Skocz do zawartości

Przypały z klientami


Shogun 3D

Rekomendowane odpowiedzi

Dolnośląski deweloper na "V", Pani "M", która daje poprawki w/g jej uznania, akceptuje projekt, a po kilku dniach mówi, że project managerowi się nie podoba.

 

Animacja 4,5 min 1024x576 17mln poly - 3 razy przerenderowywana.

Pokazywałem jej po 10-20sek animacji w słabej jakości, które robiły się kilka godzin każda. Pani M. dawała poprawki, poprawiałem i wrzucałem w high res (kilkanaście godzin). Po złożeniu animki pani M. stwierdziła, że kostka brukowa jest za duża i lampy są mało nowoczesne (coś już raz zmieniłem z nowoczesnych na tradycyjne, jak mieli w projekcie). 4 miesiące mojej pracy z doskoku ;)

 

Robiliśmy billboard dla nowego osiedla. Złożyłem, dałem kilka przykłady kolorów napisów (w tym pomarańcz - pod kolor ich loga). Pani M. dzwoni i mówi, że chce "metaliczny tekst". No to zabawa z gradientami, odcienie szarości, grafitu itp. Billboard zaakceptowany, 8 brytów poszło do druku. Podczas wyklejenia pani M. dzwoni i mówi, że szare napisy są słabo widoczne i lepiej je wrzucić w jakimś ostrzejszym kolorze, np. pomarańczowym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 94
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

P.S. Osobiście numeruję wszystkie projekty które wykonuję - współpraca z jedną z firm jest nie do podrobienia, rekordowa liczba poprawek Plakatu = 22...(w fazie przygotowania HI res). 80% poprawek to błędy Edytorskie od Klienta, lub niezgadzające się Logasy, Pomylone przez kogoś Nazwiska, zmiany w Obsadach itp.
tylko 22? to musialbym zaczac kogos nie polecac, ale poki co to ta korporacja to moj glowny chlebodawca
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hahaha - dobre motywy, choć powiem, że też czasami straszne.

 

Mnie najbardziej przeraża wizja ciagłych poprawek - jak radzić sobie w sytuacjach, kiedy klient ciągle marudzi? Niby podpisanie umowy na wykonanie dzieła/zlecenia jest dość utopijne, bo jak zauważyłem stawia w dość beznadziejnej sytuacji. Np. z layoutem - robicie kilka wariantów i podsyłacie klientowi, on mówi, że nie o to chodziło, robicie kolejny zestaw - w końcu coś łaskawie wybiera, ale kręci tekstami "a może by tak, a może nie, a może wyrzucić to itd." a z roboty za ~30zł/godzinę robi się 3zł/godzinę (tyle czasu się w tym topi). Niby nie ma nic o ilości wersji/godzin - konkretna kwota, konkretny produkt - ale z niktórymi klientami można coś takiego w nieskończoność ciągnąć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie szlag trafia jak mi ktos mowi ze chce kilka wersji do wyboru. Jak idzie do restauracji to tez prosi o kilka potraw do wyboru, a chce zaplacic za ta co mu najbardziej smakuje? Stosuje czasem zaskakujaco skuteczny motyw. Mowie, ze oczywiscie, ze jak najbardziej, ze nie ma problemu - po czym przygotowuje 4 slabe wersje, zblizajac sie niebezpiecznie do granicy dobrego smaku i jedna dopieszczona. Przedstawiajac projekty umieszczam dopieszczona gdzies pomiedzy beznadziejami i pozwalam klientowi odkryc, ze to wlasnie ten jest w porzadku. Klienta warto nagrodzic jak misia w cyrku - "hmmm... (udac zadume i poniekad zaskoczenie) - teraz kiedy Pan to mowi... Wczesniej myslalem ze ten rozowo brazowy jest najlepszy ale otworzyl mi pan oczy.. Jeszcze raz okazuje sie ze dobrze miec do czynienia z klientem ktory ma gust - mozna sie czegos nauczyc, haha (puscic porozumiewawcze oko).

Nie jest to jakies remedium na wszelkie bole z klientami ale oszczedza pracy i czasu. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie przygotowuję kilku wersji. Mówię wprost, że od tego jestem plastykiem, by cokolwiek przygotuję - zrobić to dobrze. Tak samo jak się idzie do chirurga, to się liczy na to, że zrobi operację raz a dobrze, a nie że zrobi z brzucha sałatkę i potem klient wybierze, którą dziurę zaszyć.

 

A tak to od czasu do czasu przeprowadzam tego typu rozmowy:

 

[2009-01-20 00:18:39] Klient napisał(a): witam, no przybywam z zapytaniem czy bylby Pan zainteresowany i mial choć skrawek czasu na pracę non profitową (przynajmniej póki co) w zespole game-developerskim

[2009-01-20 00:18:58] shogun3d napisał(a): już jestem [siadając do kompa]

[2009-01-20 00:19:23] Klient napisał(a): super:) w takim razie przedstawie szczegoly

[2009-01-20 00:19:47] shogun3d napisał(a): Eeeuch... Nie. Dla mnie płaca mieści się w definicji pracy. Praca bez płacy to służba lub niewolnictwo

[2009-01-20 00:20:02] Klient napisał(a): jestem koordynatorem zespolu [...] i mowiac najprosciej potrzebujemy wsparcie w Game Arcie

[2009-01-20 00:20:41] shogun3d napisał(a): Więc albo praca za $, albo poszukaj kogoś innego.

[2009-01-20 00:20:48] Klient napisał(a): polemizowałbym, ale to raczej płonna dyskusja by byla

[2009-01-20 00:20:52] Klient napisał(a): pozdrawiam;)

[2009-01-20 00:20:57] shogun3d napisał(a): nawzajem.

 

Ta przynajmniej była krótka i na temat.

Edytowane przez Shogun 3D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sytuacja z zeszłęgo tygodnia. Gotową wizke oddaje architektom w biurze. Renderowane było jakoś 6000x2000. Architekci oglądają i oglądają. Ogólnie się podoba...ale, no ale jakieś jest zawsze :P Tak patrzą na ten render. I dyskusja:

Architekci: No coś mi tu nie pasuje, ale nie wiem co.

Ja już zesrany, że coś niezgodne z projektem jest.

Architekci: Hmmm hmmm hmmm hmmm.

Pogapili się jeszcze przez jakieś 15 minut na obrazek i EUREKA!!!! Po krótkiej jeszcze chwili postanowili mnie również olśnić.

Architekci: Słuchaj obrazek wygląda super ale obetnij troche go z góry i po bokach.

No to wziąłem swoich ukochanych architektów do komputera z PSem.

Siadam przy kompie i pytam się ile obciąć.

Znowu chwila zadumy i już wiedzą.

Poobcinałem obrazka.

Architekci: IDEALNIE!!! :D Michy uhahahane itd itd

Poszli sobie, render poszedłdo druku. Postanowiłem sprawdzić o ile został obcięty kadr. :P

A więc: Góra niecałe 30 pikseli. W sumie to poszło samo niebo. Prawy bok: 18 pikseli. Pamiętam dokładnie bo nad tym się najdłużej zastanawiali. Lewy bok też koło 20 pikseli.

 

Żeby nie było wydrukowałem obie wersje i nikt zaskakująco nie widział między nimi różnicy :P No ale co tam. Pracuje u nich na etacie więc marnując mój czas marnują swoje pieniądze :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Chcielibyśmy zamówić u Pana zdjęcia naszych mebli w różnych wnętrzach, szczególnie chodzi nam o kuchnie"

 

Przyzywyczaiłem się, że niektórzy an wizualizacje mówią "zdjęcia" więc nie ruszyło mnie to zbytnio, no ale dalej:

 

Uzgodniliśmy kilka detali i zacząłem odczuwać, że klientowi coś nie pasuje (To była rozmowa telefoniczna)

Nagle pyta: To kiedy Pan przyjedzie na realizację?

Ja: yyyyy, ale po co mam przyjeżdżać, proszę wysłać najlepiej rysunki techniczne na maila

Klient: nie posiadamy takich rysunków

Ja: To proszę wysłać zdjęcia mebli z każdej strony + wymiary

 

Klient już całkiem zmieszany powiedział, że chyba dodzwonił się do złej firmy... Okazało się, że sugerując się moja stroną myślał że ja robię prawdziwe zdjęcia...

Beka była na cały dzień

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może ja też bym coś dodał od siebie, chociaż "nowy" jestem :)

 

Pierwsze zdarzenie dość podobne do opisanego przez SWRSC parę postów wcześniej...otóż historia dotyczyła pewnej ulotki do pewnego leku...wiadomo, w zasadzie sam tekst bez obrazków. Wyjątkiem stanowiły pojedyńcze kreski, ale nic poza tym. Dużo było poprawek typu milimetr w tą, dwa milimetry w tamtą. Klientowi się aż tak bardzo nie śpieszyło, wiec sprawa się ciągnęła w nieskończoność. Pewnego dnia jednak postanowił zamknąć "projekt" i przesłał ostatnie poprawki, które po wprowadzeniu go nie usatysfakcjonowały, wiec...przesłał gotowy plik w corelu z ustawionymi tekstami tak jak chciał, dodał informację w mailu, że o coś takiego mu chodzi, i...kumpel, który się tym zajmował parę godzin później po "ciężkiej pracy" wysłał ten sam plik corela do klienta, a w odpowiedzi dostał akceptację :)

 

Inny klient, z którym tym razem ja współpracowałem zażyczył sobie ode mnie plików otwartych (elementów strony internetowej) w corelu...niby nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że wśród tych elementów znajdowały się animowane gify.... :? ... może nie znam się na corelu tak dobrze, ale nie przypominam sobie takiej możliwości :D

 

Ostatnia historia dotyczy się tego samego klienta, ale inna osoba była za to odpowiedzialna...tym razem pewna pani poprosiła mnie o pliki otwarte w formacie programu Morel DRAW :D historia u mnie w firmie na tyle była zabawna, ze koledzy i koleżanki wręczyli mi dyplom znajomości programu MorelDRAW, gdzie w projekcie dyplomu przeważał motyw moreli ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pracowni/drukarni może nie pracowałem zbyt dlugo ale pare fajnych sytuacji zdążyło mi się przytrafić:

Jako że mieszkam w niewielkim mieście zlecenia swoim rozmachem nie powalają na kolana. Swoistą tradycją były jesienne pielgrzymki strażaków do naszej firmy w celu zamówienia kalendarza na przyszły rok dla swoich OSP. Takich zleceń było sporo - w końcu okolicznych wsi ci u nas dostatek. Po pewnym czasie czlowiek wpadał w trans; pytanie jaki układ kalendarium się podoba, czy są zdjęcia (czy są lepsze zdjęcia ;) ) czy tej albo tamtej reklamy nie można wywalić... Ogólnie żadna rewelacja, z której strony by nie patrzeć.

Pewnego pięknego dnia zjawili się Panowie strażacy z wsi, powiedzmy X. Sprawa zapowiadała się prosto - w końcu to któryś podobny kalendarz z kolei.. Zapytałem czy mają zdjęcia do nagłówka na co Pan strażak dumnie odpowiedział, że tak oczywiście i jął prezentować mi zdjęcia z uroczystości (nie mam pojęcia co to dokładnie było ale z tej okazji zjawił się sam minister podziwiać nowy wóz strażacki). Mimo moich sugestii wybrane zostały 3 zdjęcia... Ja już zacząłem kombinować jakieś ramki, cuda na kiju kiedy Pan Strażak z pewną dozą zdziwienia zapytał czemu nie połączę mu ich w jedno ;] Nie muszę chyba mówić, że zdjęcia były robione z różnych miejsc, przy różnym świetle.. Ale ok, skoro nie mam innego wyjścia to coś wymyśle...

Efekt końcowy... nie byłby może taki zły gdyby nie fakt, że na nowopowstałym zdjęciu wspomniany minister pojawiał się 3 razy ;] Podejrzewam, że Strażacy z X przez cały rok wiedzieli tylko o dwóch bliźniakach bo trzeci zręcznie ukrył się ubierając windstoper na Garnitur bo zimno wtedy było ;]

 

Troche z innej branży: Jakiś czas temu zatrudnilem się na budowie raptem na jakieś 2 tygodnie bo potrzebowałem kasy. Ogólnie robota ok, ekipa też w porządku, tylko majster jakiś dziwny. Jednego dnia zawiózł mnie do przedszkola w którym wcześniej robili remont i kazał kuć płytki wokół okna (aluminiowe listwy narożne nawet po spilowaniu pilnikiem WYSTAWAŁY tak, że inspektor nie odebrał im tego już 3 razy ;]). Majster dokładnie określił mi które kafelki mam skuć. Nie muszę chyba mówić że chirurgiczne kucie kafelków przy użyciu młota i dłuta do łatwych nie należy, ale i tak byłem zadowolony z mojej pracy - straciłem tylko jeden nadprogramowy kafelek.

Później tego dnia majster przyjechał zobaczyć jak mi poszło... Wszedł do pomieszczenia, popatrzył, obadał i zapytał przerażony "coś ty k....a zrobił?!". Potem już u niego nie pracowałem ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kajtom> miałem to samo ze zdjęciem na stronę internetową... na szczęście ktoś w końcu się zorientował, że to nie bardzo wygląda w różnych perspektywach i postanowili podesłać nowe zdjęcia... ech, ludzie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najgorsza w moim życiu przypała:

miałem zrobić komercyjną stronkę pensjonatu.

-nie ma sprawy. zwykła czy flash?

-zwykła...

-daj koncept albo wybierz dobry szablon.. znajdziesz tu i tu...

-dobra zastanowię się.

Po 2 dniach.

-nie, nie wymyśliłem.

-to jak mam Ci pomóc?

Nic.

Następny meet następnego dnia. Od niego posłany koleś przyszedł i powiedział:

-nie chce mu się, poradzi sobie sam

a ja:

-taki dobry pensjonat, a witryny nie będzie? nawet mógłbym załatwić to niedrogo.

i nic... nic nie zarobiłem. Choć w Stargardzie jest team z którym się świetnie znam.

Żenada mi to wspominać, ale kto by chciał się pośmiać, proszę bardzo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najgorsza w moim życiu przypała:

miałem zrobić komercyjną stronkę pensjonatu.

-nie ma sprawy. zwykła czy flash?

-zwykła...

-daj koncept albo wybierz dobry szablon.. znajdziesz tu i tu...

-dobra zastanowię się.

Po 2 dniach.

-nie, nie wymyśliłem.

-to jak mam Ci pomóc?

Nic.

Następny meet następnego dnia. Od niego posłany koleś przyszedł i powiedział:

-nie chce mu się, poradzi sobie sam

a ja:

-taki dobry pensjonat, a witryny nie będzie? nawet mógłbym załatwić to niedrogo.

i nic... nic nie zarobiłem. Choć w Stargardzie jest team z którym się świetnie znam.

Żenada mi to wspominać, ale kto by chciał się pośmiać, proszę bardzo.

 

Wiecie co, ludzie są nie poważni. Szukają osoby, która wykona zlecenie, a nie potrafią w ogóle 'inteligentnie' się wysłowić oraz powiedzieć, co dokładnie sobie życzą. Ja tego nie pojmuję. Ale cóż, są tacy i tacy ludzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dunablaster - poruszyła mnie Twoja historia. Chciałbyś coś dodać do niej? Bo jakoś nie zrozumiałem na czym polegał Przypał - na tym że klient odstąpił od zlecenia przed rozpoczęciem czegokolwiek, czy o coś bardziej przypałowego.?

Czy chodzi o to żebyś mógł w każdym wątku coś napisać.?

 

To były pytania retoryczne, nie odpowiadaj.

 

pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nas ostatnio była (a w zasadzie to jeszcze jest) taka historia.

Zamówiliśmy u pewnego (u kogo to powiedzieć nie mogę bo czarna lista tu jest zabroniona) kolesia stronkę we flashu. Robota na jeden dzień (4 podstronki, w tym galeria na 10 obrazków i odtwarzanie trailerka, bez żadnych udziwnień). Przychodzi termin dostajemy jakąś nieskończoną wersję w której 10MB trailer jest osadzony wewnątrz swf`a. Koleś nagle przestaje być osiągalny, nie odbiera telefonów i wogóle go nie ma a że termin goni to my na miejscu zdekompilowaliśmy tą stronkę i poprawiamy ją właśnie. Ktoś tam się dowiedział że koleś na dzień przed terminem "miał gości" i sobie dał spokój. Żenada

Druga akcja jaką mieliśmy tu w firmie to coś takiego:

Zatrudniliśmy animatora (i znowu nie mogę powiedzieć kogo ;) ), koleś przyszedł do biura, podpisał umowę na 3 miechy chyba i zaczęliśmy go instalować na kompie. Ale jako że była pilna robota a kompa trzeba było najpierw zformatować to kolo stwierdził że w domu zrobi tą pilną robotę.

Więc wszyscy zadowoleni, następnego dnia czekamy na niego i koleś się nie pojawił. Oczywiście też nagle przestał być osiągalny. I tym oto sposobem koleś podpisał umowę i był w pracy jakieś 3 godziny :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Była u nas podobna sytuacja z kolesiem co był jeden dzień w pracy a po tygodniu dowiedzieliśmy się od jego koleżanki że koleś "rzucił tę robotę" , tak jej powiedział dosłownie. Mieliśmy ubaw z tego tekstu przez długi czas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O, watek mi przypomnial ubaw z aktualnym klientem.

Gosc jest niestety elektronicznie uposledzony, np nie potrafi wyslac maila z zalacznikiem, koncepty od dezajnerow wnetrz drukuje i wysyla nam poczta.

W kazdym razie gosc dostal finalowe drafty. Jako ze nowy klient to obrazki maja wielkie polprzezroczyste DRAFT na rednerach. Po wysylce cisza absolutna, gosc "musi sie zastanowic czy mu sie podoba", wypaty brak itp. Jakies 2-3 tygodnie telefon z oburzeniem "Ja dalem te obrazki do druku do reklamy, i na nich jest jakies DRAFT napisane! co to ma byc??" Tlumaczenie ze wyslemy obrazki bez overlaya po zaplacie przyjol z pewnym trudem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ciekawe jest zetknięcie z ludźmi "upośledzonymi elektronicznie". Raz dostałem od gościa list napisany na maszynie, a żebym mógł odpowiedzieć i koleś nie chciał mnie naciągać na koszty to dołączył w liście znaczki pocztowe :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to dorzucę coś od siebie :)

Pewna lalunia chciała "dla firmy' stronkę.

Materiały, teksty, zdjęcia. Wszytko było. No i logo.

Pani chciała by aby się logo obracało wokół osi.

No to mówię, że ten napis (logo znaczy się) terzeba będzie zrobić w 3d.

A pani się pyta: "Ile tych "de" ma ten napis??"

Niestety mogłem sie wyśmiać dopiero jak poszła ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są też ludzie z którymi nie tak łatwo jest się porozumieć.

Pisała do mnie kobieta w sprawie wizualizacji domu nadającego się do remontu. Nie mogłem ani wcześniej ani później odmówić bo potrzebuję trochę pieniędzy zgarnąć.

Dostarczyła plany i musiałem strasznie długo czekać - BMP. Na darmo tłumaczyłem jej jak zmienić na JPG najprostszym sposobem.

Skany krzywe, wyprostowałem w fotosklepie.

Jak już plany były, nie dało rady ich właściwie zorientować - powodem jest niedokładność wymiarowa na planach - jeden rzut nierówny drugiemu, nie pasują do siebie. (ło matko, rysowane niezdarnie ołówkiem :o )

A teraz czekam parę dobrych tygodni na plany od jej architekta - na 23.06 zostały umówione...:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wczoraj dostałem poprawkę do "superów", że niby teksty nie takie. Ale żeby było zabawniej nie dostaliśmy gotowych tekstów (były pisane specyficzną czcionką) a plik .ai z dużą ilością napisów i trzeba było sobie powycinać literki i poukładać. Naprawdę profeska

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z dzisiaj:

Pracuję tez jako grafik w zakładzie hafciarskim.

Przychodzi stardza Pani i mówi że ma do zrobienia hafty naboje.

Myślę: Naboje???? No i jak gupek sie pytam. Naboje????

A ona ze czerym uśmiechem, że tak :)

Mała konsternacja, Pani sie nadal uśmiecha.... No nic. Dalej jak ten gupek się dopytuję czy aby na pewno chce haftować naboje...

A on mi tu wyciąga takie pokrowce i mówi że to do haftu na boje do łodzi. Bo to sponsor będzie :D No cóż... kochac polska język :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo czesta sytuacja z ktora sie spotykam to taka iz agencja poproszona o plik wektorowy wysyla ten sa sama grafike bitmapowa jedynie ze zmienionym rozszezeniem z .jpg na .ai :) Napewno wiele osob mialo podobna sytuacje.

 

To ja mam zwykle tak, ze dla klienta synonimem grafiki wektorowej jest tzw. grafika "W CORELU". Skutkiem tego dostaje bitmapy wrzucone w plik corel draw i nijak nie potrafia zakumac, ze to nie jest wektor - przeciez wrzucili "w Corela"... Walka z wiatrakami - juz nawet nie chce mi sie tlumaczyc.

 

Inna nagminna praktyka to wysylanie mi grafik i zdjec... wrzuconych w plik worda (bo ladniej wyglada.. czy cholera wie czemu) -_____-

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Parę miesięcy temu miałem klientkę. Wszystko ładnie pięknie się zapowiadało. Rozczarowanie nadeszło szybko. Klientka przysłała plany od jak to nazwała "dobrego architekta". Na planach żadnych wymiarów. Na rzutach elewacji raz 2 kominy raz jeden. I co najlepsze balkon na pierwszym piętrze zaprojektowany tak że w połowie jego szerokości jest dach, którego koniec jest na wysokości 30-40cm. Jednym słowem z balkonu prosta droga na dach. Ja: czy na pewno pani chce żeby dom miał taką "anomalię".

Klientka: a co pan proponuje?

Długo nie myśląc odpisałem: Zmienić architekta

Klientka: Raczej nie wchodzi w grę

Ja: no to mogę podnieść dach tak żeby się pani w głowę nie uderzyła

Klientka: Ok tylko żeby nie było za wysoko

No ta ja podnoszę dach tak żeby w najniższym ponkcie miał przynajmniej te 2m. Wysyłam wygląd do akceptacji.

Klientka: Super to wyglada, ale miało nie być tak wysoko.

Ja: A architekt miałbyć dobry. Poproszę zatem o plany zawierające również wymiary.

 

Skończyło się na tym że gdy dostałem kolejne plany z następnymi błędami i bez wymiarów od "architekta", to podziękowałem za to zlecenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo czesta sytuacja z ktora sie spotykam to taka iz agencja poproszona o plik wektorowy wysyla ten sa sama grafike bitmapowa jedynie ze zmienionym rozszezeniem z .jpg na .ai :) Napewno wiele osob mialo podobna sytuacje.

 

To nie musi być "wina" agencji. Parę razy zdarzyło mi się, (choć raczej chodziło o psd), że nie miałem pliku w formie wektorowej albo właśnie na warstwach, ale klient nie chciał tego zrozumieć i z uporem pisał, że chce .ai albo .pds. No to dostawał...

Inna sprawa, że można czasami spotkać się też z różnymi "złośliwościami" robionymi między agencjami. Choć z tym już dawno się nie spotkałem, a kiedyś było to nagminne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może coś z drukarni...

 

Klasyczne pytanie: Ile to kosztuje?

Po wymianie parametrów przychodzi czas na: Ile kolorów?

 

Jakąś normą ostatnio jest, że dwa... czarny i biały (jeszcze 10 lat temu nikt tak nie mówił)

 

A to moi faworyci:

— Ile kolorów?

— Wszystkie

 

— Ile kolorów?

— Szesnaście milionów osiemset (chyba jakiś szalony informatyk — już mi się nie chciało pytać, gdzie ja mogę kupić taki monitor bym mógł chociaż 1 piksel przydzielić na jeden kolor z tych szesnastu osiemset).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nagminne jest dostarczanie przez architektów modeli ze Sketchupa. Model to editable mesh, kazda ścianka ma własne krawędzie i jest samodzielnym obiektem (niech żyje wolność i niezależność trisów), każdy ma swoją własną normalną skierowaną jak popadnie. Klientowi w Sketchupie "ładnie wygląda" a mnie krew zalewa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shogun: ja jak pracowalem w studio to juz do tego przywyklem, jesli slyszalem od szefa "klient dostarczy model budynku" to mowilem zeby przewidziec w kosztorysie ze ten model trzeba bedzie i tak zrobic od nowa. Bo od pracy z takimi modelami rzeczywiscie krew zalewa...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cholera co wy macie z tymi klientami... Boje się myśleć, że i wkońcu mnie to może spotkać i będzie trzeba się użerać.

 

— Ile kolorów?

— Wszystkie

 

Krótko i na temat.. Jak wsyzstkie to wszystkie :D

 

pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"klient dostarczy model budynku"

 

hehehe z serii klient dostarczy model budynku. Dostaje model budynku od architekta. Sprawdzam go no i chyba wszystko w porządku, oprócz pary normalnych poodwracanych, ale to normalka. W sumie sama bryła pare okien i uwaga, drzwi wrysowane linią. No to ja od razu pisze do klienta czy na pewno nie mam modelu ruszać (sam zaznaczał żebym nie ingerował w model). Odpowiedź oczywiście NIE. No to co miałem zrobić. Jednak czując w kościach że jednak będe musiał to poprawiać wyrenderowałem na szybko model tak jak był. Wysyłam do klienta :P. I oburzenie, że co ja mu wysyłam blablabla. Mija chwil kilka, sprawdzam maila i dostaje poprawiony model :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wykorzystujemy cookies. Przeczytaj więcej Polityka prywatności