dzudzu Napisano 4 Styczeń 2010 Napisano 4 Styczeń 2010 Nezumi: ja Matrixa nie rozumiem do końca, ale to wcale nie świadczy o płytkości filmu a raczej o mojej głupocie. Pierwsza część jest łatwa do interpretacji: ludzie zamknięci w świecie złudzeń dostają swojego zbawiciela. To jak historia o Jezusie i zbawieniu, tyle, że ten Jezus nie umiera, wręcz przeciwnie, dalej czyni cuda. Opisać historię zbawiciela jest proste. Problem odpowiedzieć na pytanie "co dalej?". Wizualnie wiadomo - trzeba zrobić jeszcze większą rozpierduchę; ideowo - masakra, bo film musi się zmierzyć z pytaniami podobnymi, z którymi mierzą się religie. Według mnie, choć nie do końca kumam rozwiązania, udało się to Wachowskim całkiem sprawnie. Okazuje się, że niezaspokojona potrzeba człowieka do przekraczania zostaje zamknięta w swoistej pętli. Konieczna jest w pewnym momencie eksterminacja ludzkiego świata i ponowne stworzenie. Dzięki temu świat jest zrównoważony, przewidywalny, stabilny. Ma swój zamknięty sens. Francuz jest super postacią, a jego relacja z Persefoną ma więcej ognia, niż miłość bohaterów Avalona. Programy stworzone w jakimś sensie na model ludzki, zaczynają nudzić się ludzką egzystencją. Smith, Merowing, Persefona nie rozumieją wzniosłości, jaką człowiek nadaje życiu. Ciągle analizują, szukają danych by zrozumieć, ale jedyne co im wychodzi to: akcja-reakcja, przyczyna-skutek, zwykła reakcja na bodźce. Postrzegają życie na sposób mechaniczny, stąd cynizm, znudzenie, amoralność. A że ludność Zionu jest pokazana na sosób trochę pierwotny, zwierzęcy to całkiem spoko. To wyrzutki żyjące w zmasakrowanym świecie bez nieba. Kultura upada, zagubienie i ucieczka w orgie. Może faktycznie, dysponując zaawansowaną technologią łatwo stworzyliby sprawny przemysł odzieżowy, ale film nie miałby klimatu. Mi się podobał taki design.
Baggins Napisano 4 Styczeń 2010 Napisano 4 Styczeń 2010 dzudzu - ej no drugi matrix i trzeci byly cieniuchne. Zwlaszcza trzeci. Dla mnie im mniej bylo matrixa w matrixsie a wiecej Zionu ( a tam sie naprawde nic nie trzymalo kupy ), tym bylo gorzej. Poki byla akcja w Matrisie to szlo wytrzymac, ale te wyjasnienia swiata, caly Zion wymyslony na kolanie, ktory zdominowaly 3 czesc, to byla grafomania najczystszej wody. Potwornie zawiedziony z kina wtedy wyszedlem, bo bronilem serii do konca. Dwojka jeszcze dawala minimalna nadzieje, ale trojka zabila legende. I te teksty, ehh. Dla rozpogodzenia - http://www.youtube.com/watch?v=kRH3zcHEN5w&feature=related salut t.
aspenboy Napisano 4 Styczeń 2010 Napisano 4 Styczeń 2010 Avatar zachwyca wielu, ale gdy spytać czym zachwyca to głównie wybrzmiewa zachwyt nad efektami, detalem, rozmachem. Ale przecież ten akurat walor sztuki filmowej bardzo szybko się dewaluuje. To prawda, ale mimo to są produkcje, które z upływem czasu jakoś dają radę - np. efekty w Terminatorze 2 trzymają poziom, mimo upływu lat. Ciekaw jestem, czy o Avatarze będzie można powiedzieć to samo (ale na to trzeba poczekać). Sam jeszcze Avatara nie widziałem, ale jakoś nie nastawiam się na głębię fabularną i rozkosze intelektualne. Omijam spoilery, ale po trailerze widać, że to raczej kino familijne, a nie rozprawa o problemach egzystencjalnych.
dzudzu Napisano 4 Styczeń 2010 Napisano 4 Styczeń 2010 (edytowane) Baggins: No może przegięli Wachowscy, trudno powiedzieć. Może kino rozrywkowe nie jest polem do tłumaczenia jakichś prawd ostatecznych (bo o takie ambicje zahacza chyba część II i III Matrixa). Wziąć książkę jakiegoś topowego filozofa, to też zakręci człowiekiem aż stwierdzi "bełkot jakiś!". W każdym razie -przynajmniej na razie - wolę przypisać sobie nie zrozumienie i głupotę niż Wachowskim grafomanię. To prawda, ale mimo to są produkcje, które z upływem czasu jakoś dają radę - np. efekty w Terminatorze 2 trzymają poziom, mimo upływu lat. No właśnie. Efekty dają radę, nie przeszkadzają ale już nie zachwycają przy tym, co teraz się w kinie wyczynia. Jakość filmu się broni po latach ze względu na inne walory sztuki filmowej. O to chodzi. Edytowane 4 Styczeń 2010 przez dzudzu
Gość Gosc Napisano 4 Styczeń 2010 Napisano 4 Styczeń 2010 No właśnie. Efekty dają radę, nie przeszkadzają ale już nie zachwycają przy tym, co teraz się w kinie wyczynia. Jakość filmu się broni po latach ze względu na inne walory sztuki filmowej. O to chodzi. najbardziej mnie ciekawi dlaczego nikt nie mowi o facecie oblepionym pazlotkiem bo zabraklo floty na efeky specjalne (w hucie, polowa ujec w folii aluminiowej od babci Czesi), ale za to mielismy caly watek o tym jak w Avatarze ktos spierniczyl compositing materialow i ogladanie trailerow na stopklatce :D no ale cos w tym jest, nie sadze zebym Avatara obejrzal tyle razy co T2 :D czyste sentymenty.... sorry Baggins, znow starym dziadem zajechalo :D
Nezumi Napisano 4 Styczeń 2010 Napisano 4 Styczeń 2010 dzudzu - film Wachowskich ma tyle wspolnego z filozofia co ksiazka telefoniczna z parmenidejskim modelem kosmosu. Zdarzylo mi sie skonczyc filozofie ale z pewnoscia nie trzeba brnac przez piec lat studiow, zeby to widziec. Dlaczego mieliby nie byc grafomanami? Zdarzaly im sie duzo gorsze rzeczy - Larry Wachowski na ten przyklad lubi przebierac sie w damskie ciuszki i wystepowac w roli pani Lana Wachowska. Przy tym bycie grafomanem to niemal zaleta :D Udalo im sie zrobic doskonala jedynke ktora zabili pozostalymi czesciami I TYLE. Nie ma co tam szukac ukrytych znaczen, geniuszu - jesli chcesz oczywiscie mozesz. Kazdy ma jakies hobby.
Luki Luki Napisano 4 Styczeń 2010 Napisano 4 Styczeń 2010 Dla mnie większym problemem jest grafomania, niż to w co się ubiera reżyser. Nie mogłem przemilczeć, sorry.
Nezumi Napisano 4 Styczeń 2010 Napisano 4 Styczeń 2010 Spoko - faktycznie film bardziej ucierpi z grafomanii niz z niezdecydowania plciowego rezysera. Chodzilo mi bardziej o to, ze kolega/kolezanka Wachowska jako osoba stanowi dla mnie rownie dobry autorytet w sprawach prawd ostatecznych co pacjent szpitala w Tworkach uwazajacy sie za Napoleona.
bartolomeo Napisano 4 Styczeń 2010 Napisano 4 Styczeń 2010 on się już chyba zdecydował co do płci. jak już plotkujemy. teraz to jest rodzeństwo Wachowskich...
dzudzu Napisano 4 Styczeń 2010 Napisano 4 Styczeń 2010 Nezumi: No to żeby nie komplikować, na potrzeby dyskusji o Avatarze i tego, czy kino rozrywkowe musi być banalne wystarczy mi pierwsza część Matrixa. Może tak być? P.S. Wdać się w dyskusję filozoficzną z kimś, kto skończył filozofię jest mi trudno, ale jako laik dostrzegam w tym filmie filozofię. "Czym jest życie", "czym jest rzeczywistość (czy możemy ją poznać)" to podstawowe pytania kolejno metafizyki i epistemologii. Pytanie o wartości w życiu to podstawowe pytanie aksjologii. Za wolunteryzmem śledzą problematykę "wyboru". Wszystkie te pytania słyszę zadawane a to przez Morfeusza a to przez agenta Smitha, a to przez Neo. Gdy poszczególne programy (Merowing, Smith) konkludują, że człowiek to w istocie maszyna reagująca na bodźce, groteskowa, wyzbyta z wzniosłości przyjmują postawę filozoficzną, którą odnajduję u Camusa, czy Sartre'a. Ludzkość musi zginąć i odrodzić się na nowo i czuję w tym nawiązanie choćby do idei wiecznego powrotu Nietzschego. http://pl.wikipedia.org/wiki/Wieczny_powr%C3%B3t Ja ten film od początku rozumiałem tak. Żyję sobie ja dzudzu w świecie i pytam o sens tego co widzę i co mnie otacza. Jakiś Bóg (albo i nie Bóg) stworzył świat taki a nie inny i pytam dlaczego ten świat jest np. tak niedoskonały. Okazuje się, że jestem tylko baterią, świat jest niedoskonały, bo inny jest dla człowieka nie do przyjęcia; stąd Bóg (Architekt) musiał go takim stworzyć. Nawet syzyfowa droga Neo ku zbawieniu ludzkości jest częścią planu. Wolność jest pozorem. Trud jest bezsensowny. Ludzkość potrzebuje nadziei, sensu wyższego ponad ten, który pozornie nam się rysuje; Mesjasza. Ale zwycięstwo nie istnieje. Po przejściu cyklu, cała zabawa zaczyna się od nowa. Nezumi. Przecież świat Wachowskich skupia w sobie największe pytania filozofii i religii świata. Nie wierzę, że przypadkiem prostacy Wachowscy, bez wiedzy i przemyśleń zderzyli się z tym tematem.
the_fgdf Napisano 4 Styczeń 2010 Napisano 4 Styczeń 2010 Miałem napisany cały mądry post o filozofii i o tym jak na niej oparli w dużej mierze swój film bracia Wachowscy ( i go ją pograżyli) i o tym że te elementy są także obecne w Avatarze - tj tam też padają pytania natury filozoficznej i albo tego nie dostrzegasz albo robisz to celowo by antagonizować się w tej dyskusji, ale padła mi przeglądarka poszło się. hawk
dzudzu Napisano 4 Styczeń 2010 Napisano 4 Styczeń 2010 No w Avatarze dostrzegam modną w USA koncepcję gai, matki ziemi i innych takich. To samo, co w Final Fantasy. Wymowa Avatara, to: "dbaj o ziemię, bo wszyscy jesteśmy częścią jednego organizmu", ale to nie ta sama waga problemów, co w Matrixie. Przynajmniej nie porusza mnie ta greenpeace'owa filozofia.
the_fgdf Napisano 4 Styczeń 2010 Napisano 4 Styczeń 2010 Jeśli tylko to widzisz to mało, a gdzie poszukiwanie swojego miejsca w świecie, ucieczka przed światem w sferę marzeń i tego konsekwencje, lojalność a własne przekonania, ludzka chciwość, wykorzystywanie pozycji siły i stosunek do słabszych kultur... wątki IMHO ważniejsze i bardziej nam bliskie niż gaja i proeko otoczka - nie można popadać w skrajności.
biglebowsky Napisano 4 Styczeń 2010 Napisano 4 Styczeń 2010 (edytowane) W jednym narożniku Dzudzu, widzący prawdy ostateczne w Matrixie a w drugim Nezumi przekonany że transseksualista nie może mieć pojęcia o filozofii. Zrobiliście mi dzień :) Import/Export - Z cyklu: "Polecane przez Johna Watersa". Koleś z Austrii wybywa na wschód w poszukiwaniu pracy gdy w tym czasie dziewczyna z Ukrainy szuka szczęścia na zachodzie. Ciężki to kawał obyczajowego filmu. Zdecydowanie nie dla wszystkich, chociaż zawiera mnóstwo ciekawych obserwacji i groteskowych sytuacji. The Brothers Bloom - Z pozoru film jakich wiele: Naciągacze szykują ostatni numer w życiu. Jednak filmik oryginalny, świeży, świetnie zagrany, ze świetnymi charakterami i doskonale wyreżyserowany. Bardzo polecam. Away Wo Go - Sama Mendesa alternatywna, optymistyczna wersja jego Drogi do Szczęścia. Jak zwykle u tego pana perfekcjonizm do potęgi. Ma kilka świetnych gagów jednak, wbrew temu co piszą, nie jest to komedia. Warto. Jest film Mendesa którego nie warto? World’s Greatest Dad - Nie pisze o czym bo łatwo zaspoilerować. W końcu, po latach Robinowi Williamsowi trafił się dobry film. Bystra, groteskowa komedia, chociaż miejscami dołująca. Też bardzo warto. Ponyo - Jupiiiiii. Słodziutkie :) Edytowane 5 Styczeń 2010 przez biglebowsky
dzudzu Napisano 5 Styczeń 2010 Napisano 5 Styczeń 2010 the_fgdf: no nie wiem co mam napisać; każdy film zahacza o jakiś "ważny" problem dla człowieka, no ale z tego co wiem, żadna większa religia ani filozofia nie zajmuje się za bardzo chciwością, marzeniami, lojalnością. No i przede wszystkim nie ma w Avatarze takiego Morfeusza, który pyta wprost "czym jest rzeczywistość?". biglebowsky: idę już spać.
biglebowsky Napisano 5 Styczeń 2010 Napisano 5 Styczeń 2010 (edytowane) Dzudzu, się oczywiście zgadzam że wszędzie można dojrzeć różne wartości i filozofie i fajnie że je wyszukujesz i znajdujesz, więcej dla ciebie. Jednak się przyłączam do zdania że Matrix to filmowa grafomania. Za mało spójności jak na przemyślane dzieło, za dużo wrzucono do jednego gara, to nie mogło wyjść. po IIIce wyszedłem z kina z dokładnie tym samym bananem na mordzie co po 2012. Przy czym tak samo będę obstawał przy tym że w Avatarze jest tyle samo filozofii co w Kapitanie Planecie ( co mi kompletnie nie przeszkadza w odbiorze filmu ). Kolorowych więc :) Arghh, zawsze przy twoim nicku robię ten sam błąd, sorry, to nie celowe. Edytowane 5 Styczeń 2010 przez biglebowsky
Nezumi Napisano 5 Styczeń 2010 Napisano 5 Styczeń 2010 (edytowane) dzudzu - Nie neguje znakomitosci pierwszej czesci Matrixa - swego czasu bylem oczarowany tym filmem. Niestety tworcy odwalili kawal "dobrej" roboty i skutecznie mi go obrzydzili kolejnymi czesciami. Teorie filozoficzne, ktorych doszukujesz sie w Matrixie z taka luboscia mozna z latwoscia odnalezc i w Avatarze. Juz tylko sama jednosc stworzen na Pandorze stanowi ogromne pole do rozwazan na gruncie filozoficznym. W filozofii klasycznej pojawia sie przeciez teza jakoby zadna wielosc nie mogla istniec bez jednosci lezacej u jej podstaw. Z punktu widzenia koherencyjnej koncepcji prawdy Bradley'a "prawdziwe jest to co spojne wewnetrznie" - czy nie stawialoby to ludzi skloconych i walczacych z natura w ciekawym swietle? Ale nawet na tej prostszej plaszczyznie - czyz idea istnienia w ciele avatara nie daje wspanialych mozliwosci do rozwazan nad postrzeganiem? Czy mielibysmy do czynienia z percepcja allocentryczna czy staralibysmy sie narzucic avatarowi ludzkie cechy? A sam avatar - czym jest? Jak udalo sie stworzyc istote z ciala i krwi, ktora jednak stanowi tylko transporter dla obcej mu swiadomosci? A jesli avatar posiada swoja, o ktorej ludzie nie wiedza, zepchnieta gdzies daleko w odmety umyslu? Czlowiek jako demon opanowujacy cialo obcej istoty? Gdzie tu miejsce dla czlowieczenstwa i co to wlasciwie jest? Wcale nietrudno zadac sobie dziesiatki niepotrzebnie skomplikowanych pytan i - jak to ktos tu kiedys powiedzial - "sofoklesowac" :D. Ja mysle, ze calosc polega ne tym, zeby isc na ten film i dac sie poniesc, wyobrazic sobie, ze to jest realne, ze taki swiat istnieje i rzadzi sie przedstawionymi regulami. Zamiast zaczac probowac splycac, szukac dziur itd. Wtedy chyba po prostu sami sobie nie dajemy szansy na dobra zabawe. Co do Wachowskich - prostakami nie sa ale tez daleko im do wybitnych umyslow. Juz college okazal sie zbyt wysoko postawiona dla nich poprzeczka i zadnemu z nich nie udalo sie go skonczyc... Iskra boza pozwolila im zrobic jeden wybitny film a cala reszta to juz conajwyzej sredniaczki (plus wspaniale, jakze filozoficzne dziela komiksowe o wiele mowiacych tytulach Shaolin Cowboy i Doc Frankenstain...). Wiec nie, biglebowsky, nie uwazam ze transseksualista nie moze miec pojecia o filozofii. Uwazam ze najwyrazniej NIEWYKSZTALCONY transseksualista (ktory zabil dzielo swojego zycia dokrecajac do niego dwie gow..ne czesci) nie moze miec pojecia o filozofii. Nie wiedzialem o jego przebierankach i zaskoczyly mnie szczerze mowiac ale wspomnialem o tym raczej w kategoriach anegdoty bo problemy psychiczne brata/siostry W. nie stanowia meritum dyskusji. Edytowane 5 Styczeń 2010 przez Nezumi
bartolomeo Napisano 5 Styczeń 2010 Napisano 5 Styczeń 2010 Dead presidents - dobry dramat. Trochę zalatuje Spikem Lee ale jest mniej agresywny w pierwszym odbniorze. O młodych czarnoskórych chłopakach, którz kończą liceum i jadą na wojnę w Wietnamie. A potem wracają. Film mi się podobał, chociaż nie jest to kino wybitne. Reżyserami są Albert Hughes i Allen Hughes - w kinach niedługo pojawi się ich nowy film "The Book of Eli"
dzudzu Napisano 5 Styczeń 2010 Napisano 5 Styczeń 2010 Nezumi: No ja mam poczucie, że popełniasz dużą niesprawiedliwość zrównując Avatara i Matrixa, w kontekście filmu filozofującego. Koherencyjna teoria prawdy, ma - o ile wiem - zastosowanie tylko w analizie logicznej zdań i na chłopski rozum mówi tak: jeśli człowiek zbuduje wypowiedź ze zdań wzajemnie sprzecznych, to prawdy ten człowiek nie mówi; gada jakiś bełkot. Nie wiem, jak tę teorię odnieść do walki człowieka z naturą. Ale mniejsza o to, bo - zgodzę się - że nawiązania do filozofii można znaleźć w Avatarze. Nie wierzę jednak, że intencją Camerona, było filozofowanie poprzez film. Filozofowanie Wachowskich w Matrixie jest za to tak bezczelne i bezpośrednie, że nawet nie muszę się go specjalnie doszukiwać. To filozofowanie typu: "Dlaczego Pan Walczy Panie Adnerson. Czy myśli Pan, że walczy o coś więcej niż życie? Czy jest to wolność, prawda, a może pokój, albo miłość? To wszystko złudzenia, kaprysy percepcji. Ulotne twory słabego umysłu, który rozpaczliwie szuka przyczyny bytu tam, gdzie nie ma sensu ani celu".- mówi agent Smith otłukując mordę Neo. Przy takim filmie jedyny mój wysiłek to zapytać siebie, czy Smith nie ma czasem racji, wartości to złuda, nie warto o nie drzeć szat. Tak samo podstawowe zagadnienia zadają wprost i co chwila inni bohaterowie trylogii. Czasem mam wręcz wrażenie, że Wachowscy nie używają filozofii na potrzeby filmu, lecz odwrotnie; stworzenie świata Matrixa było pretekstem dla Wachowskich do porozmawiania o świecie realnym. No ja nie wiem, ale mam wrażenie, że w kontekście, o którym mówimy Matrixa i Avatara dzieli kosmos. Ale dobra, poprzestanę, że to tylko moje wrażenie. Rozgadałem się, jak stara baba.
KLICEK Napisano 5 Styczeń 2010 Napisano 5 Styczeń 2010 planeta 51 - piekny obraz i tyle warto oblukac, fabula w miare :) jest ogladalne :) ale wykonanie po prostu cudo
PICsell Napisano 5 Styczeń 2010 Napisano 5 Styczeń 2010 Tlen - wart uwagi choćby ze względu na świetne zdjęcia http://www.filmweb.pl/f502768/Tlen,2008
Knysha Napisano 5 Styczeń 2010 Napisano 5 Styczeń 2010 (edytowane) Avatar - plastycznie i technicznie świetnie, gorzej z fabułą... ;-) edit: The Hurt Locker - dobre kino, świetna scena walki snajperów Edytowane 5 Styczeń 2010 przez Knysha
Nezumi Napisano 5 Styczeń 2010 Napisano 5 Styczeń 2010 dzudzu - przeczytac ksiazke filozoficzna moze kazdy - filozofowac juz niekoniecznie. Koherencyjnych teorii bylo wiele - akurat przyszedl mi do glowy Bradley ale byli przeciez jeszcze Leibnitz, Hegel, Spinoza i inni. Mozesz sobie koherencje stosowac przy analizie logicznej zdan - prosze bardzo. A mozesz w okresleniu prawdy w ogole. Co bedzie jesli jakis byt w zgodzie z prawami logiki okaze sie... nieprawdziwy? Jak zatem mozliwe bedzie jego istnienie? To zdecydowanie nie miejsce do takich rozwazan. Zaufaj mi jednak, ze byc filozofem to nie znaczy znac autorow innych teorii. Nie przystoi tez tlumaczyc cos "na chlopski rozum" bo domena chlopstwa jest orka nie filozofia. Zostawmy to bo zmierza do nikad. Podoba ci sie bardziej Matrix i jego "filozofie" - super. mamoulian - tak by mozna porownac wiele filmow wojennych na przyklad (jedni atakuja drugich - slabszych. Ci sie bronia nadrabiajac odwaga i miloscia do ojczyzny az w koncu wygrywaja ze zlym najezdzca... itp). Albo romansow (on kocha ja skrycie a ona nie wie o jego istneniu az do pewnego dnia kiedy los przypadkowo przecina ich drogi blablabla..). Sa to zwykle blizniaczo podobne historie co nie znaczy ze jedne nie sa lepsze od drugich.
sly Napisano 5 Styczeń 2010 Napisano 5 Styczeń 2010 Dancer in the dark - Świetny dramat, zdjęcia i gra świetne, muzyka bardzo fajna. Nie widzę minusów (choć film sprawia wrażenie mocno pociętego). Wart odświeżenia. Film widziałem wcześniej 9 lat temu i wtedy też łezka cisnęła mi się do oczu. [9,5 p*/10]. *Ponadczasowy.
Gość obo Napisano 5 Styczeń 2010 Napisano 5 Styczeń 2010 Trzy części Piraci z Karaibów - wstyd się przyznać, ale dopiero teraz obejrzałem te filmy. No i jestem zadowolony, naprawdę fajna przygoda. Jeśli ktoś jeszcze nie oglądał (choć pewnie takich mało) to polecam.
the_fgdf Napisano 6 Styczeń 2010 Napisano 6 Styczeń 2010 A ja w poczekaniu na Lovely bones Heavenly creatures czyli Peter Jackson odkrywa światu Kate Winslet i Rose z "Dwóch i pół". Fantastyczne kino psychol - co najmniej na poziomie naszych największych " wieszczów", i dowód na to że PJ tez mógł tylko go potem vfx zbyt porwało.
Manver Napisano 9 Styczeń 2010 Napisano 9 Styczeń 2010 \\Znajdzie się tu parę małych spojlerów na temat "Ciacha" - nie czytać, jeżeli planujecie iść\\ Byłem wczoraj na tym filmie, to taki zlepek polskich gwiazd youtuba, stereotypów o policji, tematów do niedawna "tabu" i paru motywów z innych filmów (np. 300). Muzyka świetna, choć z tego co pamiętam, to się parę razy powtarzała. To tak jakby do każdej sceny erotycznej puszczać yyy np. Feel'a ;) choć tam były lepsze kawałki, na prawdę dobrze dobrane. Byłem na nim w multikinie, przez 5 minut nie było dźwięku, no ale da się to przeżyć.
the_fgdf Napisano 9 Styczeń 2010 Napisano 9 Styczeń 2010 A na TVN właśnie leciał "American beauty" IMHO jeden z najlepszych filmów mijającej dekady.
vision3d Napisano 9 Styczeń 2010 Napisano 9 Styczeń 2010 tez wlasnie obejrzalem po raz nty:) Spacey klasa.
Kroopson Napisano 10 Styczeń 2010 Napisano 10 Styczeń 2010 mistrzostwo swiata. Niedawno kupilem ksiazke "teoria koloru w filmie" i sporo jest na temat american beauty. Klasa sama w sobie. Z innej beczki: "Instynkt" - nie przypuszczalem ze Anthony Hopkins moze zagrac w tak slabym filmie.
CaptainBorrow Napisano 10 Styczeń 2010 Napisano 10 Styczeń 2010 a propos avatara : http://img2.imageshack.us/img2/4226/jmrmb.jpg heh Law abiding citizen - genialny film, podobny do Taken trochę. Ostatnio też widziałem już kilkuletni film Eden Lake - nigdy jeszcze mnie tak coś nie wbiło w fotel - świetny.
the_fgdf Napisano 10 Styczeń 2010 Napisano 10 Styczeń 2010 W ramach oczekiwania na "A serious men" - wyjątkowo coenowski w coenowskim dorobku " The man who wasn't there" Kapitalne zdjęcia Deakinsa (też pewnie jest o nim w tej ksiażce ;), fantastyczny Billy B Thorton, no i dekoracje! Masterpis! Fabularnie typowo dla Coenów jedna decyzja rodzi niespodziewanie przykre skutki - tutaj akurat bracia miewali lepsze chwile, ale plastycznie to czołówka.
Frankot Napisano 10 Styczeń 2010 Napisano 10 Styczeń 2010 Avatar - nareszcie obejrzałem. Co z tego, że fabuła prosta i przewidywalna? Nie bawiłem się tak dobrze w kinie od jakichś dziesięciu lat, w zasadzie to poczułem się młodszy o dziesięć lat. Cieszyłem się, że po ogromnej ilości obejrzanych filmów, powstał taki, który dał mi tyle radości z oglądania, jak w czasach, kiedy byłem dzieckiem. Po zakończeniu seansu, żałowałem że film się już skończył. Strona plastyczna powala z siłą 15Mt. Spece, którzy ożywili florę i faunę, zrobili kawał ogromnej i świetnej roboty. Był to pierwszy film w technologi 3d, jaki obejrzałem. Podobało mi się odczucie głębi i nie wyobrażam sobie jak będzie można oglądać ten film w 2d i to na małym ekranie. Efekty dźwiękowe to kolejne 15Mt. Wszystko elegancko i na miejscu. Wrażenia z Pandory nocą, bezcenne. Co z tego, że niektóre postacie przerysowane? Nie przeszkadzało to w odbiorze. Zostały zagrane przez aktorów bardzo dobrze. Pozostaje mi tylko wystawić ocenę 9/10 + znak jakości. Jeśli ktoś nie zobaczy tego filmu w kinie wiele straci. Sam zastanawiam się, kiedy pójdę drugi raz.
tob01 Napisano 10 Styczeń 2010 Napisano 10 Styczeń 2010 "Ciacho" - wczoraj obejrzałem, i musze przyznać, że jak na produkt polski, nawet się uśmiałem, jak i wiekszość ludzi na sali. Fabuła oczywiście przekombinowana, ale nie o to w tym chodzi, dobre teksty i rola Małaszyńskiego. Polecam.
Reanimator Napisano 10 Styczeń 2010 Napisano 10 Styczeń 2010 Obejrzalem dzisiaj Avatara w IMAXie. Dla mnie dno. Od pierwszych sekund czulem, ze cos jest nie tak, pozniej bylo tylko gorzej. Efekt 3d jakby splaszczony, nie bylo jej tak czuc jak Sali 1 Zlotych. Do tego przy dynamicznym ruchu kamery obraz zamienial sie w rozmyta kupe, podczas gdy w multikinie (sala 1 - byc moze to jedyna sala, gdzie tak to wyglada, nie wiem jka na innych) obraz zyleta. Okulary w obu kinach przyciemniaja podobnie. Potwierdzam tym samym opinie paru osob, ktore maja porownanie. Jezeli ktos moze isc do sali 1 w zlotych tarasach w warszawie, to niech sie nie zastanawia.
Baggins Napisano 10 Styczeń 2010 Napisano 10 Styczeń 2010 Reanimator - slyszalem, ze jezeli do Imaxa to tylko w Lodzi, bo tylko tam jest cyfrowy. Tasma, to tasma, jezeli chodzi o 3D to na pewno nie przebije nie tylko Zlotych Tarasow, ale byle kina z dobrym cyfrowym projektorem. U mnie jezeli chodzi o filmy, ciagle odsmazanie kotletow z wakacji, ktorych nie moglem zobaczyc wtedy. Wczoraj: "G.I. Joe" . Straszny kapec, ale i tak lepszy niz Terminator Salvation niestety. salut t.
siwy Napisano 10 Styczeń 2010 Napisano 10 Styczeń 2010 "Dom zły" - bardzo fajny film, ale to dość mocne kino w dołującym klimacie. Z towarzystwa w którym go oglądałem połowie się nie podobał a konkretnie to kobietom. Czyli raczej na randkę go nie polecam.
uzumakishadow Napisano 10 Styczeń 2010 Napisano 10 Styczeń 2010 Ja od siebie polecę Frost/Nixon. A zaraz potem wyczajenie klipów z prawdziwego wywiadu. B. dobre kino (relatywnie) z grą aktorską(!). Trochę luźniejsze i w innych klimatach KiDULTHOOD oraz sequel AdULTHOOD. Wielka Brytania, gówniarzeria, dragi, przemoc, nastoletni seks, jednostkowe ambicje, marzenia i dramaty. Idąc za ciosem - Harry Brown. Ciekawy choć miejscami zbyt hollywodzki... niestety. Ale Michael Cain daje bardze radę. Klimat jak wyżej tylko z innej perspektywy. Dosyć naturalisycznie wyszedł, tak chropowato. Ogólnie, przyjemnie(na ile to można nazwać przyjemnym). A z klimatów "dziwnych" - Videodrome Cronenberga. Wizualnie ciężkie, fabularnie pokręcone, klimat bagnisty. Snuff movies i tajemniczy sygnał video... Wciąga. Na zakończenie - ciekawostka hardkorowa - Tetsuo - the Iron Man. Ciężko się to ogląda, tak ciężko, że mózg jest ultra zgwałcony obrazami i nawet (w moim przypadku) nie potrafi tego ogarnąć. Może kiedyś się jeszcze zmuszę do obejrzenia raz jeszcze, uważniej. Pozdro, Mat
biglebowsky Napisano 10 Styczeń 2010 Napisano 10 Styczeń 2010 Videodrome - O proszę, też oglądałem niedawno. W tych pierwszych filmach uwidacznia bardziej swoje "jazdy" niż w późniejszych. Zobacz też The Brood, z panią rodzącą mściwe karły; Rabid o pani której przeszczep przyjął się troszeczkę na opak i debiut - Shiver, chyba najbardziej odjechany jego film - o pasożytach zmieniając ludzi w seksualnie niewyżyte zombi.
Levus Napisano 10 Styczeń 2010 Napisano 10 Styczeń 2010 Cronenberga widziałem eXistenZ, niestety dość dawno i pamiętam jedynie, że mi się podobał. Film o organicznej konsoli do gier, rzeczywistość się zaciera itp, było mocne niegdyś. To chyba polecam!:)
Hynol Napisano 10 Styczeń 2010 Napisano 10 Styczeń 2010 "Whatever works" - W.Allena. Jak ktoś go lubi to się nie zawiedzie. Na miły wieczór. "Four Christmases" - Jakoś przegapiłem. A całkiem znośna komedia. Dozwolona na wieczór z kobietą.
bartolomeo Napisano 11 Styczeń 2010 Napisano 11 Styczeń 2010 cronenberg to kozak. jeden z ciekawszych reżyserów współczesnych. Bardzo lubię jego kino. Za każdym razem ciekawe, ale bardzo zróżnicowane.
KLICEK Napisano 12 Styczeń 2010 Napisano 12 Styczeń 2010 ok dlugo czekalem zeby dostac sie do imaxa na avatara, chodzilo mi o jakies rozsadne miejsca blisko ekranu ;) co moge wiecej napisac, 3 razy zmieniam ubranie jestem tak posikany, fabuly niewiele, ale efekty... kurde calosc filmu po prostu wygrywa wszystko co mozna wygrac :) po prostu cudo, posik, cudo ;) nie pamietam kiedy ostatnio bylem tak podjarany na seansie, zawyczaj w polowie juz zasypiam, tutaj ciagle bylem nabuzowany pozytywna energia :)
Kusanagi Napisano 13 Styczeń 2010 Napisano 13 Styczeń 2010 GI joe to jeden z najgorszych crapow jakie widzialem Baginns - terminator tez slaby ale nie az tak tragiczny ;) wczoraj bylem na super komedii - Youth in Revolt polecam - naprawde mocne a Planet51 calkiem spoko tez
Reanimator Napisano 13 Styczeń 2010 Napisano 13 Styczeń 2010 Klicek, widzisz, a bylo isc wczesniej do kina z dobrym projektorem, to byloby lepiej ;P
Luki Luki Napisano 13 Styczeń 2010 Napisano 13 Styczeń 2010 Parnassus - moim zdaniem to zły film. Nieinteresujący, niewciągający, przelatuje i tyle. Być może to kwestia łatania scenariusza po śmierci Ledgera, z pewnością kilku scen nie zdążyli nakręcić, bo przynajmniej jedną lukę widać gołym okiem. Szkoda, bo byłem bardzo pozytywnie nastawiony do tego filmu.
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się