Skocz do zawartości

Oscary 2013 rozdane


CzAk1

Rekomendowane odpowiedzi

No i problem zdiagnozowany i rozwiazany - zle sa budzety dzielone , ciekawi mnie jeszcze kto by mial te budzety dzielic , pewnie jakis ekspert, ekspert od VFX moze ? zeby wiedzial co jest naprawde ważne przy produkcji.

Niech dzieli kto chce - tylko niech ten co dzieli nie jest jednoczesnie tym co decyduje ile kto dostanie. Jak ide do sklepu to nie mowie "za mieso dam tyle i tyle - wiecej nie moge, pani kochana, bo sama pani rozumie ze jeszcze i po ziemniaki musze skoczyc, i po cos do picia... No musimy jakos pojsc na ugode, bo facet od ziemniakow to nie ma szans zeby mi spuscil cene, a obiad musze zrobic". Myslisz ze pani z miesnego powiedzialaby "w porzadku"? A jesli jakims cudem by sie zgodzila - jak myslisz, ile razy zanim poslalaby cie do wszystkich diablow?

Na blogu thinkinganimationbook fajne porownanie sie znalazlo - co by powiedzial Samuel L. Jackson gdyby powiedziano mu ze musi zejsc z ceny ze 30%, zrezygnowac z benefitow, pracowac po 16 godzin dziennie i dodatkowo przeprowadzic sie z rodzina do innego kraju o wyzszych kosztach utrzymania. Czy przystalby na taka intratna propozycje? Wiec dlaczego graficy maja przystawac skoro bez efektow teraz bardzo wiele filmow zwyczajnie nie istnieje? Aktorzy to teraz czesto kukielki na drugim planie a pierwszy plan to efekty.

I jeszcze jedna sprawa - pomadrowac to my sobie mozemy wszyscy ale to nie my robimy te filmy, to nie nas dotykaja te problemy i mysle ze smialo mozna zalozyc, ze tamci ludzie wiedza co robia i skoro protestuja to maja ku temu powody (ktore nie tak trudno zrozumiec). Tu i owdzie w komentarzach znowu wyziera arogancja - zero jakiejs empatii, "my to, paaaanie, problemu bysmy nie mieli! Une to panie se rady nie umiom dac". Jak zwykle Polak wie najlepiej, najtwardszy jest i najmadrzejszy. I tylko nasze kino dupowate - ani efektow fajnych, ani historii fajnej. No, ale MY to mamy prawdziwe problemy - wiecznie ktos nam klody pod nogi rzuca - ruscy, szwaby, amerykany, Watykan... Naszej winy w niepowodzeniach nie ma zadnej. A Amerykanie to jakie oni moga miec problemy, nie? Pewnie nie umieja zarzadzac dobrze i tyle... Eh.

 

Baggins - no wlasnie o to mi chodzi (w miedzyczasie napisalem). Dla tamtych ludzi to nie jest kosmiczny, odlegly swiat tylko codziennosc. Oni chca zmieniac swoje realia, swoje otoczenie. Dlaczego okazanie sympatii czy solidarnosci zaraz jest wysmiewane? Nie musze jechac do Syrii zeby sprzeciwiac sie ludobojstwu, nie musze wspinac sie bo nepalskich gorach zeby solidaryzowac sie z mieszkancami Nepalu w walce o niepodleglosc, nie musze jechac do Afryki zeby wypowiedziec sie na temat wojen i glodu. Te "lajki na fejsie" moga dodac otuchy tamtym ludziom. Amerykanie tez nie wysylali wojska do Polski w latach 80 ale to niby bierne poparcie w naszej walce o niepodleglosc na pewno dawalo jakas sile tym tutaj walczacym w kraju. Cala masa osob uswiadamia sobie wlasnie jak wazne sa FXy i jesli nie zmieni to niczego w sytuacji to najwyzej tysiace wzbogaca swoja wiedze o pojecie "green screen" ;)

Edytowane przez Nezumi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 105
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Nazumi - Mniej wiecej to mozna wyciagnac z twojej wypowiedzi: masz inne zdanie na ten temat i nie zmieniles awatara na fb, to jestes glupim, wymadrzajacym sie polakiem.

 

W ogole uzywanie tego typu argumentow, celujacych w bycie polakiem i zakompleksienie z tym zwiazane, pokazuje ze ty masz z tym jakis problem a nikt inny.

 

Moze jeszcze paczki z kocykami i ciepłym kakao im powysyłać? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

parafrazując nikt nie jest taki głupi by zatrudniać amerykańców, do roboty ktora moze wykonać hindus.

 

Rzecz w tym, że to jest grube uproszczenie. Hindus może wykonać 80% wszystkich efektów specjalnych dla Hollywood, ale pozostałych 20% nie tylko nie potrafi, ale aby potrafił, musiałby przez 10 lat robić wysokobudżetowe filmy, które wygenerują know-how.

 

Paradoks polega na tym, że Hollywood zginąłby bez dużych, drogich studiów, bo tylko takie są w stanie zrobić blockbustery, więc albo im płacą, albo płaci im rządy Kanady i UK. Przy czym na niektóre filmy (Życie Pi), nawet pieniędzy Kanady i UK by nie starczyło (tj. R&H od 15 lat specjalizuje się w futrzanych zwierzętach i nikt inny nie zrobiłby tego tygrysa na tym poziomie).

 

Temat tylko pośrednio wiąże się z warunkami grafików. Gdyby Ci skrzyknęli się i wywalczyli lepsze warunki (zapewne strajkiem), studia nie miałby wyjścia, musiałby wystawić producentom większe rachunki, a Ci albo musieliby zgodzić się na nie, albo poszukać innego kontrahenta. Już widzę tygrysa z Pixelmodno... Nawet całe Soho i Australia nie udźwignęłoby ilości pracy, z którą przyszliby do nich Amerykanie, gdyby strajk ogłosili graficy z dużych amerykańskich studiów. Natomiast w tej chwili całe to underbidding dzieje się zarówno kosztem studiów, które pracują na marginesie opłacalności, jak i grafików. Szefowie studiów Fx nie mają wspólnych interesów i nie mogą się dogadać, natomiast graficy już tak. Trzeba ich tylko wyedukować, bo na razie przypominają mentalnością czarnoskórych "pracowników" plantacji bawełny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co do subsydiów to mam nadzieję, że problem rozwiąże strefa wolnego handlu jaka ma powstać między USA a UE w ciągu 2-3 lat. Taka strefa nie tylko znosi cła, albo je zrównuje, ale też ustala zasady subsydiowania przemysłu. Cło jest odwrotnością subsydiów (w dużym uproszczeniu). Jeśli pomyślę jakie będą negocjacje na temat rolnictwa i zrównania dotacji do rolnictwa w UE i USA, to wydaje mi się, że rządy poszzególnych krajów UE rzucą subsydia bardzo szybko, bo to nie będzie żaden problem. w dłuższym okresie czasu powoduje to wzrost konkurencyjności i powinno pomóc i grafikom w USA i w UE. Taka strefa wolnego handlu powoduje zwiększenie wymiany handlowej, co będzie działało stymulująco na większość rynków, ucierpią Ci, którym dopłacano do roboty.

Jeśli do tej strefy dołączy Kanada...

Co do mentalnosci grafików to się zgadzam w 100%. W większości robimy na umowach o dzieło, za coraz weselsze pieniądze, bez ubezpieczenia. Kraj mamy jaki mamy, beznadziejny system dla tych, którzy robią nie na umowie o pracę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie rozumiem o co Ci chodzi nazumi, przepraszam:) mi chodzilo tylko o to, ze nie istnieje obiektywyny sprawiedliwy podzial budzetu ktory moglby jakis jeden facet zaproponowac ktory bylby w terorii strona niezainteresowana. Ludzie maja sprzeczne ze soba interesy a nie jeden wspolny, no i kazdy robi pod siebie to chyba normalne :)

 

symek no to edukuj... co tu robic zeby wiecej zarobic ?

 

bartomelo przeciez mozesz sie ubezpieczyc w zusie nikt Ci nie broni. Mozesz tez wplacac tak duzo jak tylko bedziesz chcial. Im wiecej wplacisz tym wieksza emerytura , to sie poprostu oplaca.

Edytowane przez Bobby_digital
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

symek no to edukuj... co tu robic zeby wiecej zarobic ?

 

Poznałem bodaj dwóch grafików komputerowych, z którymi rozmowa o pieniądzach była wyzwaniem. Większość ponad "większą kasę" interesuje głownie stabilność, rekompensata nadgodzin (i ich godziwa ilość), ciekawe projekty (żeby nie musieli się wstydzić swojej pracy), porządek i profesjonalizm (który zdejmuje im z głowy nerwy), dobry leader, który ich wspiera.

 

Edukacja, o której mowa polega na wpojeniu poczucia odpowiedzialności za grupę, tego się po prostu uczy. Grafik jest z natury zwierzęciem introwertycznym, łatwiej mu założyć kaptur na głowę, niż pójść do kuchni zrobić kawę, kiedy są tam goście. Stąd większe wyzwanie, ale dowodów na to, że się nie da, nie znam.

 

"no to edukuj", dobre.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ciekawe projekty (żeby nie musieli się wstydzić swojej pracy), porządek i profesjonalizm (który zdejmuje im z głowy nerwy), dobry leader, który ich wspiera.

 

Ciekawe dlaczego tak jest? Przyznam że u mnie na roku na produkcji zadatki na takiego lidera ma może kilka osób. Reszta to właśnie takie introwertyczne patałachy. Inna sprawa że takich przyszłych production managerów uczy się według programu sprzed 20 lat, który zdaje się ignorować istnienie CG;) Z umiejętnością pracy projektowej jest zresztą podobnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Juzwa - uderz w stol a nozyce sie odezwa.

Twoja wczesniejsza wypowiedz nie zostawia miejsca do interpretacji - my tutaj, oni tam. Jak sie przejmujesz nimi tam to jestes pajacem. Czy nie tak doslownie napisales? Ja jedynie pytam dlaczego okazanie zrozumienia i drobny gest solidarnosci budzi takie przesmiewcze komentarze. Ty natychmiast dopisales sobie cala reszte. Coz...

 

Bobby_digital - chodzi mi o to, ze nie istnieje powod dla ktorego to wlasnie graficy (na ktorych pracy opieraja sie niektore filmy) maja pracowac na zalosnych warunkach i byc tymi, ktorych place sa obcinane a godziny pracy wydluzane. Chodzi mi o to ze problemy finansowe producenta nie powinny zaprzatac glowy pracownika ktory winien otrzymac zaplate za kazda gdzine swojej pracy. A w szczegolnosci o to ze jesli film zarabia pierdylion dolarow to nie widze absolutnie zadnego usprawiedliwienia dla upadku studia w ktorym byl produkowany w duzej mierze. Poza oczywiscie zwyklym, ordynarnym oszustwem ktore powinno byc scigane i karane jak kazde inne oszustwo.

 

Lucek - a dlaczego bycie introwertykiem jest rownoznaczne z byciem patalachem? Pytam jako osoba ktorej stadne instynkty sa w zaniku, jednoczesnie jako ktos kto nie znosi nad soba jakichkolwiek "liderow".

Edytowane przez Nezumi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no tak, zgadzam sie z Toba ale czy ta kwestia dotyczy vfx artystow w jakis wyjatkowy sposob ? to jest kwestia rozwiazan prawnych, jak sa zaspokajani wierzyciele w przypadku bankructwa.

 

Z linkow ktore pojawily sie w tym watku wynika raczej ze to dluzsza historia jesli chodzi o problemy finansowe tego studia i nie wiaze sie to wylacznie z 'life of PI'

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wracając na chwilę do tematu artykułu - Czy tylko mnie zdziwił Oscar dla Meridy Walecznej? Z innych nominowanych filmów to widziałem jeszcze Pirates i Ralfa Demolkę. Oba filmy były super, gorąco polecam każdemu, przy czym na Ralfie bawić się będą głównie gracze. Oscara dla Meridy nie kumam zupełnie. Chyba najsłabszy film Pixara, nic specjalnego.

 

Frankenweenie i Paranormana jeszcze nie widziałem, ale już na samych zwiastunach bawiłem się lepiej niż na Brave.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że to trochę igły z widły.

Po pierwsze branża VFX się nie kurczy, jakieś dramaty się nie dzieją w skali globalnej. Wręcz przeciwnie, efektów przybywa, przybywa firm które je wykonują. Fakt marże są minimalne, i to jest właśnie problem dla dużych studiów vfx, ale nie dla branży ogółem.

Nawet w kwestii R&H sytuacja nie jest, hmmm, drastyczna. Trzeba rozróżnić Chapter 7 Bankruptcy od Chapter 11. Tu chodzi o zabezpieczenie firmy przed wierzycielami do czasu restrukturyzacji. Może to nie nastąpić, zależy od decyzji sądu, ale wydaje się, że R&H ma szansę się obronić. Straciło płynność finansową, ale jak ktoś zadał sobie trud sprawdzenia, to zaledwie milion dolarów wisi innym, + ok. 10 milionów niewypłaconych pensji swoim pracownikom. Miesiąc wypłat. To jest wynik błędów w zarządzaniu, jak powiedział Baggins na samym początku. Takie błędy zdarzały się już wielu firmom w ubiegłych latach. Trudno podejrzewać firmę działającą tak długo na rynku o szkolne błędy, ale cóż, duża firma ma dużą inercję, a rynek zmienia się teraz jeszcze szybciej -- również przez rządowe zachęty podatkowe, które mają efekt natychmiastowy. Popatrzcie sobie na http://www.entertainmentpartners.com/Content/ProductionIncentives/ProductionIncentives.aspx i spróbujcie oszacować jakie będą następne migracje. :)

 

Ogólnie branża VFX będzie się miała coraz lepiej, szczególnie że grafika zasadniczo nie da się zastąpić komputerem, jak pracowników w innych branżach. A to że się zmienia, że duże firmy dostają zadyszki, no cóż, przetrwają tylko ci, którzy są maksymalnie elastyczni. Nic nowego, tylko o tym głośniej, przez fejzbuki, tłitery. Spokojnie panowie. Będzie nowy człowiek-żelazko. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z linkow ktore pojawily sie w tym watku wynika raczej ze to dluzsza historia jesli chodzi o problemy finansowe tego studia i nie wiaze sie to wylacznie z 'life of PI'

 

To są problemy każdego niezależnego studia w USA. To nie jest problem jednego bankructwa źle zarządzanej firmy.

 

Przypadek R&H jest spektakularny, ponieważ zbiegł się rozdaniem Oscarów, o które ubiegały się 3 filmy, nad którymi pracowali, 3 filmy które zbiły gigantyczny majątek dla ich producentów, w tym film który jest jednym z najlepszych osiągnięć finansowych w historii kina, film który jest krokiem milowym w CG i film, który bez TEJ dokładnie firmy nie powstałby teraz (bo teraz nikt inny nie ma takiej technologii).

 

Jest to też chyba najmniej zasłużona nagroda dla operatora w historii Oscarów za film, który nie ma prawie wcale prawdziwej kinematografii, poza kinematografią cyfrową właśnie.

Edytowane przez SYmek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mallow: przy okazji Brave była spora dysusja w prasie mnarodowej dot. zmiany modelu bohatera na niezależne kobiety, sugerowano zmianę polityki genderowej w samym Disneyu i możliwe, że to dodało wartość fabule. Ale tam głosują stare pryki więc nie wiem do końca czy tak właśnie było ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest to też chyba najmniej zasłużona nagroda dla operatora w historii Oscarów za film, który nie ma prawie wcale prawdziwej kinematografii, poza kinematografią cyfrową właśnie.

 

Symek, możesz rozwinąć dlaczego niezasłużona? Co powinien zrobić DOP, żeby zasłużyć na Oskara?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest to też chyba najmniej zasłużona nagroda dla operatora w historii Oscarów za film, który nie ma prawie wcale prawdziwej kinematografii, poza kinematografią cyfrową właśnie.

 

Symek, możesz rozwinąć dlaczego niezasłużona? Co powinien zrobić DOP, żeby zasłużyć na Oskara?

 

Podejrzewam, że Symek tak samo jak ja myśli o pracy operatora w kategoriach XX wiecznych. Oskar za Najlepsze Zdjęcia do tej pory zawsze kojarzył mi się z pięknymi obrazami malowanymi na taśmie przy pomocy światła i cienia ;) Od czasu "Avatara" to się zmieniło. W zeszłym roku wygrał "Hugo", a ja obstawiałem "Drzewo Życia". W tym roku obstawiałem "Skyfall" a Oskar powędrował do "Życia Pi". Oba filmy wygrały też Oscary za efekty specjalne. I ja sobie to tłumaczę tak, że mimo iż większość filmu została wygenerowana w komputerze to operatorzy bardzo blisko współpracowali z grafikami nad warstwą wizualną. No bo jeśli ich rola ograniczała się tylko do oświetlenia green screena to wtedy faktycznie na nagrodę zasługuje ktoś inny. Sam byłbym zainteresowany żeby ktoś opisał jak wygląda praca operatora przy filmach "z komputera" ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Symek, możesz rozwinąć dlaczego niezasłużona? Co powinien zrobić DOP, żeby zasłużyć na Oskara?

 

Zrobić po prostu wybitne zdjęcia. Mógłby ten film zrobić każdy operator i wyglądałby tak samo albo lepiej. Gdyby to był Darius Khondji na pewno byłoby lepiej. Oczywiście kwestia gustu, ale ja mam gust i twierdzę, że te zdjęcia niespecjalnie zasługują na Oscara, choć trzeba przyznać, że pomysł na zdjęcia był ciekawy (taki Pixar a'la carte).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bobby_digital - sory, ale dopiero teraz zauważyłem co napisałeś. ZUS a NFZ to dwie różne instytucje. Tak mogę się ubezpieczyć w NFZcie własnoręcznie i tak robię. Na emeryturę też sobie odkładam. Ale ludzie potrafią pracować po 5 lat dla jednego pracodawcy, co miesiąc podpisując UoD. Bardzo często nie ubezpieczają się, bo NFZ żada kasy za czas kiedy ktoś był nieubezpieczony. No i też wielu ludzi nie wie, że podpisując UoD co miesiąc przez dłuższy okres - mogą takimi umowami wywalczyć zaległe składki od swojego pracodawcy, bo takie umowy są podstawą zmiany stostunku pracy z pracodawcą [czyli zus stwierdza że faktycznie nie była to umowa o dzieło a umowa o pracę i każe pracodawcy zapłacić zaległe składki.]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zeszłym roku wygrał "Hugo", a ja obstawiałem "Drzewo Życia".

 

Nie widziałem Hugo, ale Richardson ma takie (!) filmy w karierze, że nie zdziwiłbym się, gdyby zrobił niezłe zdjęcia, chociaż wybór między nim a Lubezkim musiał być trudny i wcale nie jest powiedziane, że był trafny (to przecież tylko głosowanie bandy fachowców a nie fakt objawiony ;) ).

 

Sprawa ostatnio komplikuje się, to prawda, ale albo film posiada swój styl, albo jest zrobiony po bożemu i kamera stoi zawsze tam, gdzie się jej spodziewamy. Albo jest spójny, albo nie, albo piękny, albo po prostu ładny lub brzydki. Obrazy są albo hipnotyczne, albo chaotyczne, z czegoś bije prawda, albo tylko landszaft. Avatar to raczej przeciętny film w tym względzie, ale to był trudny materiał na dobre zdjęcia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprawa ostatnio komplikuje się, to prawda, ale albo film posiada swój styl, albo jest zrobiony po bożemu i kamera stoi zawsze tam, gdzie się jej spodziewamy. Albo jest spójny, albo nie, albo piękny, albo po prostu ładny lub brzydki. Obrazy są albo hipnotyczne, albo chaotyczne, z czegoś bije prawda, albo tylko landszaft.

 

Tak jak pisałem, ja jestem wychowany na filmach z taśmy ;) I jak myślę Oscar za Zdjęcia to mi się w głowie takie obrazki pokazują:

 

 

dlZ5CAHl.jpg

LEAXdoWl.jpg

L6coFRwl.jpg

cPF3CUZl.jpg

 

Avatar, Hugo i Życie Pi na pewno mają swój styl i są po prostu piękne. Wizualnie doskonałe. I tu mamy paradoks bo te filmy są tak doskonałe że od razu wiemy że nie mogą być prawdziwe :P I ja odbieram je jako piękny ale sztuczny twór. I do tego granica między pracą operatora a grafika jest w nich za bardzo zatarta. Nie wiadomo kto tam najbardziej zasługuje na podziw i laury :) To mnie trochę denerwuje :P Kiedyś było od razu wiadomo, komu składać hołd ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Avatar, Hugo i Życie Pi na pewno mają swój styl i są po prostu piękne. Wizualnie doskonałe)

 

E tam, ani ładne obrazki, ani wizualna doskonałość to nie to samo, co wybitne zdjęcia filmowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy pracownik to inwestycja. Musi się zwrócić. I tak jak z inwestycjami "tradycyjnymi" liczy się stopa zwrotu i ryzyko. Bez ryzyka na lokacie jest 4%, z minimalym ryzykiem na obligacjach koroporacyjnych jest ok 10 - 15%, większe ryzyka - większa stopa zwrotu. Bardzo ciężko policzyć ryzyko i stopę zwrotu dla jednego pracownika, ale dla kilkuset, kilkudziesięciu można już z grubsza oszacować i bawić się w statystyka. Ja bym strzelał, że stopa zwrotu z pracownika musi być większa niż 20% netto. Pewnie to się waha, ale może być 20-200% ? Zależnie od projektu, zależnie od warunków. Czasami po prostu głupi fart powoduje duży zarobek firmy. Jeśli zysk byłby mniejszy, kompletnie nie opłaca się zatrudniać ludzi, lepiej po prostu grać na giełdzie, forexie itp. Stosunek stopa zwrotu/Ryzyko byłby większy. Bardziej opłacalny.

Dużo o stopie zwrotu z inwestycji mówi "stopa procentowa" - ogólnie jest tak, że im mniejsza tym bardziej opłaca się brać kredyt na inwestycje - jeśli inwestycja jest trafiona, dźwignia zadziała to koszt kredytu powinien być mniejszy od zysku z inwestycji. Duże uproszczenie, ale tak mniej więcej to działa. Każda firma działa na podstawie rachunku ekonomicznego, który bywa bardzo płynny - zależy od naprawdę wielu czynników.

 

Wydawało mi się, że Klicek żartował z tym 30/70. Takie arbitralne sądy są z zasady nietrafione. Czasami żeby w dłuższym okresie zarobić, trzeba w krótszym wziąść kredyt i wtedy nawet tracić na jednym pracowniku. Czasami takie sytuacje są ekstremalne, ale bywają.

Wydaje mi się, że najlepszym rozwiązaniem dla firm jak R&H byłby czynny udział w zyskach filmu. Skoro film zarabia, dlaczego nie podzielić się ułamkiem zysku z ludźmi, którzy przy nim pracowali. Wydaje mi się, że tak to właśnie działa w przypadku "wózkowych" i innych pracowników planu -oni dostają ułamek zysku właśnie w postaci ubezpieczenia zdrowotnego i benefitów w czasie kiedy nie pracują na planie, bo nie ma filmu do zrobienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i prosze - to "zle zarzadzane" studio oglasza upadlosc w Stanach a tymczasem to samo studio otwiera ogromna filie na Taiwanie.

http://focustaiwan.tw/ShowNews/WebNews_Detail.aspx?Type=aECO&ID=201302280002

I zeby nie bylo - rozumiem dlaczego chca robic to samo tanszym kosztem - ale skoro zatrudnili ludzi w Stanach i ci ludzie wykonali swoja prace (i to wykonali ZNAKOMICIE to uwazam ze by zamknac ten rozdzial powinni godziwie im za prace zaplacic. Nie straciliby pewnie az tyle zeby nowego studia nie mogli otworzyc...

No nic - biznes, panie dziejku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

są dwie strony medalu - gdybyś był szefem takiego studia i zyskałbyś poprzez taką operację w ciągu roku dodatkowe 50 mln $ na swoim koncie a do tego jeszcze miałbyś satysfakcję ze ratujesz ludzi z biednych regionów świata to pewnie miałbyś inne zdanie nt. temat

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość e=mc^2

sory ale nie wierzę że ktoś zakłada w takich krajach swoje filie kierując się ratowaniem biednych ludzi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy amerykanie kiedykolwiek interesowali sie nasza sytuacja gospodarcza? Probuje sobie wyobrazic amerykanskie portale CG wrzace w temacie smieciowych umow polskich grafikow. HAHAHA. No po co cala ta dyskusja? Ja sie nie bede martwil o to, ze "biedny" amerykanin nie kupi sobie nowego Porsche. Jak to powiedzial kolega wyzej. Robmy swoje.

Edytowane przez Traitor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość e=mc^2

ale nadal to jest krótkowzroczne, poza tym nie wierzę też (nikomu nie umniejszając) że ci ludzie z tych biednych krajów sa takimi specjalistami jak ci zwolnieni z R&H, wyszkolenie przecież ludzi do takiego poziomu zajmuje długie lata nie wspominając już o czymś takim jak talent itp.

 

dlaczego PI tak nie zrobi? nie wyrzuci z 70 procent "zbędnych" grafików i zatrudni tych tańszych z innych krajów

 

kurde jak chce się mieć jakość to trzeba za nią płacić, kupcie moi drodzy sobie tanią szynkę dajmy na to z Chin, za hmmm 5zł za kilogram ;) pewnie za ileś tam lat chińczycy się nauczą robić ekstra dobrą szynkę;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo od polskich stawek juz nie tak daleko do tajwanskich jak amerykanskim :D Swoja droga mam wrazenie, ze duzo wieksze znaczenie maja kwestie podatkowo - prawne w przenosinach do innego kraju duzej firmy ... a nizsze wyplaty dla pracownikow sa wisienka na torcie wladcy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość e=mc^2
niechce nic mowic, ale to my jestesmy tymi biednymi grafikami z tanszych krajow ;)

 

heeheheh no tak zapomniałem na chwilę;)

 

spoko to takie R&H może otworzyć swoją filię we wrocku, nie obrażę się;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no myślę, ze jest różnica gdy od 100mln zapłacisz 0$ podatku, albo 30mln $ podatku ;) - nie wiem jak jest na Taiwanie ale np. Kuwejcie by zapłacili 0$

Nie wykluczone, że Taiwan przejmie ludzi i kontrakty. Przy konieczności przenosin i braku aktywów, nie było powodu tworzyć filii na której zaraz by usiadł komornik blokując możliwość realizacji zleceń - nikt by z nimi nie pracował. W Taiwanie będzie nowy start i tyle. Jakbym miał oceniać decyzję to ta była bardzo mądra. Przecież kontaktów i zleceń się tak po prostu nie wyrzuca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

same firmy nie płacą podatku. albo płacą w Irlandii czy innych rajach podatkowych. Spółka robiąca w USA film, kupuje np. cały wizerunkowy szit od spółki zarejestrowanej na kajmanach. Płaci za to praktycznie całym swoim zyskiem. Wrzuca wszystko w koszty i luz, nie płaci podatku w USA. Zresztą podatki w USA [dochodwe] są niskie. W Teksasie praktycznie nie płaci się podatku dochodowego.

Prawdziwym kosztem są pracownicy, którym trzeba jednak płacić, i podatki i składki które odprowadzają firmy od kazdego zatrudnionego człowieka. Więc jak się uda wszystkich zatrudnić w UK, gdzie za każde 100 dolców wydanych na pracownika przy produkcji filmu, rząd zwraca 60 w subsydiach - nie ma co trzymać firmy w USA.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby się nikomu nie narazić zadam tylko kolejne pytanie.

Przeczytajcie sobie to:

http://www.hollywoodreporter.com/news/newly-released-hobbit-documents-reveal-424997

 

I pytanie. W formie testu, żeby było prościej. Tak dla gimbusów :-)

Odpowiedzcie po przeczytaniu tekstu.

 

a. Czy Peter Jackson to zakłamany, gruby kapitalista wykańczający lokalne związki zawodowe, psujący prawo swojego kraju i zmuszający własnych podatników do zapłacenia 25 milionów dolarów za cudzą produkcję filmową?

 

b. Czy może Peter Jackson to dobroczyńca, który załatwił wydanie w swoim kraju pół miliarda dolarów na produkcję gigantycznego hitu kinowego oraz zapewnił dodatkowe, trudne do oszacowania zyski z turystyki?

 

c. Czy może prawda jest znacznie bardziej skomplikowana i nie da się zawrzeć w banalnych szufladkach?

 

Tak w ramach komplikowania rzeczywistości i dodawania jej większej ilości odcieni szarości ( choć wiem, że ostatnio w modzie jest tylko ostry zielony :-)

 

salut :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wykorzystujemy cookies. Przeczytaj więcej Polityka prywatności