Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 10,8k
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Napisano (edytowane)

Dla tego dałem ten news tutaj bo zagląda do tego działu najwieksza chyba rzesza ludzi a pomyslałem, że tą dobra nowiną trzeba podzielic się ze wszystkimi ;)

 

A teraz znaleziona na Filmwebie ciekawostka ;)

Dlaczego Amerykanie nie lubią filmów z napisami? ;}

 

http://www.filmweb.pl/Zobacz+dlaczego+Amerykanie+nie+lubią+filmów+z+napisami,News,id=50234

 

Jeszcze jedna zabawna rzecz ;)

Mistrz pingwiny

Edytowane przez CzAk1
Napisano
cat shit one ;)

Tak od razu widać że to japońska produkcja :D

Heh nie wiedziałem ze jest animowana wersja. To jedna z zacniejszych mang wojenno militarnych . Tutaj CSO walczy w Wietnamie.

okladka-200.jpg

 

  • Amerykanie - Królik
  • Wietnamczycy - Kot
  • Francuzi - Świnia
  • Chińczycy - Panda
  • Japończycy - Małpy i Goryle
  • Rosjanie - Niedźwiedzie
  • Koreańczycy - Psy
  • Brytyjczycy - Szczury
  • Australijczycy - Kangury and Koala
  • Motofumi Kobayashi znany jest Japończykom głównie jako autor mang wojennych, których akcja rozgrywa się w realiach II wojny światowej. Na swoim koncie ma również kilka komiksów przedstawiających alternatywną wersję historii, parę science-fiction oraz dwa tytuły poświęcone wojnie wietnamskiej. To właśnie jeden z komiksów opowiadających o tym konflikcie, omawiany Cat Shit One, sprawił, że Kobayashi zaistniał poza granicami Japonii.
    Pomysł na Cat Shit One jest dość prosty, ale jednocześnie ciekawy. Oto bowiem przenosimy się do Wietnamu drugiej połowy lat 60. XX wieku, gdzie od jakiegoś czasu walczą ze sobą wojska amerykańskie i wietnamskie. Niby nic oryginalnego, widzieliśmy to nie raz i nie dwa, jednak autor przygotował małą niespodziankę – bohaterami komiksu są zwierzęta, z tytułowym oddziałem zwiadowczym Cat Shit One na czele. Oddział tworzą trzy króliki – Rats, Pakki i Botaski, na których to koncentruje się fabuła. Każdy rozdział to osoba misja powierzona CSO, niekoniecznie bezpośrednio powiązana z poprzednimi rozdziałami. Dzielne króliki otrzymają m.in. rozkaz wysadzenia mostu czy odnalezienia szlaku wojsk Hồ Chí Minha. Zobaczymy, jak spędzają wolny czas, co robią na przepustce, poznamy ich relacje z Yardami (miejscową ludnością walczącą po stronie Amerykanów), przede wszystkim jednak obserwować będziemy jak wyżynają żołnierzy Việtcộngu. Fabuła jest co prawda epizodyczna, jednak akcja cały czas posuwa się do przodu – z każdym rozdziałem coraz bardziej zbliżamy się do zakończenia wojny.
    Myli się ten, kto sądzi, że komiks o uczłowieczonych zwierzętach biorących udział w wojnie może spłycić bądź w jakiś sposób wypaczyć tragedię dziesiątek tysięcy ludzi, jaką jest każdy konflikt zbrojny. Owszem, może, ale nie w tym przypadku – pomijając to, że bohaterami są zwierzęta, manga dość wiernie i ciekawie opowiada o tym, jak wyglądało życie żołnierzy poszczególnych frontów biorących udział w wojnie wietnamskiej. Zadania, jakie przyjdzie wykonać Cat Shit One, kilkadziesiąt lat temu rzeczywiście powierzane były żołnierzom amerykańskim, a taktyka i zachowania kotów-Wietnamczyków odpowiada temu, jak działali bojownicy wietnamscy. Kobayashi nie przesładza i nie przerysowuje tej opowieści – pokazuje ciężkie życie żołnierza takim, jakim było ono naprawdę, ze wszystkimi wzlotami i upadkami, ze wszystkimi jego problemami; od chęci zobaczenia się z żoną i dziećmi, poprzez niemożność rozładowania napięcia seksualnego, po śmierć kompanów. Nie zabrakło jednak wątków fikcyjnych, które oparte zostały na domysłach – mam na myśli przede wszystkim współpracę Amerykanów z Japończykami, którzy oficjalnie w wojnie nie brali udziału.
    Autor ma na swoim koncie parę mang, w których nazistów przedstawiał jako postaci pozytywne, wręcz bohaterów. Cat Shit One jest na szczęście bardziej stonowane. Nie ma tutaj jednoznacznego podziału na dobrych i złych – autor pokazuje po prostu to, co mogło mieć (w niektórych przypadkach nawet miało) miejsce w Wietnamie, nie gloryfikując żadnej ze stron. O tym, kto w tym konflikcie był dobry, a kto zły (a może w ogóle nie było dobrych ani złych?), czytelnik ma rozstrzygnąć sam, podobnie jak główni bohaterowie, którzy czasem zastanawiają się, czy aby na pewno walczą po dobrej stronie, lub Wietnamczycy pytający o to, czy cała ta rzeźnia ma jakikolwiek sens.
    Gdyby podsunięto mi same rysunki, bez okładki oraz podania jakichkolwiek informacji o autorze, prawdopodobnie nie domyśliłbym się, że mam do czynienia z mangą. Całość przywodzi na myśl raczej komiks amerykański – nie ma tutaj charakterystycznych chwytów stosowanych w mangach, brakuje tricków i uproszczeń zrozumiałych głównie dla Japończyków oraz osób, które interesują się komiksem japońskim. Co jednak ważniejsze, rysunek jest dość bogaty i realistyczny – autor dba o to, aby żadne plany nie pozostawały puste bądź nieciekawe. Gdy bohaterowie przedzierają się przez dżunglę, cały kadr zajmuje roślinność; jeśli na pierwszym planie znajduje się wyrzutnia rakiet, w tle widać baraki, wieże strażnicze i inne zabudowania, jak i dalsze plany, np. góry. Kobayashi przyłożył się też do odwzorowania broni, pojazdów, maszyn latających i całego wojskowego oprzyrządowania – M60 wygląda jak M60, kałasznikow jak kałasznikow, a huey jak huey. Ciekawie prezentuje się również podział na rasy, np. Amerykanie są królikami, Wietnamczycy kotami (różnych ras, w zależności od frontu), Rosjanie niedźwiedziami, Francuzi świniami, a Brytyjczycy szczurami.
    Cat Shit One to nie tylko rozrywka, ale również źródło pewnej wiedzy. Komiks nie tylko przybliża nam, jak wyglądało życie żołnierzy, ale także dostarcza informacji o samej wojnie. Kilka stron samego tekstu poświęcono wojnie wietnamskiej, między kadry wepchnięto statystyki, po bokach dodano ramki – wszystko to jest źródłem informacji na temat tego konfliktu, takim małym kompendium wiedzy o wojnie wietnamskiej. Nie brak również ciekawostek, jak np. stron poświęconych broni czy śmigłowcom. O tym więcej przeczytać możecie w opisach poszczególnych tomów. Jakby tego było mało, z przypisów poznamy kilkadziesiąt słów używanych w slangu armii amerykańskiej, a z samej fabuły (niektóre wydarzenia przedstawione w komiksie miały miejsce w rzeczywistości) dowiemy się m.in. czym była i na czym polegała tzw. ofensywa Tết.
    Cat Shit One to komiks ciekawy i przystępny, z którym warto zapoznać się tym bardziej, że polskie wydanie prezentuje się bardzo dobrze, a cena jest naprawdę przyzwoita. Z całą pewnością może być on ciekawostką dla miłośników militarystyki, a także osób chcących w łatwy sposób przyswoić sobie pewną wiedzę na temat jednego z najważniejszych wydarzeń historycznych minionego stulecia, o którym na lekcjach historii opowiada się tylko powierzchownie, podobnie jak o wojnie kubańskiej czy wojnie domowej w Grecji – mimochodem wspominając o nich przy omawianiu zimnej wojny. Komiks czyta naprawdę dobrze, nie nuży, a i przyjemność z poznawania faktów, o których dotychczas nie miało się pojęcia, robi swoje.
     

Napisano (edytowane)

Check this out:

 

http://www.polskiexpress.pl/

 

:D

 

EDIT:

 

Po dwudziestu latach małżeństwa para leży w łóżku i nagle żona czuje, że mąż zaczyna ją pieścić, co już się bardzo dawno nie zdarzało. Prawie jak łaskotki jego palce zaczęły od jej szyi, biegły w dół delikatnie wzdłuż kręgosłupa do bioder. Potem pieścił jej ramiona i szyję, dotykał jej piersi, by zatrzymać się powyżej podbrzusza. Potem kontynuował, umieszczając swą dłoń po wewnętrznej stronie jej lewego ramienia, znów pieścił lewą stronę jej biustu i obsuwał dłoń wzdłuż jej pośladków, uda i nogę, aż po kostkę. Kontynuował po wewnętrznej stronie lewej nogi unosząc pieszczoty aż do najwyższego punktu uda. Och... W ten sam sposób delikatnymi ruchami dłoni pieścił jej prawą stronę i gdy żona czuła się już rozpalona do ostatnich granic... Nagle przestał. Przekręcił się na plecy i zaczął oglądać telewizję.

Żona ledwie łapiąc oddech powiedziała słodkim szeptem:

 

"To było cudowne, dlaczego przestałeś?"

 

"Znalazłem pilota" - odpowiedział

Edytowane przez Shogun 3D
Napisano (edytowane)

Jak zawiesić Google? :)

tutaj jest info - kliknij :D

 

NIE ODPOWIADAM ZA SZKODY!!!!!!!!!!!!!!

 

Na tratwie płyneli trzej: Francuz, Anglik i Polak.

 

Złowili złotą rybkę i ta powiedziała:

-Jak mnie uwolnicie to kazdemu spelnie po jednym życzeniu.

-ja chce nad Morze Martwe, ładne dziewczyny toplessowo się opalające, winko... - puścił Francuz

-Nie ma sprawy!

Pyk! Francuz znika.

-A ja nad Bournemouth nad morzem, to samo co Francuz i ładne ciuchy i żebym miał piękną willę na prywatnej wyspie. - bąknął Anglik.

Pyk! Anglik zniknął :)

a Polak gada: - a ja chce cztery półlitrówki i tych dwóch z powrotem!!!!

Edytowane przez Camel

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wykorzystujemy cookies. Przeczytaj więcej Polityka prywatności