Twoimi rodzicami :P Podobnie nie znam nazwisk artystów baletu, ledwie kilku teatralnych. Zastanawia mnie czy znasz dawnych artystów z Afryki albo Japonii. Nie rozumiem w sprawie czego podniosłeś kwestię rozpoznawalności.

Płatnerza nazwę artystą, gdy będę mówił o walorach estetycznych jego dzieła. Nazwę go rzemieślnikiem, gdy mówił będę o wartościach artystycznych jego dzieła. (przy założeniu, że takowe walory jego dzieła będą miały) Jedno drugiemu nie przeczy. Cieszy mnie, że bardzo ten podział uogólniłeś, zacząłbym się Ciebie bać, gdyby te kilka zdań to było wszystko, co na ten temat jesteś w stanie powiedzieć.

 

To, że masz własne, odmienne zdanie wcale nie znaczy o jego wyjątkowości czy trafności. Dobrze jest czasem poza wartościowaniem cudzego działania użyć argumentów lub przykładów. Obawiam się też, że Twoje zdanie jest bardzo popularne, ja z takim podejściem spotykam się najczęściej (z mojego doświadczenia mocno zgadza się z większością). Problem z "własnym zdaniem" i uznawaniem go przez innych jest taki, że zawsze może przyjść ktoś kto tylko od durni wyzywa swoich rozmówców, a zakładając taki relatywizm, że każdy ma prawo do "własnego zdania" i ma ono taką samą wartość co zdanie innych, to trzeba mu rację przyznać i za durnia dobrowolnie robić :P

 

Ten czarny kwadrat to jasne. Ja nie bronie sztuki współczesnej. Im więcej o niej czytam, tym mniej mam szacunku do tego wszystkiego co się przez nią rozumie (czy dokładniej sztukę nowoczesną). Ot, sztuka od krytyków dla krytyków, bo łatwiej się o tym gada i łatwiej dzięki temu wywyższa (był sobie taki fajny tekst Dehumanizacja sztuki, wart polecenia, szczególnie, że bardzo krótki :D). Ale gdyby nie ona, to czy mieliśmy taką swobodę w języku sztuki, jaką mamy dzisiaj? ;) Imho to był taki silnik statku kosmicznego w drodze na księżyc, konieczny, by wzlecieć na odpowiednie wyżyny, a który trzeba teraz odrzucić, coby ktoś zamiast psa swojego dziecka w imię sztuki (a także rozpoznawalności i oryginalności, bez oglądania się na innych!) nie zagłodził w muzeum.

Napisano

Tak na boku dyskusji.

Bagiński żyje, ma się dobrze, zawsze można go spytać o różne sprawy ( chociaż DaC'owi i tak nie powie jak kosi kasę ) . Bagiński wolałby, żeby nie wzywać jego imienia nadaremno i bez sensu :-)

 

Amen

t.

Gość Bad Moon
Napisano

Kwestia rozpoznawalności: niektórzy ludzie (nie koniecznie mam na myśli Ciebie @prrrszalony) stawiają znak równości między najlepszy i popularny, dlatego poruszyłem kwestię rozpoznawalności. Zresztą mam takie mgliste przeczucie że autor tego tematu kierował się taką właśnie zasadą, ale mogę się mylić. Jeśli dla kogoś "najlepszym artystą" jest powiedzmy Jan Matejko, to nie znaczy, że jest "lepszy" od mniej popularnego Gustave Courbet'a. Ale chyba trochę odbiegliśmy od tematu.

Napisano
Tak na boku dyskusji.

Bagiński żyje, ma się dobrze, zawsze można go spytać o różne sprawy ( chociaż DaC'owi i tak nie powie jak kosi kasę ) . Bagiński wolałby, żeby nie wzywać jego imienia nadaremno i bez sensu :-)

 

Amen

t.

 

Hah a kto sie pyta o Twoje zarobki z calym szacunkiem .W sumie nie wiem co Cie tak ubodlo. Napisalem jak wedlug mnie jest z tym najlepszymi .

A co do Twojego nazwiska to chyba nie zaprzeczysz ze stales sie takim

Adamem Malyszem polskiej grafiki .Wiele farmazonow mowi sie o Tobie wiec

wyjasnilem koledze czym sie teraz zajmujesz i zeby zabardzo sie nie sugerowal Twoja sytuacja .I chyba zreszta przyznasz ze animator z Ciebie zaden ;) Dodam ze opisuje sytuacje w roznych firmach .

Napisano

Jako, że zajmuję się od paru lat NLP, mam wielu znajomych wśród trenerów (m.in autora bloga do którego podałeś linka i skreślanie bloga tylko dlatego, że umieścił artykuł o The Secret jest dość dziwne :) ).

 

Dam Ci radę - NLP nie zastąpi wytrwałości, pracowitości, a przede wszystkim (uwaga! kluczowe moim zdaniem) pasji, która tak naprawdę jest jedyną rzeczą, którą Ci potrzeba (automatycznie generuje pracowitość, wytrwałość, ciekawość, generalnie samych najlepszych dla Ciebie przyjaciół :) ). Warto je znać i stosować, gdyż dzięki niemu można przyspieszyć proces uczenia, jednak NLP nic za Ciebie nie zrobi. Jak to się mawia w tym środowisku - "to nie nlp działa, to ty działasz" ;) Najważniejsza jest pasja, a człowiek, który ma olbrzymią pasję dostaje od życia wiele, naprawdę wiele fajnych okazji :) Ktoś kiedyś powiedział "szukajcie, a znajdziecie" (jakkolwiek brzmi to sekciarsko, tak jest prawdziwe :) )

 

Co do przydatnych strategii to przede wszystkim warto wierzyć w siebie, a raczej oduczyć się niewiary. To + pasja i nic więcej nie potrzebujesz, serio. Droga sama się utworzy :)

Napisano

Jako że fajna polemika się wywiązała odnośnie artysty/rzemieślinika/rifififi, to dodam że w sumie najlepszym określeniem jest jak dla mnie twórca. Oddaje istotę sprawy, nie ma tego nadętego balastu artysty ani przyziemności rzemieślnika. Termin bardzo pojemny, ale właśnie to w nim lubię.

 

A co do reszty to muszę powiedzieć że bardzo szeroko się uśmiechnąłem czytając o "Adami Małyszu polskiej grafiki". Aż się zastanawiam czy to Twoje czy już się tak mówi?

Napisano

Z punktu widzenia pracy nie wyobrażam sobie, by można było tworzyć sztukę za pieniądze. Dla mnie nikt kto pracuje komercyjnie nie jest artystą i już nie będzie. Nawet jak tworzy po godzinach. Mózg po pracy komercyjnej jest wypolerowany i żadna sztuka nie powstanie.

Twórca jak najbardziej. Lepiej się to wiąże z nabywanym doświadczeniem, które to głównie wpływa na kolejne prace.

Rzemieślnik prasuje (niestety) do osoby na etacie lub podwykonawcy większego projektu - tworzenie określonych rzeczy pod dyktando realizacji. Jak sie pracuje nad cudzą koncepcją wkładając w to swój warsztat, to jest się czarnuchem-rzemieślnikiem. Jak prowadzi się własny projekt to na ta chwilę jest się twórcą.

Napisano

Wiesz patrzę na to tak jak na swoja pracę, Twoją czy kogokolwiek na forum. Robiąc za kasę im wiecej i lepiej pracujesz tym bardziej jesteś "polerowany" przez reakcję otoczenia. Układasz sobie podświadomie pewne ramy w których działasz unikając odrzucenia. Oczywiście jest to sprawa indywidualna. Ale ja po sobie widze, ze rola czarnucha w wielu projektach czy zwykłego rzemieślnika wbija w tory. Produkt staje się lepszy ale wygląda bardziej jak oredzie do narodu Prezydenta - nie ma tam wiele z tego co naprawdę chce sie powiedzieć.

Oczywiscie nie chce nikogo obrazić, sam staram się o sobie myśleć jak o zwykłym wyrobniku, by stać twardo na ziemi i polecam to innym. Mam też świadmość, pracując z ludźmi, którzy dopiero dostają pierwsze szlify w pracy albo na uczelni jak mocno są jeszcze "chropowaci" co pomogłoby im w szczerym przekazie ale z czasem zostanie wytarte jak kamienie w rzece.

To tyle.

Porównując np. d Twjej pracy przy Wiedzminie - myślę, że była twórcza, bo nie miałeś za sobą reżysera każdego ruchu i pewnie storyboardy też sobie sam robiłeś (wnioskuje po ilości ludzi w zespole do animatików) ale np. tancerz u egurolli juz jest tylko rzemieślnikiem. Dla mnie w każdym razie. We własnym projekcie będzie twórcą ale po 10latach na scenie pracując u innych nie będzie artystą szczerym.

Napisano (edytowane)

olaf - Nazywanie czegoś sztuką uzależniasz od intencji dzięki którym to powstało. Jeśli ktoś namalował obraz dla przyjemności to jest artystą, a jak ktoś namalował bo chciał zarobić na chleb to już jest rzemeślnikiem? A jeśli ktoś maluje dla sławy, to kim jest, artystą czy rzemieślnikiem? A może po prostu liczy się dzieło, końcowy efekt, a nie intencje.

 

Jeśli spojrzysz na obraz, to nie potrafisz nazwać go sztuką, jeśli nie wiesz, po co go namalowano? To jakiś absurd :) Czytając biografie różnych muzyków, ze zdumieniem można wyczytać, że najcudowniejsi twórcy zaczęli grać, żeby mieć większe powodzenie u koleżanek ;)

 

Jeśli dla Ciebie nikt, kto pracuje komercyjnie nie jest artystą, to 99% twórców filmowych jest dla Ciebie tylko rzemieślnikami. Ba, cała kinematografia według tego to tylko jedno wielkie rzemiosło bez krzty sztuki. Każdy aktor to rzemieślnik, bo ma nad sobą reżysera, a każdy reżyser ma nad sobą producenta, no chyba, że sam nim jest.

 

A co jeśli ktoś tworzy coś z sercem, kocha to co robi i pragnie rozwijać swoją pasję? Powinien zaszyć się gdzieś w ciemnościach, tworzyć i nie brać za to żadnych pieniędzy? A za co będzie jadł? Za co będzie rozwijał swoją pasję?

 

Film np. opiera się na pracy zespołowej, twój post nazywa wszystkich czarnuchami-rzemieślnikami, tylko dlatego, że współpracują, aby stworzyć coś co nie powstało by w pojedynkę. Ktoś musi tym zarządzać, inaczej wszystko by się posypało, krzywdzące jest Twoje stwierdzenie.

 

Intencje, dzięki którym powstał dany utwór są według mnie całkowicie nieistotne.

 

A problem w Twojej pracy jest taki, że źle Ci się pracuje ze swoimi pracodawcami. Nie współpracujesz z nimi, a jedynie pracujesz dla nich. Jeśli nie sprawia Ci to przyjemności i czujesz, że robisz coś wbrew sobie, to możesz faktycznie tracić nadzieję na tworzenie sztuki. Jeśli tancerzom choreograf kazałby tańczyć dokładnie tak jak on chce, wymuszać konkretne ruchy, pewnie mogliby się czuć równie źle, ale myślę, że często choreograf po prostu nimi kieruje, wydobywając z nich ich talenty, umiejętności, to co potrafią najlepiej, myślę, że można to nazwać współpracą :) Rozumiem, że do takiej pracy mogło Cię zmusić życie, tak bywa, nie generalizuj jednak, bo nie musi tak być :)

Edytowane przez matizlob
Napisano

@matizlob: Trafne pytania. Mi chodzi bardziej o przekaz. Nie oceniam sztuki/nie-sztuki, bo to zbyt trudne i temat grząski. Chodzi mi o wypolerowanie. Po latach pracy ciężko o szczery przekaz, danie czegoś z wnętrza, porównałem to z orędziem prazydenckim, bo tak mogę najtrafniej to opisać. Oczywiście można sie z tym nie zgodzić.

 

Nie chodzi o to, że mam problem z moim pracodawcą, bo nie mam pracodawcy i sam decyduje o tym co robie i mam czas (czasem) na własne niekomercyjne inicjatywy. Uważam tylko i widzę to w pracach doświadczonych w branży ludzi, że sadząc 10lat sosny po godzinach jak zajmiemy się rzeźbieniem pingwinów z drewna to i tak będą w kształcie sosny. Nie będzie w tym tego unikalnego dla każdego z nas Czegoś, co sprawia, że chętnie przebywamy w otoczeniu tworów tej konkretnej osoby.

Oczywiście to tylko moje zdanie.

Napisano

Sztuka, artysta, rzemieślnik, artysta (ob)sceniczny - śliskie to terminy. Zawsze można spojrzeć z nieco innej strony i z artysty robi się kretyn albo "wyrobnik", z "wyrobnika" artysta itd. Od 20 lat słyszę takie dyskusje i jeszcze nigdy nie widziałem żeby dwie osoby się ze sobą w 100% zgodziły.

 

Po prostu róbcie to co lubicie. Nawet jak realizuje się zlecenie, można je potraktować jako wyzwanie i znaleźć w zdawałoby się kiepskim temacie przyjemność i realizować się jednocześnie dostarczając klientowi coś z czego będzie zadowolony.

Napisano

Hynol ma rację. Ja zawsze do kwestii artyzmu podchodziłem tak, jak starożytni Grecy: sztuką jest wszystko, co jest zrobione dobrze, rzetelnie, ewentualne też z polotem. Jest to wszelkie przeciwieństwo stwierdzenia "phi, takie coś to NIE SZTUKA zrobić".

Gość e=mc^2
Napisano

a ja się z olafem zgadzam poniekąd, że w pracy nie ma szans na sztukę

wyobraźcie sobie, że dostajecie coś do zrobienia w pracy i macie na to x dni, siadacie, robicie, wkładacie w to swoją duszę itp itd, za dzień przychodzi szef i mówi: "nie stary nie masz na x dni,bo klient chce szybciej itp itd masz na to dwa razy mniej czasu" robicie dalej, na następny dzień znowu przychodzi szef i mówi że jednak nie masz na to x dni czy x/2 dni tylko macie na to 4 razy mniej czasu itp itd. Myślicie, że w ten sposób tworzycie sztukę? czy w game devie czy w reklamie, czy w filmie w Polsce nie ma szans na tworzenie sztuki, nie ma po prostu na to CZASU,

w naszych realiach ogólnie przedkłada się zrobienie czegoś w absurdalnym terminie nad zrobieniem czegoś dobrze

do tego dochodzą różne wizje, klienta, szefa, szefa jego szefa(chociaż jeśli znajdziecie mi szefa, który ma spójną wizję to jest jak dla mnie super szef;) i nasza własna, jak to wszystko pogodzić i stworzyć sztukę moi drodzy?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wykorzystujemy cookies. Przeczytaj więcej Polityka prywatności